Niedługo powinien pojawić się James. Nie będzie wchodził do środka, tylko od razu pojedziemy na stadion. Na wczorajszą wiadomość z informacją o koncercie odpisał tylko, że porozmawiamy, kiedy się spotkamy.
– Alice! – woła z dołu mama. – Masz gościa!
Ostatni raz przeczesuję rozpuszczone dziś włosy, na błękitny T-shirt zarzucam kurtkę i schodzę.
– Heeej. – Uśmiecham się szeroko, będąc jeszcze na schodach. James odpowiada mi mrugnięciem oka.
Kiedy wychodzimy na zewnątrz, przed podwórkiem dostrzegam zaparkowany motocykl, co sprawia, że zatrzymuję się na chwilę.
– Czekaj, ja myślałam, że... Nie będziemy jechali samochodem?
– Nie – odpowiada ze swobodą w głosie.
– No James! – Ruszam za nim. – Ja nigdy nie jechałam motocyklem! Boję się!
Teraz to on staje w miejscu, a ja wpadam na niego. Odwraca się do mnie i ujmuje moją twarz, kierując ją w stronę swojej.
– Obiecuję, że będę na ciebie uważał.
Odnoszę wrażenie, że to dla niego zabawne. Mnie zupełnie nie jest do śmiechu, ale co mam do wyboru? Idąc pieszo, nie zdążę na mecz...
Podaje mi dłoń, więc chwytam ją i podążam za nim. Stajemy obok czarnej maszyny, na której widok wszystko przewraca mi się w żołądku. Przyglądam się, jak wyciąga dla mnie kask. Wręcza mi solidne wyglądającą ochronę na głowę, a ja odbieram ją z jego rąk, zupełnie nie wiedząc, co dalej począć. No, może wiem, że powinnam to założyć, ale nigdy tego nie robiłam.
James już ma zakładać swój kask, ale widzi, że stoję jak kołek, więc odkłada go. Bez słowa zabiera mój i unosi nade mnie. Gdy mam przecisnąć głowę, w ostatniej sekundzie panikuję.
– Nie dam rady, nie dam rady!
– Będę jechał powoli. – Składa kolejną obietnicę.
– Nie. Nie wcisnę tego! Jest za ciasno.
Moje słowa go rozbawiają.
– To dobrze, kiedy jest ciasno.
Przewracam oczyma, zniesmaczona jego podtekstem. A może wcale nie miał na myśli nic innego niż kask? Co jeśli to ja mam świństwa w głowie?
Patrzę na niego z kompletną bezsilnością, licząc, że wzbudzę jego litość, dzięki czemu on wyczaruje samochód.
– Zamknij oczy i mi zaufaj, okej?
Nie mam, pieprzonego, wyjścia.
Robię to. Oddaję swój los w jego ręce. Po chwili jest już po wszystkim.
– Zostanę tu na zawsze – stękam. – Nie ma opcji, żebym kiedykolwiek się stąd wydostała.
James wybucha głośnym śmiechem.
– Na szczęście da się otworzyć szybkę i cię dokarmiać.
Zazdroszczę mu świetnej zabawy.
Zostaję poinstruowana, gdzie umieścić stopy oraz czego mogę się trzymać, ale nie ma takiej opcji, żeby moje ręce były w innym miejscu niż jego brzuch. Tak go będę ściskać, że najwyżej po wszystkim się porzyga. Nie będzie w tym osamotniony, bo ja pewnie też to zrobię!
Wskakuję na motocykl, niedowierzając, że się na to zgadzam. James przygotowuje się do jazdy. Kurczowo obejmuję go w pasie. Robię to tak mocno, że nie sądzę, by mógł normalnie oddychać.
CZYTASZ
Dream Big #1 ✔ 18+
Roman d'amourPOPRAWKI ROZDZIAŁÓW 13/44 Jak byś się zachował, gdyby osiemnaście lat Twojego poukładanego życia, zaczęło się rozpadać wraz z pojawieniem się intrygującego nieznajomego? Alice, prymuska, chce wreszcie posmakować wolności i sięgnąć po swoje marzen...