Wczorajszy wieczór minął mi na siedzeniu w kurtce Jamesa, oglądaniu zdjęć mamy i płakaniu. Zasnęłam bardzo późno, a teraz leżę w swoim łóżku, przykryta od stóp do głów, bez jakiejkolwiek motywacji do tego, by wstać. Szybko jednak zjawia się i ona – w postaci Dana. Wchodzi do mojego pokoju i umiejscawia się tuż obok mnie. Musi być już popołudnie. Zmuszam się, by usiąść, a on mnie obejmuje.
– Myślę, że ciotka coś wie – wypalam ni stąd, ni zowąd.
– Agatha?
– Nie, Amanda. W ten pierwszy dzień napomknęła o jakichś „problemach" mamy, a później, kiedy przyszedł ojciec, była taka... wkurzona. Jakby coś tkwiło w jej głowie. Jakieś informacje... – wyrzucam z siebie to, co w ostatnim czasie nie dawało mi spokoju, ale nie miałam odwagi powiedzieć o tym głośno.
– Alice, chyba trochę prze... – Rzucam mu wymowne spojrzenie, kiedy słyszę, że próbuje zacząć swój monolog. – Ally. To była stłuczka. Przypadkowe zdarzenie. Niemające żadnej przyczyny. Po prostu los.
– A to jak znalazłam ją taką zapłakaną? Nadal nie wiem, co się wtedy stało. A teraz Amy wyskakuje z „problemami"! Ile może być takich „przypadków"?
– Może twoja mama płakała wtedy, bo zawaliła jakąś sprawę w pracy? Albo zwyczajnie nie miała humoru? A Amandzie może tylko tak się powiedziało. Może nie miała niczego konkretnego na myśli.
Patrzę na niego ponuro.
– Może, może, może. Skoro tyle jest tych „możliwości", to nie szkodziłoby wypytać trochę ciotkę.
Wzdycha głośno.
– Odpuść sobie.
Naprawdę mam to zrobić? „Odpuścić"? Cholera jasna, już sama nie wiem...
– Rozmawiałaś z Jamesem? – Zmienia temat.
– Powiedzmy – odpowiadam krótko, wyraźnie dając znać, że nie chcę roztrząsać tej kwestii.
– Co z zespołem? – docieka.
– Serio uważasz, że to ma teraz jakiekolwiek znaczenie?
– Tak, uważam, że tak.
– To wiedz, że zrezygnowałam z grania w The Shrimp, tak samo jak i z grania w ogóle. – Dan przygląda mi się, jakby nie do końca wierząc w prawdziwość moich słów. – To moja ostateczna decyzja – dodaję.
– Chyba oszalałaś! Przecież to kochasz – zaczyna, ale przerywam mu.
– Och, proszę skończ z tymi swoimi patetycznymi przemowami. – Chyba zbyt agresywnie reaguję, bo Dan nagle smutnieje. – Przepraszam.
Wstaje i jestem pewna, że chce wyjść z mojego pokoju, ale on podchodzi do gitary i podnosi ją ze stojaka.
– Pamiętasz nasz wspólny biwak?
Mój przyjaciel zadaje mi pytanie retoryczne. Oczywiście, że pamiętam – jak mogłabym zapomnieć? Choć usilnie próbowałam wyrzucić te wydarzenia z umysłu, a przynajmniej starałam się nigdy ich nie wspominać.
To było kilka lat temu, dokładniej mówiąc, mieliśmy wtedy po czternaście lat. Kilkanaście kilometrów od naszej miejscowości miał się odbyć obóz sportowy, dla dziewcząt i chłopców. Jak wiadomo – nigdy nie byłam sportsmenką, więc trudno było znaleźć jakąkolwiek dziedzinę dla mnie, ale na szczęście Danowi udało się mnie zapisać, można powiedzieć „po znajomości". I właściwie to nie wiem, czy „na szczęście". Wybrał dla mnie sekcję GIMNASTYCZNĄ. Na początku byłam przerażona. Zawsze wydawało mi się, że jestem dosyć dobrze rozciągnięta, ale sama z siebie nie dołączyłabym do takiej grupy! Choć z drugiej strony to o wiele lepsze niż jakakolwiek gra zespołowa. Szybko również okazało się, że w naszym dziesięcioosobowym zespole tylko kilka dziewcząt miało szczególne zdolności. Podejrzewam, że reszcie udało się tam załapać podobnie jak mnie!
Oprócz nas były jeszcze teamy piłki nożnej oraz siatkówki. Wszędzie liczba osób była inna, ale razem było nas około czterdzieścioro. Nietrudno się domyślić, do której kategorii należał mój przyjaciel!
Myślałam, że całe dnie będziemy tam ćwiczyć, ale wbrew pozorom mieliśmy bardzo dużo wolnego czasu, a także wiele innych zajęć. Raz nawet wybraliśmy się na wycieczkę rowerową, która była dla mnie wycieńczająca, a Dan tylko bez przerwy śmiał się i żartował z mojej kondycji, a raczej z jej braku.
To, o czym przypomina mi teraz przyjaciel, a czego ja nie chcę słuchać, to ostatnia noc. Wtedy zorganizowano imprezę pożegnalną... Otóż nie chcę pamiętać tego wyjazdu ze względu na to. Taylor, nowa znajoma, powiedziała mi wtedy, że podoba jej się Dan i wie, że się z nim przyjaźnię, więc może jakoś bym ich zeswatała... Ta informacja tak mnie zszokowała, że nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Zrobiłam tylko sztuczny uśmiech i zostawiłam ją samą, stojącą w pokoju.
Kiedy tylko wszyscy zebrali się na sali i zaczęli zajmować miejsca, ja usiadłam tuż obok Dana, nie pozostawiając wolnej przestrzeni dla Taylor, więc ta umiejscowiła się naprzeciw nas. Próbowała robić do mnie porozumiewawcze miny, ale unikałam jej spojrzenia.
W trakcie różnych zabaw wreszcie udało jej się znaleźć tuż obok niego. Byłam strasznie zazdrosna, więc gdy tylko na sam koniec zaczął się seans filmowy, przytuliłam się do swojego przyjaciela. Objął mnie ręką, a ja trzymałam mu przez całą noc głowę na ramieniu. Dla Taylor był to jasny znak, że ma go zostawić w spokoju. Dla Dana zaś nie było to nic nadzwyczajnego – wiele razy tak się zachowywaliśmy, przytulaliśmy, leżeliśmy razem. Żyliśmy ze sobą tak trochę jak rodzeństwo, więc było to kompletnie naturalne zachowanie. Dla mnie natomiast była to najgorsza noc. Śmialiśmy się i żartowaliśmy, ale przez cały ten czas miałam motylki w brzuchu. To chyba jedyna rzecz, której Dan nie wie i o której nigdy nie może się dowiedzieć! Po prostu coś poczułam, poczułam coś innego niż wcześniej. To było takie niespodziewane... Nie wiedziałam, jak się zachować, co powinnam z tym zrobić. W końcu uznałam, że samo przejdzie i faktycznie, po kilku tygodniach od powrotu, nasza znajomość wróciła na normalne tory. Nie lubię jednak tego wspominać. Nigdy nie przepracowałam w swojej głowie tamtych uczuć i emocji...
– Danny. – Przerywam jego kilkuminutową przemowę, podczas której w ogóle go nie słuchałam, ale cały czas patrzyłam mu prosto w oczy.
– Nie mów tak na mnie. – Tym razem jednak dotarło, usłyszał mnie!
– Pamiętam to wszystko, pamiętam. – Próbuję się uśmiechnąć.
– Wiesz, nigdy ci tego nie mówiłem, ale wtedy było tak wspaniale. Kiedy po seansie było już tak późno, a właściwie wcześnie, a ty jeszcze dla nas grałaś. Powiedziałaś wtedy, że nie wyobrażasz sobie życia bez muzyki i możesz się nią dzielić o każdej porze dnia i nocy. Wszystko tam było magiczne, ty i ja.
– Dan – przerywam mu spłoszona, bo wolę nie słyszeć nic więcej! Nie chcę poznać jego wyznań... – Bo nie wyobrażam sobie – mówię, kierując rozmowę stronę mojej pasji – ale znajdę na siebie nowy pomysł. Mama wolałaby, żebym zajęła się nauką.
– Nieprawda. – Wstaje, by odłożyć mojego Fendera na miejsce. – Chciałaby, byś była mądra i wykształcona, ale żebyś również była szczęśliwa! – Przekonuje mnie przyjaciel.
– Och i jaka jeszcze?
– I zawsze taka piękna – szepcze.
Okej, robi się coraz bardziej niezręcznie.
Kiedy Dan siada na skraju łóżka, chcę się od niego oddalić na bezpieczną odległość, więc próbuję wydostać się z kołdry, w którą jakimś cudem zaplątała się moja prawa noga. Niemal upadam na twarz, ale udaje mi się wstać.
Informuję go, że za chwilę wrócę, po czym idę do garderoby po to, by znaleźć jakieś ubranie na dziś. A właściwie jego resztę, która pozostała mi po tym, jak przespałam kilkanaście godzin. Ciekawe, czy tata jest już w szpitalu, czy może czeka na mnie na dole...
CZYTASZ
Dream Big #1 ✔ 18+
RomancePOPRAWKI ROZDZIAŁÓW 13/44 Jak byś się zachował, gdyby osiemnaście lat Twojego poukładanego życia, zaczęło się rozpadać wraz z pojawieniem się intrygującego nieznajomego? Alice, prymuska, chce wreszcie posmakować wolności i sięgnąć po swoje marzen...