Rozdział 2

203K 6.4K 18.3K
                                    

-Victoria! Rusz tyłek! - głośny krzyk trenerki sprawił, że z głośnym jękiem podniosłam się z leżenia na ławce do siadu.

-Ale proszę pani. Mnie boli noga! - wskazałam na swoją kończynę, która była w jak najlepszym porządku, ale tak bardzo nie chciało mi się ćwiczyć.

-Gówno mnie obchodzi twoja noga! Wstawaj, już! - dmuchnęła w gwizdek, a ja przewróciłam oczami i wstałam, wkładając swoje ręce do kieszeni szarych dresów ze ściągaczami na kostkach.

Nie to, że nie lubię sportu, bo lubię, ale wolę go raczej oglądać. W domu. Przed telewizorem. Z paczką popcornu.

Nie lepiej jakby w naszej szkole były jakieś zajęcia kulinarne, czy coś? Trzy razy bardziej wolę jeść, niż biegać.

Wolnym krokiem podeszłam do reszty dziewczyn, które stały już w rzędzie i czekały na polecenia sorki.

Ustawiłam się obok nich i wzniosłam oczy ku niebu, kiedy niektóre zaczęły poprawiać włosy i uśmiechać się w stronę wejścia do szatni. Przewróciłam oczami, bo tak, przecież jeśli laska zobaczy chłopaka to musi zacząć się szczerzyć jak pojebana i wypinać cycki. Witaj realny świecie!

-Dziewczyny, dziś gracie z chłopakami, bo ich trener musiał wyjechać i zostawić mnie z trzydziestką wyszczekanych szczeniaków. - mruczała ruda nauczycielka, a ja chciałam parsknąć śmiechem, ale wiem, że za to kazałaby mi biegać, a ja już na dzisiaj mam dość.

Po chwili to sali weszli chłopcy, którzy popychali się nawzajem i głośno śmiali. Banda niedorozwiniętych wikingów, którzy nie zdążyli wyewoluować.

Mam dość facetów na bardzo długi czas.

-Chłopaki! Nie ociągać mi się, ale migiem do mnie! Już! - znów zagwizdała, a ja lekko się skrzywiłam. Nasza pani trener była gorsza od jakiegokolwiek innego faceta, który uczył sportu. Była bezwzględna i do szaleństwa zakochana w siatkówce, co mi odpowiadało, bo w miarę lubię ten sport.

-Już idziemy! - krzyknął któryś z chłopaków, a ja przewróciłam oczami, gdy podbiegł do mnie Chris i zaczął ciągnąć za moje włosy, które były upięte w kucyku.

-No hej. Ale masz rozdwojone końcówki. - brunet zacmokał, a ja strzeliłam go w tył głowy.

Cóż mogłam powiedzieć o Chrisie Adamsie... Był to zjebany chłopak z dziwnym nastawieniem do życia, który kochał czekoladę i Justina Biebera. No i był moim przyjacielem.

-Spadaj. - mruknęłam.

-A sami sobie róbcie rozgrzewkę. Ja nie będę zajmować się stadem dzikich zwierząt. Potem dzielimy się na dwie grupy i gramy w siatkę! Do roboty! - wydarła się nauczycielka, odwracając się tyłem do nas i zmierzając do małego stoliczka z krzesłem.

Zapewne będzie napierdalać w sudoku.

A mogłam zrobić tak jak Mia. Pójść do ginekologa i załatwić sobie lewe zwolnienie, ale nie, musiałam to olać i teraz mam.

-No Clark. Jak tam sprawa z Liamkiem? Dalej boli serduszko? - znikąd pojawił się ten zjeb, gdy ja powolnym krokiem zmierzałam do drabinek.

-Shey, znasz takie słowo, które zaczyna się na s, kończy na j, a w środku ma pierdala? - zapytałam znudzonym głosem, patrząc na niego kątem oka, gdy obok mnie szedł.

Nienawidziłam chyba najbardziej tego, że jest ode mnie jakieś dwadzieścia pięć centymetrów wyższy i w takich sprawach czuję się jak dziecko.

-Kurwa, teraz się nie dziwię, że z tobą zerwał. Jak można chcieć kogoś takiego jak ty? - zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego z politowaniem.

Girls Love Bad BoysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz