Rozdział 33

166K 5.5K 14.3K
                                    

Chwilę tak stałam i patrzyłam na chłopaka przede mną. Stał pewny siebie i odważnie patrzył mi w oczy, przez co byłam lekko zaintrygowana.

-Co masz na myśli? - westchnęłam. Moja ciekawość wygrała.

-Wiesz... - zaczął. - Naprawdę życzę wam szczęścia w życiu i te inne gówna, ale nie wiesz o jednej ważnej rzeczy, o której wiedzą twoi przyjaciele. Mia, Parker, Shey.

-O czym niby? - robiłam się coraz bardziej zdenerwowana. Oczywiście, że chłopak mógł kłamać, ale jednak coś we mnie drgnęło.

-Clark, White, co wy tu robicie? - obok nas pojawiła się profesor Karter. - Ale już do swoich pokoi! Ubierać się, bo za dziesięć minut wychodzimy! - popchnęła mnie w stronę schodów, a Brooklyna zatrzymała, ponieważ musiała go o coś zapytać.

O co mu chodzi? Okej, to straszny chuj i bardzo go nie lubię, ale on o czymś wie. On, Mia i Parker też. Coś, co dotyczy Shey'a i mnie. Tylko przecież oni by mnie nie okłamali. Szczególnie Mia, która od wczoraj zachowuje się jak popaprana...

-On ma rację. - szepnęłam sama do siebie, wbiegając po schodach. Szybko odnalazłam swój pokój. Otworzyłam go kluczem i weszłam do środka, trzaskając drzwiami.

On powie mi wszystko, skoro nikt inny nie chce. Gdy wrócimy ze stoku znajdę go i wyciągnę to z niego siłą. Nie dam już więcej robić z siebie idiotki, bo nienawidzę, gdy coś dzieje się za moimi plecami.

Po chwili do pomieszczenia weszła Mia. Zmarszczyła brwi, gdy zjechałam ją spojrzeniem i złapałam za swoją kurtkę, która leżała obok szafy.

-Zaraz wychodzimy na stok, więc lepiej zacznij się zbierać. - warknęłam, czując buzującą złość w jej kierunku. Może dlatego, że jesteśmy przyjaciółkami, a ona coś przede mną ukrywa. Oczywiście, że mogę mieć jakąś paranoję i to wszystko to jakaś głupia gra Brooklyna, aby nas wszystkich skłócić. Tylko po co? To nie ma sensu.

Po kilku godzinach byliśmy z powrotem. Nie był to ani trochę udany wypad, przynajmniej dla mnie. Planowałam się wyluzować, ale jedyne o czym myślałam było to, że oni wszyscy wiedzą o czym, co mnie dotyczy. Shey kilka razy do mnie podchodził, ale za każdym razem go zbywałam. Tak samo było z Luke'iem i każdą inną osobą.

Wyszłam z łazienki już przebrana. Mia wyszła kilka minut temu, ale nie powiedziała gdzie. Cóż, od wczoraj w ogóle z nią nie rozmawiam, co zaczęło mnie już trochę niepokoić. Tak, często się kłócimy, ale trwa to wszystko zazwyczaj dwie godziny.

Pokręciłam zmęczona głową, spoglądając na wyświetlacz telefonu. Za piętnaście szósta, a na dworze już ciemno. Wyszłam z pokoju w celu znalezienia Brooklyna. Chciałam porozmawiać z nim już wcześniej, ale nie poszedł dziś na stok. Cóż za przypadek.

Zeszłam po schodach na pierwsze piętro, mijając po drodze kilka osób. Clara powiedziała mi, że chłopak dzieli pokój z Josh'em. Miałam już iść w tamtą stronę, gdy zauważyłam go pod drzwiami swojego pokoju. Rozmawiał z jakimś typem i opierał się o ścianę. I bardzo dobrze.

Skierowałam się w tamtą stronę, podchodząc do dwóch chłopaków. Brooklyn zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się pod nosem, przez co miałam ochotę go uderzyć.

-Możemy pogadać? - zapytałam, a drugi chłopak kiwnął głową i odszedł. Poczekałam chwilę, aż będziemy zupełnie sami i spojrzałam na bruneta. - Mów.

-Niby co? - pogrywał ze mną, co bardzo mi się nie podobało.

-Wiesz o co mi chodzi. Rano zacząłeś temat i chcę, abyś go skończył.

Girls Love Bad BoysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz