Otworzyłam powoli oczy, czując ból głowy, który rozpierdalał moje szare komórki. Pierwszym co zarejestrowałam było to, że leżę na czymś miękkim, i że to na pewno nie jest mój dom, ponieważ ten sufit wcale nie był znajomy.
Z ciężkim jękiem podniosłam się do siadu i stwierdziłam, że jestem w salonie w domu Luke'a. Leżałam na szarej, dużej kanapie, a pomieszczenie było w opłakanym stanie. Wszędzie kubki, butelki po piwie, śmieci, a gdzieniegdzie nawet wymiociny. O mój Boże.
Obok mnie spała Mia, która chrapała jak traktor, a dalej leżała śpiąca Clara i kilka innych osób.
Na podłodze leżał Chris, który był w samych bokserkach i różowym kapeluszu kowboja. Na stoliku do kawy drzemał śliniący się Luke.
A teraz najważniejsze pytanie:
Co się do cholery tutaj stało?
Film mi się urwał po tym, jak byłam w pokoju gier i grałem w bilard.
-Mia. Mia! MIA! - zaczęłam nerwowo szeptać i szturchać dziewczynę. Głośno jęknęła i machnęła ręką, a następnie przewróciła się na bok i przytuliła do butelki po winie.
Szybko przeszukałam kieszenie w poszukiwaniu telefonu i z wielką ulgą stwierdziłam, że jest w spodniach.
Sprawdziłam powiadomienia i okej, dziesięć nieodebranych połączeń od ojca. Mam przesrane.
Była dopiero trzynasta, a ja już chciałam umrzeć. Wygramoliłam się z sofy i omijając pijanych i śpiących ludzi, wyszłam z salonu, kierując się do najbliższej łazienki.
Zamknęłam się w pomieszczeniu, a gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, cicho krzyknęłam. Moje włosy były całe roztrzepane, a makijaż rozmazany.
Przejechałam po tym sianie (albo moich włosach) ręką, starając się trochę je opanować. Gdy to nic nie dawało, ściągnęłam gumkę z nadgarstka i związałam włosy w kucka.
Zmyłam wodą trochę makijażu, ale nie cały, ponieważ nie chcę, aby ktoś mnie bez niego widział. Taka odważna to ja nie jestem.
Westchnęłam i wyszłam z łazienki, a następnie zaczęłam iść w stronę kuchni. Zmarszczyłam brwi, słysząc jakieś odgłosy pochodzące z tego pomieszczenia. Przecież wszyscy śpią. Kurwa, a jak ktoś się włamał?
Tak, na pewno ktoś postanowi włamać się o trzynastej. Naprawdę mądre posunięcie.
Na palcach weszłam do kuchni i z ulgą stwierdziłam, że to tylko Shey.
Zaraz, co?
Stanąłem za nim, opierając się o blat i obserwowałam co robi. Był ubrany we wczorajsze ciuchy, tyle że nie miał skórzanej kurtki. Chyba robił sobie coś do żarcia, ale nie byłam pewna.
Wstrzymałam powietrze i podeszłam do niego na palcach, aby go przestraszyć. Uniosłam ręce i już chciałam klasnąć nimi obok jego ucha, ale przerwał mi głos.
-Widzę cię w odbiciu okna, Clark. - parsknął, a ja popatrzyłam przed siebie i dostrzegłam, że tam serio jest okno, w którym wszystko widać.
Wypuściłam ze świstem powietrze i opuściłam ręce. Wydęłam wargi, a chłopak odwrócił się z kpiącym uśmiechem, opierając się o blat, więc i ja to zrobiłam. Staliśmy teraz naprzeciw siebie. Nie wiedziałam co powiedzieć, bo nie miałam pojęcia co się wczoraj stało.
-Więc...jak bardzo wczoraj przesadziliśmy? - zapytałam po chwili ciszy i założyłam ręce na piersi.
-Nie wiem, ostatnie co pamiętam, to jak Adams robił striptiz. - wzruszył ramionami, a ja przybiłam sobie z otwartej dłoni w czoło.
CZYTASZ
Girls Love Bad Boys
Teen FictionGdy dwoje największych wrogów w szkole postanawia udawać parę. Tak, dramat murowany. ____________ © Pizgacz, 2016/2017; first version "Girls Love Bad Boys" © Pizgacz, 2018/2019; second version "F.A.K.E."