Rozdział 29

375 73 6
                                    

– Mamo? Tato? – wołam, rzucając torbę na pierwszy stopień schodów.

Co tu się dzieje? Czy oni wybierają się na wakacje? A może mama wyjeżdża do ośrodka rehabilitacyjnego? Tylko, że tych bagaży jest bardzo dużo.

Nikt nie odpowiada na moje wołanie. Już mam ruszyć do kuchni, lecz wtedy opiekunka wywozi moją rodzicielkę z salonu. Drzwi wejściowe stają otworem i w progu pojawia się tata. Podobnie jak ja przed chwilą, wpada na walizki.

– Ktoś mi wyjaśni, co tu się dzieje? – pytam.

– I mi przy okazji też – dołącza ojciec, stając za mną.

Przyglądam się mamie, na której twarzy maluje się zmieszanie. Prosi swoją pomoc, by zostawiła nas samych.

– Alice, myślałam, że zostaniesz trochę dłużej u Dana.

Wyjaśniam jej, że nie mogłam, bo jechali poznać Ninę. Gdy o tym wspominam, na jej twarzy maluje się uśmiech, ale znika szybciej niż się pojawia.

Mama każe mi iść do siebie i obiecuje, że później porozmawiamy. Nie chcę wykonać jej polecenia, ale czy mam wybór? Odwracam się, żeby spojrzeć na twarz ojca. Jest wściekły.

Poddaję się i wchodzę po schodach na górę. Nie mam jednak zamiaru zamykać się w pokoju. Otwieram drzwi i zatrzaskuję je, udając, że weszłam. W rzeczywistości przysiadam na górnym stopniu, który mrozi moje pośladki, i podsłuchuję.

– Raczysz wyjaśnić, dokąd się wybierasz?

– Ja? Ja się nigdzie nie wybieram – odpowiada matka pewnym siebie głosem.

Kurwa, a więc rozwód...

– W takim razie kto?

– Danielu, nie bądź głupi. A właściwie głupszy niż jesteś – rzuca złośliwie.

Zawsze darzyli się wzajemnym szacunkiem, a teraz? W normalnych warunkach NIGDY nie nazwałaby go głupkiem!

– Annie, przecież wszystko sobie wyjaśniliśmy. – Stara się brzmieć spokojnie, ale pewnie wewnątrz się gotuje.

Dlaczego ona chce go zostawić?

– Och, masz na myśli te kłamstwa? Te półprawdy? Po tylu latach małżeństwa tak nisko mnie cenisz? Myślisz, że jestem aż tak głupia i naiwna?

Przechodzą mnie ciarki.

– Kochanie, wiesz, że cenię ciebie, jak nikogo na świecie.

Słyszę, że tata się przemieszcza. Podejrzewam, że zbliża się do mamy. Ona wybucha śmiechem, lecz nie ma w nim nic szczerego i radosnego. Brzmi bardziej przerażająco! Żałuję, że nie mogę stąd dostrzec ich twarzy.

– Wiesz co? Nigdy nie powinnam była się z tobą wiązać. Byłam młoda i głupia. Należało zostawić zaraz po tym, gdy oszukałeś mnie po raz pierwszy. – Nic z tego nie rozumiem, ale moje myśli od razu wędrują do Jamesa.

– Jak możesz tak mówić?! – Unosi głos ojciec. – Przecież byliśmy szczęśliwi przez tyle lat! Mamy wspaniałą córkę.

– Tak i nie życzę jej, by kiedyś związała się z takim krętaczem, jak ty.

James, James, James. Oszustwo.

Tylko, że my nie jesteśmy razem...

Potrząsam głową, jakbym w ten sposób mogła pozbyć się z umysłu jego obrazu i skupić na tym, co właśnie dzieje się z moją rodziną.

– Wierz sobie, w co chcesz! W te swoje chore scenariusze w tym swoim chorym łbie! Ja się stąd, kurwa, nie ruszam. Jak chcesz, to proszę bardzo, droga wolna! – wydziera się ojciec i jestem pewna, że nawet gdybym faktycznie weszła do swojej sypialni, to i tak słyszałabym jego krzyk. – Ale moje dziecko zostaje tutaj ze mną! Nie zgodzę się na to, by taka psychopatka pozwoliła jej na podejmowanie gównianych decyzji!

Dream Big #1 ✔ 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz