Rozdział 41

383 64 8
                                    

– Dlaczego on taki jest?! – żalę się Danowi, gdy wracamy pieszo do naszych domów. – Musi za wszystkich decydować. Ten człowiek ma jakąś obsesję.

– Zależy mu na tobie. Zrobił to dla twojego dobra, Ally. – Broni go.

– Tobie również zależy i jakoś nie odwalasz takich numerów.

– Ale też nie mówię, że gdybym miał możliwość, to nie postąpiłbym tak samo, jak on.

Odpowiedź mojego przyjaciela zaskakuje mnie.

– Słucham? – pytam i nawet nie próbuję ukrywać zdziwienia.

– Pewnie zrobiłbym to samo, gdybym wiedział o twoim talencie. Alice, nigdy w siebie nie wierzyłaś, jeśli chodzi o muzykę i musiałem się wiele namęczyć. Pamiętasz, kto ci doradzał przyłączenie do The Shrimp? A kto wpakował się do twojego domu i zapytał twoją mamę o to, czy chce byś grała? Jakbym miał pojęcie, że tak świetnie śpiewasz, to na pewno nie pozostawiłbym tego tylko dla siebie.

Kręcę głową z niedowierzaniem. Dan broniący Jamesa i przyznający, że jeśli miałby okazję, to postąpiłby tak samo. Po prostu w to nie wierzę. Co się z nimi dzieje? Mogę sama o sobie decydować.

– Poza tym – kontynuuje – jest mi odrobinę przykro, bo sądziłem, że wiem o tobie wszystko, a tymczasem zaskakujesz mnie czymś takim!

Używa żartobliwego tonu i zaczynam się śmiać, słysząc te słowa. Zwyczajnie nie chciałam się nigdy ośmieszać, więc nie pokazywałam moich wszystkich możliwości wokalnych. Podśpiewywałam piosenki, ale robiłam to dla zabawy. Nigdy nie na poważnie. Przed Jamesem się otworzyłam...

Już sama nie wiem, co myśleć. James oczekuje ode mnie zbyt wiele. Jeśli ktoś jest do wszystkiego, to jest do niczego. On sam skupia się wyłącznie na śpiewaniu i nie gra na gitarze, choć potrafi! Dlaczego nie może zrozumieć mojej sytuacji, skoro jego jest niemal identyczna?

Wchodzę do domu i robię to wyjątkowo wejściem głównym, licząc na to, że nie minę się z niechcianą osobą. Kieruję się w stronę kuchni, ale w połowie drogi zatrzymuje mnie jedna z pomocy domowych. Informuje mnie, że mama chciałaby się ze mną widzieć. Dziękuję jej, jednak wciąż czuję pragnienie, które muszę zaspokoić w pierwszej kolejności. Początkowo myślałam o szklance wody, ale kiedy w lodówce dostrzegam mleko czekoladowe, nie potrafię się opanować.

Piję, a w międzyczasie wyciągam telefon z kieszeni spodni, ponieważ usłyszałam sygnał nadchodzącego esemesa.

James: Alice, na razie tylko ta jedna piosenka. Powiedziałem chłopakom, że pozostałe sobie darujemy. Może na koncertach. Na płycie będziesz śpiewać tylko tę.

Ignoruję wiadomość. Nie mam zamiaru więcej z nim dyskutować. Myśli, że idzie mi na rękę, pisząc coś takiego? Jest doprawdy bezczelny. A co, gdybym przez to odeszła z zespołu? Jest co do mnie taki pewien?

Wyciszam komórkę i idę do sypialni, w której przebywa rodzicielka. Pomieszczenie jest odrobinę mniejsze od tego, które wcześniej dzieliła z ojcem. Co nie znaczy, że jest małe! Zupełnie nie. Miejsca tutaj ogrom. Na środku – dosłownie na środku, nie pod żadną ze ścian, lecz w centrum – ustawiono metalowe łoże z baldachimem. Metal jest koloru złotego, podobnie jak pościel i stosy poduszek. Wygląda tu trochę jak u arabskiego szejka i szczerze mówiąc, to pomieszczenie średnio wpisuje się w styl całego domu, ale cóż zrobić, skoro takie marzenie miała mama? I tak nie przychodziła tutaj zbyt często, ale tak chciała, to tak ma.

Zasłony również mienią się w złocie. Nieco to ciężkie i przytłaczające. Poza tym wystrój jest raczej skromny, jeśli można to tak nazwać. Po prostu nie ma tu zbyt wielu mebli. Stare, drewniane komody ze złotymi elementami i sporych rozmiarów lustro w zdobnej ramie, wiadomo jakiego koloru. Powiedziałabym, że jest tutaj stosunkowo pusto.

Dream Big #1 ✔ 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz