Rozdział 8

485 93 44
                                    

Cały dzień staram się unikać Dana, choć jest to trudne. Chyba widzi, że jestem nieswoja, bo prawie mnie nie zagaduje. Od rana walczę z tym, by pozbyć się z głowy obrazu naszej gry wstępnej...

Schodzę na parter szkoły i kiedy przemierzam korytarz, dostrzegam przyjaciela siedzącego z Kirą przy lunchowym stoliku.

Muszę wziąć się w garść.

Przybieram pewną siebie pozę, przyodziewam twarz w uśmiech i ruszam w kierunku znajomych. Kira ma na sobie przewiewną sukienkę w kolorze écru. W krótkie złociste włosy wpięte ma srebrzyste motylki, które komponują się z jej biżuterią.

Już mam się odezwać, ale akurat rozbrzmiewa drażniący uszy dzwonek. Ja i nasza kumpela mamy teraz lekcję wychowania fizycznego na szkolnym stadionie.

– Nie idziesz na zajęcia? – pytam, widząc, że Dan nie rusza się z miejsca.

Powinien mieć język obcy, ale okazuje się, że z powodu nieobecności nauczyciela skończył już lekcje na dziś.

– To nie idziesz na autobus? – drążę.

– Pójdę was pooglądać, skoro mam okazję.

– Nieee, błagam! – stękam.

– Nie stresuj się, będę ci kibicował.

Przewracam oczyma.

– Okej – mruczę.

Ruszam w kierunku szatni, chcąc dogonić Kirę, a Dan idzie w stronę drzwi, które prowadzą na trybuny. Zanim wychodzi, zbieram się na odwagę i wołam:

– Dan! Przepraszam za wczoraj. Zachowywałam się dziwnie.

– W porządku, nic się nie stało. Miałaś gorszy dzień, byłaś śpiąca i mówiłaś przez sen.

Zostawiam go z uśmiechem i biegnę się przebrać. Dan jest tak wyjątkowo wyrozumiały, nie drąży niepotrzebnie tematu.

Zaraz, zaraz. MÓWIŁAM PRZEZ SEN? O cholera.

Robi mi się niedobrze i oblewa mnie pot, ale staram się udawać, że nic się nie dzieje. Kira zaczyna opowiadać o swojej znajomej modelce, a ja nie jestem w stanie się skupić na jej słowach.

Próbuję przekonać samą siebie, że może nie powiedziałam wczoraj nic zobowiązującego. Skoro nie poruszył tego tematu aż do teraz, to chyba nie wymamrotałam mu miłości?

Wchodzimy do szatni i teraz zaczyna martwić mnie fakt, że Dan będzie oglądał mnie na zajęciach...

Ciepłe, klimatyzowane pomieszczenie to właśnie miejsce, w którym zmieniamy stroje. Jest tu przyjemnie, chociażby z uwagi na fakt, że nie zostaje tutaj nieprzyjemny zapach trudu i znoju poprzedniczek. Dbają o to panie sprzątaczki, za co jestem im wdzięczna.

Zakładamy szkolne stroje sportowe do piłki nożnej. Każda z dziewcząt ma własny komplet, o który sama musi dbać.

Zerkam na Kirę. Krótkie spodenki opinają się na wysportowanych pośladkach. Koszulka także podkreśla jej wdzięki, a długie podkolanówki tylko dodają seksapilu. Spoglądam na siebie. Jak to możliwe, że ona wygląda TAK, a ja całkiem zwyczajnie. Nie chodzi o to, że mam kompleksy. Dobrze się prezentuję, ale przy Kirze wypadam dość przeciętnie.

Podchodzę do lustra, żeby poprawić swój wysoko upięty kucyk. Wyprostowuję się, uśmiecham pewnie i wychodzę na zajęcia gotowa na jedno wielkie upokorzenie.

*

Krzyk, pisk, lament, kłótnie. Tak wygląda wychowanie fizyczne w moim liceum.

– Alice na bramkę! – rozkazuje znajoma.

Dream Big #1 ✔ 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz