Rozdział 17

163K 6.1K 20K
                                    

-No nie. - jęknęłam, mozolnie wstając z łóżka.

Dlaczego zawsze w nocy chcę mi się pić? Tak samo z jedzeniem. Często o drugiej dopada mnie taki głód, że jestem w stanie zjeść pół lodówki. Coś jest ze mną nie tak.

Zaciągnęłam nosem, bo coś czuję, że ta wędrówka z mojej szkoły do domu nie była mądrym posunięciem.

Podeszłam do drzwi i wyszłam na korytarz. Zeszłam ze schodów z zamkniętymi oczami, bo tak bardzo chcę mi się spać. Zapaliłam światło w kuchni i skrzywiłam się, bo to światło było takie jasne.

Gdy stałam przy blacie ze szklanką wody w dłoni, coś huknęło, na co prawie wypuściłam szkło z mojej dłoni. Wstrzymała powietrze, zdając sobie sprawę, że ktoś po prostu bardzo mocno puka w drzwi.

Zaraz, co?

Moje oczy automatycznie się rozszerzyły, a szklanka prawie pękła pod wpływem mojego uścisku. Odstawiłam ją na blat i biegiem popędziłam w stronę drzwi wejściowych.

Jeśli to on, to go zabiję. Jeśli on obudzi moich rodziców, to zabiję go podwójnie.

Otworzyłam drzwi i zobaczyłam chłopaka. Jego palec praktycznie już wciskał dzwonek do drzwi.

-Czy ciebie popierdoliło!? - krzyknęłam szeptem i strzepnęłam jego dłoń z dzwonka.

-O jesteś. W końcu. Zbieraj się, bo idziemy. - wyjaśnił, na co zmarszczyłam brwi.

Nie miał już na sobie ubrań z imprezy tylko zwykłe, czarne jeansy, tego samego koloru bluzkę i bordową bluzę. Jego włosy nie były wyżelowane, a roztrzepane.

-Człowieku lecz się. - na moje słowa zeskanował całe moje ciało, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że stoję przed nim jedynie w krótkich spodenkach i luźnej, krótkiej bluzce. Super.

-Słuchaj, mówiłem, że idziemy na imprezę.

-Nigdzie nie idę. - fuknęłam, zakładając ręce na piersi.

-Owszem idziesz, albo wywlokę cię stąd siłą. - warknął, opierając się ręką o futrynę i nachylając w moją stronę.

Kurwa, on jest naprawdę do tego zdolny.

-Okej, poczekaj na mnie w samochodzie. - westchnęłam, poddając się.

-O nie. Czekałem już dziesięć minut, więc teraz idę do środka.

-Nie ma szans, wracaj do samochodu! - uniosłam lekko głos.

-Wiem, że jeśli tam wrócę ty będziesz się dłużej zbierać i mnie tym denerwować. - powiedział, a ja nie odpowiedziałam, bo miał rację.

-Ugh, okej, ale bądź cicho. - mruknęłam, wpuszczając go do środka. Zamknęłam drzwi i razem poszliśmy do kuchni.

-Nie chcę tam jechać. - marudziłam, wkładając szklankę do zlewu.

-A mnie to nie obchodzi. - odpowiedział.

-Vi, to ty? - usłyszałam głos mojej mamy z korytarza.

Blondyn obok otworzył szeroko oczy, a ja już miałam odpowiedzieć, ale tylko złapałam go za rękę i pociągnęłam w swoją stronę. Gdy już obok mnie stał, położyłam dłoń na jego barku i popchnęłam go w dół, więc teraz kucał.

-Hej mamo. - wysapałam, gdy kobieta sekundę później weszła do pomieszczenia. Widziała tylko mnie, bo razem z Shey'em byliśmy przed kuchenną wyspą, a moja mama za nią.

-Co ty tu robisz? Jest już późno. - mruknęła.

-Ja? Głodna byłam. - odpowiedziałam, wskazując na kosz z jabłkami obok. Kątem oka spojrzałam na blondyna, który kucał obok mojej nogi. Uniósł głowę i spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym, abym coś do cholery zrobiła.

Girls Love Bad BoysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz