Rozdział 16

450 77 82
                                    

 – Czemu nie powiedziałaś mi o tym wcześniej, Ally? – Dan otwiera drzwi od głównego wejścia do szkoły i przepuszcza mnie przed sobą.

– Nie wiem, nie pomyślałam.

Ruszamy wzdłuż drogi prowadzącej na szkolny parking.

– Ostatnio prawie nic mi nie mówisz. Co się dzieje?

– Dan, nie wiem, może denerwuję się koncertem, szkołą.

Otwiera przede mną drzwi swojego samochodu, dziękuję mu skinieniem głowy i uśmiecham się w głębi siebie na myśl o tym, jaki jest uczynny i kochany.

– Prawdziwy dżentelmen.

Odpala auto i kierujemy się w stronę naszej dzielnicy. Dzisiaj Kiry nie było w szkole. Oboje nie wiemy, dlaczego. Może zachorowała lub gdzieś wyjechała. To zabrzmi dosyć okrutnie, ale właściwie miło było spędzić dzień w szkole tylko z Danem, bez niej. Wiem, że nie powinnam nawet tak myśleć, ale co na to poradzę?

– I już jej przeszło?

– Co? Komu? Kirze?

– Co? Przecież nawet o niej nie rozmawialiśmy. Chodzi mi o twoją mamę. – Spogląda na mnie ze zdziwieniem. – Chyba faktycznie denerwujesz się jutrzejszym koncertem.

– Nie wiem, czy jej przeszło, unika mnie od tego czasu. Szczerze mówiąc od tamtego dnia nie widuję w domu nikogo, ale sama też prawie w nim nie bywam. Muszę jakoś skłonić mamę do mówienia.

Podnoszę dłoń do ust, ale Dan szybko mi ją odsuwa. Jego dotyk działa kojąco. Szkoda, że jest tak krótki.

– Nie obgryzaj paznokci, mała.

– Denerwuję się.

Czuły i łagodny uśmiech przyjaciela sprawia, że i ja się uśmiecham, a moją duszę ogarnia spokój.

– Spędzisz ze mną resztę dnia? – pytam nieśmiało.

– Ally, oczywiście. Nie dam ci dzisiaj spokoju, dopóki nie zaśniesz, kiedy będę siedział u ciebie w pokoju i przeglądał wszystkie możliwe informacje sportowe.

– Albo oglądał durne reality show.

– Albo.

Przytuliłabym go teraz, ale wolę jednak bezpiecznie i cało dotrzeć do domu.

Wraz z The Shrimp stwierdziliśmy, że dzień przed koncertem damy sobie spokój i odprężymy się, a ostatnią próbę zaczniemy w sobotę około południa, ponieważ gramy dopiero o godzinie 17:00.

Nie chcę siedzieć dzisiaj sama i rozmyślać o tym, co może pójść źle albo głowić się nad problemami mojej mamy. Czas spędzony z Danem to będzie najlepsze, co mogę dziś wybrać. Chociaż nawet nie mam wyboru; on wie, że go potrzebuję. Zawsze potrafił to dostrzec. Mam tylko nadzieję, że James również nie wpadnie na pomysł, aby mi towarzyszyć, bo nie chciałabym znowu znaleźć się w niezręcznej sytuacji i musieć odsyłać któregoś z nich.

– Halo? Jest tu ktoś?! – krzyczę po wejściu do domu, chociaż nie spodziewam się odpowiedzi, ponieważ drzwi były zamknięte na klucz.

Zawsze myślałam, że już rzadziej tutaj bywać się nie da, a jednak moi rodzice uświadomili mnie, że można!

Dan wchodzi za mną i zanosi moją torbę na górę. Znowu uśmiecham się w duchu. Od małego był taki uczynny. Od kiedy zaczął dosięgać do klamki, otwiera drzwi wszystkim kobietom. Nosi zakupy swojej mamy, choć zwykle to odległość od bagażnika jej nissana do kuchni, ale przecież nie ma to większego znaczenia, jak długa jest droga, tylko sam fakt, że zawsze jest gotów pomagać. Nawet potrafi gotować! Nieraz zapraszał mnie już na obiady czy kolacje. Muszę przyznać, że ma talent! Ale jego prawdziwa i największa miłość to piłka nożna. Chociaż nawet ona nie jest w stanie wygrać ze mną. To miłe – być dla kogoś zawsze na pierwszym miejscu. Mam wrażenie, że nawet dla moich rodziców ważniejsza ode mnie jest ich kariera. Może to mylne odczucie, a oni po prostu nie potrafią okazywać swoich uczuć tak, jak powinni. Może Dan robi to lepiej.

Dream Big #1 ✔ 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz