Rozdział 22

404 74 8
                                    

Zakończenie roku szkolnego już dziś. Mama od wczoraj jest w domu. Tata zatrudnił całą masę pielęgniarek, opiekunek i pomocy domowej. Moim zdaniem nie potrzebujemy AŻ TYLU osób, ale wiem, że chciał jak najlepiej.

Rzutem na taśmę udało mi się poprawić niektóre stopnie na lepsze, co nie było łatwe ze względu na to, że jak najwięcej czasu starałam się poświęcić rodzicielce. Cieszę się, że jak co roku udało mi się skończyć z najwyższą średnią w klasie. Nie powiedziałam o tym jeszcze rodzicom. Planuję dopiero pochwalić się świadectwem, gdy wrócę ze szkoły.

Za kilka godzin rozpocznę wakacje, ale zupełnie nie jestem w letnim nastroju. Minął dopiero trzeci tydzień bez prób z The Shrimp, a mnie już tak bardzo tego brakuje. Życie bez muzyki jest okropne... Życie bez Jamesa jest okropne... Poznałam go tak niedawno, denerwował mnie tyle razy, ale tak mi go brakuje. Została mi po nim tylko kurtka. Mam jeszcze tony wiadomości, które wysyła mi każdego dnia. Serce pęka mi za każdym razem, kiedy je czytam. Wiem jednak, że pękałoby mi jeszcze bardziej, gdyby do mnie nie pisał. A kiedyś przecież przestanie... Jestem okrutna wobec niego, a on się tak stara. Pyta o mnie, o mamę... Nawet wysłał do szpitala kwiaty dla niej. Niejednokrotnie rozpoczynałam esemesa do niego, a następnie kasowałam go zamiast wysłać.

James jest taki dobry, ale nie mogę się z nim kontaktować. On nigdy nie odpuściłby mi mojej rezygnacji z muzyki. A ja podjęłam już decyzję. Zrobię wszystko, by już więcej nie rozczarować mamy i nie doprowadzić do takiej sytuacji.

Stoję przed lustrem w swojej sypialni i układam włosy w kok. Poprawiam białą sukienkę i ruszam na dół. Wstępuję do mamy, która siedzi zamyślona w salonie z książką w ręku. Żegnam się z nią i wychodzę. Dan czeka już na mnie przed swoim autem. Szybko wkraczam na jego podwórko, głaszczę przelotnie Rocky'ego, który radośnie merda ogonem na mój widok, i siadam na miejscu pasażera.

Przyjaciel nie pochwala mojej decyzji o odejściu z kapeli, bo wie jak wiele to dla mnie znaczyło i jaką szansą to było. Codziennie próbuje coś o tym napomknąć, ale nie rozumie mojego punktu widzenia...

– Ally. – Przycisza radio, by rozpocząć rozmowę.

– Tak? – pytam.

– Kiedy pójdziesz po rozum do głowy? Wiesz, że James czeka.

Oho, zaczyna się.

Wiem, James żyje w przeświadczeniu, że powrócę do nich, kiedy wszystko mi się ułoży. Tylko, że już nic się nie ułoży. Nie cofnę czasu.

– Nie rozumiesz, że to wszystko przez ten zespół? – Wzdycham, zmęczona powtarzaniem w kółko tego samego. – I przez ten głupi koncert, przez tę imprezę. Przez to, że nie wróciłam do domu na noc. – Wyrzucam z siebie te czarne myśli, które męczą mnie przez ostatnie dni i nie pozwalają w pełni normalnie funkcjonować. – Krótko mówiąc, przeze mnie. To moja wina, że mama siedzi teraz w domu i zupełnie nie jest sobą!

Dan zatrzymuje samochód na poboczu, a ja trzęsę się, próbując pohamować łzy, by nie wyglądać na rozdaniu świadectw jak nieszczęście.

– Słucham?! – Wydaje się oburzony. – Ty chyba zwariowałaś, jeśli naprawdę myślisz w ten sposób! Przecież to twoje marzenie, kochasz to, spełniasz się! To wszystko było głupim przypadkiem, okropnym nieszczęściem! To nie było niczyją winą! – Unosi głos.

– Dan! Jest mi ciężko! Zrozum to! Jest mi naprawdę bardzo ciężko... Nie chcę już więcej rozczarowywać rodziców! Nie chcę doprowadzać do takich sytuacji... Nie chcę czuć się jak gówno! A tak właśnie teraz jest! – Ucieka mi jedna czy dwie łzy.

Po moim wybuchu następuje długa cisza.

– Wiem, Ally – szepcze mój przyjaciel – ale jesteś w takim błędzie...

Dream Big #1 ✔ 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz