Siedzę na brązowej kanapie. Z Jamesem po mojej prawej, a Danem po lewej. Na fotelu obok znajduje się Kira, którą Douglas zaprosił, ponieważ prawdopodobnie się w niej podkochuje, a nie ma pojęcia o jej preferencjach. Właściwie, wiemy o tym tylko ja i mój przyjaciel, ale nikomu o tym nie powiemy. I tak mam już na sobie dziwne poczucie winy z powodu tego, że nie mogę odwzajemnić jej uczuć. Nie chcę dodatkowo brać odpowiedzialności za jej coming out. Mam tylko nadzieję, że Doug nie wkręci się w nią za bardzo, bo ukrywanie przed nim takiej informacji również nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy.
Naprzeciw nas, na dwuosobowej kanapie, jest Craig ze swoją dziewczyną Lilią. Fotel z prawej zajmuje gospodarz spotkania. Podobno na co dzień meble są tutaj inaczej ustawione, ale nie wiem jak, ponieważ jestem tutaj pierwszy raz.
Obecność Kiry wprawia mnie w niemałe zakłopotanie. Nie odzywałyśmy się do siebie od wczorajszego zajścia i, szczerze mówiąc, nie wiem, jak dalej będzie wyglądała nasza znajomość.
– Kira, masz chłopaka? – Craig zadaje jej to, na pozór niewinne, pytanie.
Widocznie Douglas musiał mu co nieco napomknąć, bo chyba nie powiedziałby tego „od tak".
Widzę ruch ust Lilii, mówiących do ucha partnera: „A co cię to obchodzi?".
– Nie – odpowiada wyraźnie skrępowana, nie wie co ma począć z rękoma.
– Zobacz, masz w czym wybierać. Trzech chłopaków, no i ewentualnie jedna dziewczyna – żartuje Craig, ale jest to wyjątkowo niefortunny dowcip.
Wytrzeszczam oczy. Ona robi sztuczny uśmiech, po czym wstaje i wychodzi do kuchni, która połączona jest z salonem, w niewielkiej części pomieszczenia oddzielają od siebie jedynie okrągłe schody. Idę za nią.
– Nic mu nie powiedziałam, przysięgam – szepczę, choć rozmowa obok toczy się już w najlepsze na zupełnie inny temat.
Boję się, że Kira stworzyła sobie swój własny scenariusz i sądzi, że ją zdradziłam.
– Spokojnie, wierzę ci – mówi ze spokojem w głosie. Czuję ulgę. – Wiesz, pomyślałam, że przyjdę tu i może dam szansę Douglasowi. Może mi się spodoba.
– Nie rób niczego wbrew sobie! – rzucam chyba nieco zbyt głośno.
– Ja... wiem. – Bawi się szklanką, jeżdżąc palcem po jej brzegu. – Ale tak byłoby najlepiej... Gdybym była jak większość dziewczyn... Muszę przestać myśleć o tobie.
I czar pryska. Nie jestem gotowa, by w tej chwili o tym rozmawiać...
Wracamy do stolika. Zajmuję swoją pozycję pomiędzy młotem a kowadłem. Jestem nieco skrępowana przez tę sytuację, ale i tak jest bardzo miło.
Dzisiejszy wieczór można opisać krótko: „Shots, shots, shots, shots. Everybody!"
Lilia, która dotąd prawie się nie odzywała i siedziała wtulona w ramię Craiga, zaczyna mówić. Niestety są to straszne głupoty i filozoficzne wywody, bo jest po prostu pijana w sztok. Jej partner oznajmia, że będą się już zbierać ze względu na późną godzinę i niezbyt dobry stan ukochanej. Zastanawia mnie tylko, czy będą wracać pieszo? A może wezwą taksówkę? W razie czego Craig może ponieść swoją dziewczynę. Jest postawnym mężczyzną, wygląda bardziej jak strongman niż piłkarz. A Lilia to maleńka, drobna osóbka z lichymi blond włoskami. Biedna, ledwo co wypiła, a jest w dosyć opłakanym staniem. Na szczęście nie zwymiotowała. Mnie delikatnie szumi w głowie, ale daleko mi do jej fazy. Brak mi z pewnością trzeźwości umysłu, którą normalnie posiadam.
Kira i Doug zajmują miejsce na kanapie, na której wcześniej siedział wspólny znajomy Dana i Douglasa ze swoją kobietą. Widzę, że mój kolega z zespołu nieco się ośmiela i nonszalancko obejmuje Kirę. Czuję się dziwnie, patrząc na to, ale mojej adoratorce najwyraźniej to nie przeszkadza. W pewnym momencie opiera się o podłokietnik sofy, a nogi przerzuca przez Douglasa. Czy ona serio postanowiła spróbować z nim, by wymazać mnie z pamięci? Raczej nie usiłuje wzbudzić we mnie zazdrości, choć sama już nie wiem. Biedny Doug, nie ma pojęcia, co się tutaj dzieje.
CZYTASZ
Dream Big #1 ✔ 18+
RomansaPOPRAWKI ROZDZIAŁÓW 13/44 Jak byś się zachował, gdyby osiemnaście lat Twojego poukładanego życia, zaczęło się rozpadać wraz z pojawieniem się intrygującego nieznajomego? Alice, prymuska, chce wreszcie posmakować wolności i sięgnąć po swoje marzen...