Rozdział 7

160K 5.7K 8.4K
                                    

-Jestem! - usłyszałam głośny wrzask Mii z dołu, co oznaczało, że już przyszła.

Poprawiłam jeszcze swoje włosy, które były w niedbałym kucyku i chwyciłam torbę, po czym wyszłam z pokoju i zbiegłam po schodach.

Weszłam do kuchni i zobaczyłam blondynkę, która siedziała przy kuchennej wyspie i jadła jabłko.

-Spoźniłaś się. - mruknęłam, podchodząc bliżej niej. - Przez ciebie znów dostanę opierdol od Żyrafy. - westchnęłam.

-Och, no nie moja wina! Po prostu musiałam robić trzy razy kreski, bo jakoś dzisiaj mi nie wychodziły. - odpowiedziała, a ja przewróciłam oczami.

-Chodź i nie pajacuj. Stawiasz mi dzisaj lunch. - przeszłam do małego holu i zaczęłam wkładać swoje granatowe Vansy.

-Boże, dziewczyno nie przesadzaj. Jeszcze mi podziękujesz, że się spoźniłyśmy. - zapewniła mnie, a ja popatrzyłam na nią niezrozumiale.

-Czyli?

-Cała szkoła już o tobie mówi. - zaczęła, a ja domyślając się o co chodzi, po prostu uciszyłam ją spojrzeniem. - No wiesz, poszły już trzy wersje o tym, co robiliście na parkingu.

-To znaczy? - westchnęłam i wyszłam z domu, a za mną dziewczyna. Zamknęłam drzwi na klucz, bo rodzice pojechali już wcześniej do firmy.

-Pierwsza jest taka, że się całowaliście. - prawie zachłysnęłam się powietrzem na to zdanie. - Druga, to że się Shey zrezygnował z treningu, aby pojechać z tobą do domu, a trzecia to po prostu to, że chcieliście się pieprzyć. - wzruszyła z rozbawieniem ramionami, a ja uderzyłam się z otwartej ręki w twarz.

-Zabij mnie. - burknęłam, otwierając drzwi mojego samochodu.

-Sama się na to zgodziłaś.

Yup, miała rację.

***

-No cześć. - usłyszałam za swoimi plecami, gdy pakowałam książki do szafki.

-Czego chcesz Chris? - zapytałam, nawet nie odwracając się w jego stronę.

-Dlaczego mi nie powiedziałaś? - powiedział oskarżycielskim tonem, a ja westchnęłam, zamykając szafkę i odwracając się w jego stronę.

-Niby czego?

-Tego, że kręcisz z Shey'em! - mruknął konspiracyjnym szeptem, a ja strzeliłam sobie z otwartej ręki w twarz.

Dlaczego ludzie od razu mówią, że ze sobą kręcimy? Przecież tylko zgodziliśmy się robić razem projekt i wiem, że to dobrze, że gadają, no ale błagam! Czy oni nie mają własnego życia!?

-Matko, nie przesadzaj. - burknęłam, przywracając oczami i wyciągając z kieszeni spodni telefon, bo dostałam wiadomość.

Od: Skurwiel

Tylko nie świruj, jasne?

Zmarszczyłam brwi, gdy przeczytałam wiadomość od Shey'a. Albo coś wymyślił, albo jest po prostu zjebany. Znając jego, dwie opcje mogą być słuszne.

-Hej, Clark. - cała zesztywniałam, gdy usłyszałam ten perfidny i okropny głos, ale nie dałam tego po sobie poznać. Nie mogłam.

-Cześć, Shey. - odwróciłam się w stronę blondyna, który stał oparty bokiem o szafki może ze trzy metry ode mnie. Ścisnęłam mocniej książki, które trzymałam w rękach i zmierzyłam go wzrokiem.

Czarne, dopasowane jeansy, tego samego koloru t-shirt i biało - niebiska bluza z nazwiskiem i numerem zawodnika, którą miał każdy członek drużyny koszykarskiej. Na twarzy jak zwykle miał ten swój bezczelny uśmiech, a jego włosy były postawione do góry. Obrzydliwy.

Girls Love Bad BoysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz