Rozdział 28

179K 5.8K 18.2K
                                    

Leniwie otworzyłam powieki, czując, że mój pęcherz zaraz eksploduje. Nienawidziłam tego, gdy śpię sobie spokojnie i muszę wyjść do łazienki. Koszmar, a szczególnie, że właśnie śnił mi się Orlando Bloom.

Przeciągnęłam się i przekręciłam głowę w bok. Zmarszczyłam brwi, widząc puste miejsce obok. Ale czy jego tu...

NIE.

Wciągnęłam gwałtownie powietrze i podniosłam się do siadu. Złapałam się za głowę i otworzyłam szerzej oczy. Boże, nie. Nie, nie, nie, nie. Błagam, niech to będzie pieprzony sen.

Przejechałam dłonią po twarzy i znów opadłam na poduszki. W sumie to nikogo tu nie ma, więc prawdopodobnie go tu nie było, tak?

Ja mam jakieś rozdwojenie jaźni.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zatrzymałam wzrok na fotelu, który stał przy komodzie, a na nim leżała męska bluza. Nie było jej tam wcześniej, a ja wiem do kogo ona należy.

Kurwa.

Zagryzłam wargę, strzelając sobie z otwartej ręki w twarz. Czyli jednak to prawda. Spędził tu noc i to w moim łóżku. Zapewne już sobie poszedł, a teraz wyśmiewa moją naiwność i głupotę.

-Idiotka, kretynka, co ja sobie myślałam!? Powinni mnie zamknąć w psychiatryku na oddziale zamkniętym. Może wtedy coś mi się poukłada w głowie. - wyrzucałam sobie, rzucając się na łóżku.

Po paru chwilach i trzech głębszych wdechach postanowiłam wstać. Pędem poleciałam do łazienki i zrobiłam swoją potrzebę, a gdy odkręciłam wodę, aby umyć ręce, oczywiście musiałam ochlapać całe spodnie. Typowe.

Szybko ściągnęłam dresy i założyłam krótkie spodenki, które leżały na koszu na pranie. Zmyłam resztki makijażu i oparłam się o umywalkę. Nienawidzę mojego popieprzonego życia.

Wyszłam z pomieszczenia, a następnie z pokoju. Poprawiłam jeszcze mojego koka, którego misternie upięłam, i zaczęłam schodzić po schodach. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że słyszę jakiś hałas dochodzący z kuchni. A jak to morderca? Albo gwałciciel czy pedofil?

Boże, dlaczego oglądam tyle horrorów?

Powoli weszłam do kuchni, gotowa na najgorsze, ale gdy zobaczyłam chłopaka, który stał tyłem do mnie przy blacie, szok wstrząsnął całym moim ciałem. Był w samych jeansach, bez jakiejkolwiek koszulki. Doskonale widziałam jego mięśnie pleców, i to jak pracują, gdy podnosił jakąś rzecz z blatu.

Nie wiem ile tak stałam i przeglądałam się Shey'owi, ale w pewnym momencie brunet odwrócił się i spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem. Jego włosy były roztrzepane, a głos lekko zachrypnięty.

-Głodna? - zapytał. - Zrobiłem jajecznicę. - wskazał na patelnię, a potem oparł się ręką o blat i z satysfakcją patrzył na moje zdezorientowanie.

-Ty umiesz gotować? - zdawałam sobie sprawę, że było wiele ważniejszych pytań, niż o jakąś pieprzoną jajecznicę. - Czy chcesz mnie po prostu otruć?

-Nie dowiesz się, póki nie spróbujesz. - mrugnął do mnie okiem, a potem się odwrócił, więc nie mogłam już patrzeć na jego klatę.

STOP. Nie pomyślałam tego. Ja świruję.

Podeszłam bliżej i stanęłam obok niego, opierając się tyłem o blat. Patrzyłam jak przekłada jajecznicę z patelni na talerze.

Chciałam jakoś zacząć rozmowę, ale nie wiedziałam jak. Było to trochę niezręcznie ze względu na to, że wczoraj wyszłam na desperatkę prosząc go o to, aby został.

Girls Love Bad BoysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz