Rozdział 14

176K 5.9K 17.2K
                                    

Stałam chwilę z bluzą w rękach, a następnie znów przeniosłam wzrok na chłopaka.

-Słuchaj, ona jest dla mnie bardzo ważna, więc jeśli, kurwa, coś z nią zrobisz to nie ręczę za siebie. - tłumaczył, a ja przewróciłam oczami. Przewrażliwiony jak dziecko.

-Okej. - mruknęłam i już chciałam schować ją do torby.

-Co ty robisz? - zapytał zdezorientowany, widząc moje poczynania.

-Wkładam bluzę do torby?

-Załóż ją. - warknął prawie niesłyszalnie, a ja wybałuszyłam oczy.

-Ale, że teraz? - zapytałam bardzo inteligentnie.

-Nie, kurwa, jutro. Tak teraz. - westchnął zirytowany, a ja zdjęłam swoją bomberkę i wrzuciłam ją do torby, a później naciągnęłam na siebie JEGO bluzę.

Była jakieś trzy rozmiary za duża i na mnie wisiała. Okej, kocham męskie bluzy i swetry, no ale dlaczego to akurat musi być jego!?

Wyciągnęłam włosy zza kołnierza i westchnęłam, uderzając językiem wnętrze policzka. Chłopak chwilę mi się przyglądał, jakby coś analizował.

-Zadowolony? - zapytałam, zabierając torbę z ławki obok.

-Nie. Prawdę mówiąc będę musiał oddać ją do jakiejś pralni chemicznej, czy coś. - zironizował, na co przewróciłam oczami i zaczęłam iść w stronę wyjścia, specjalnie uderzając swoim barkiem w jego ramię.

Nie moja wina, że ten chłopak to żyrafa!

-Dupek. - warknęłam, otwierając drzwi.

-Kretynka. - usłyszałam, a następnie weszłam na łącznik i głośno odetchnęłam. Nie dość, że muszę się z nim miziać przy wszystkich to jeszcze przesiąknę jego perfumami. Szybko wyjęłam telefon z kieszeni, idąc w stronę korytarza.

Do: Szmata

Mia, jest problem

Nie czekałam nawet dziesięciu sekund, a dostałam odpowiedź.

Od: Szmata

Dawaj

Do: Szmata

Mam na sobie właśnie bluzę SHEY'A

Od: Szmata

O chuj.

Zacisnęłam oczy i wyszłam na korytarz, aby znaleźć swoją szafkę. Po kilku krokach zobaczyłam, jak ludzie na mnie patrzą, a raczej na to, co mam na sobie. Zignorowałam to, choć byłam lekko zirytowana.

Raczej nie przejmowałam się tym, co mówili o mnie ludzie, ale jestem tylko nastolatką i podświadomie chcę być akceptowana przez innych, a teraz po prostu gadają o mnie przy mnie. Co za głupia komedia.

Podeszłam do swojej szafki i otworzyłam ją, a później wrzuciłam tam swoją bluzę i książkę od historii.

Super, teraz fizyka.

Nie to, że nie lubiłam fizyki, ale... okej, kurwa, nienawidzę fizy całym sercem. Te wszystkie wzory i obliczenia mnie zabijają. Nie jestem raczej ścisłowcem.

-Vic, czekaj! - usłyszałam za swoimi plecami, gdy szłam do sali fizycznej, więc odwróciłam się, aby zobaczyć, że Brayan właśnie biegnie w moją stronę.

-Hej. Co tam? - uśmiechnęłam się i razem zaczęliśmy iść. Był ze mną w grupie, więc mamy teraz tą samą lekcję.

-Ciekawe pogłoski chodzą po szkole. - zaśmiał się, a ja już wiedziałam o co mu chodzi.

Girls Love Bad BoysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz