Rozdział 34

377 66 5
                                    

Siedzę na fotelu pasażera w czarnym dodge'u. Muzyka trzęsie pojazdem, a prędkościomierz wskazuje ponad sto kilometrów na godzinę. James jest zły. Chciałabym cało dojechać do domu, dlatego kładę jedną dłoń na jego nodze, a drugą przyciszam radio.

– O co chodzi? – pytam delikatnie.

Zwalnia nieco i rzuca mi szybkie spojrzenie.

– Co on mówił? Wiem, że na pewno mnie oczerniał.

Zapewniam go, że to nic poważnego i nawet nie przejęłam się słowami Mike'a. Mimo to on wciąż naciska, bym się otworzyła, a wówczas tłumaczę mu, że nie chcę podsycać ich konfliktu.

– Alice, między nim a mną od zawsze były spięcia. Po prostu mi powiedz, proszę. – Jego głos jest zupełnie spokojny.

– Ostrzegał mnie przed tobą.

Powtarzam to, co usłyszałam od Mike'a. Czuję, że źle robię, ale James jest mi bliski. Chcę móc dzielić się z nim takimi rzeczami...

Wścieka się ponownie i wali rękami w kierownicę.

– Pierdolony kłamca! Nie wiem, o co mu, kurwa, chodzi, ale to są brednie! Nie sypiam z każdą dziewczyną, jaką poznam! – Wybucha. – Jeszcze nie wiem, co on kombinuje – dodaje, już nieco spokojniej – ale się dowiem. Chce nas skłócić, chce żebyś się ode mnie odsunęła. Tylko dlaczego?

– Może chodzi o Mandy? – Podsuwam mu. – Wiesz, nie bardzo rozumiem sytuację z nią. Podobno ona do ciebie startowała, a przecież przyjaźni się z Ingrid.

Głośno wzdycha.

– Poznaliśmy Mandy na koncercie. Była menedżerką zespołu, który grał przed nami. Poszła z nami na imprezę i narzekała na ludzi, z którymi pracowała. Przystawiała się do mnie, ale w ogóle mnie nie kręciła. Widzieliśmy się jeszcze na kilku kolejnych wydarzeniach, na jedno przyprowadziła właśnie Ingrid. Spodobaliśmy się sobie od pierwszej chwili. – Czuję dziwne ukłucie, gdy o tym nadmienia. Robi mi się trochę niedobrze. – Ona to zauważyła i przystawiła się do Mike'a, któremu od początku wpadła w oko. On ma chyba do mnie żal, że jego panienka na początku wolała mnie, a jego wybrała jako plan B.

– Może ona nim manipuluje?

– Na pewno. Nie wiesz, ile razy wcześniej mu odmawiałem. Bez przerwy proponuje Mandy jako menedżerkę, a Ingrid jako gitarzystkę.

– Nawet, gdy poznał mnie? – pytam.

– Nie. Jak cię usłyszał, to już jej nie chciał. Zostały mu jeszcze jakieś resztki mózgu – żartuje, ale żadne z nas się nie śmieje.

– Dlaczego nie przyjąłeś jej do zespołu, skoro się z nią spotykałeś? – Ośmielam się zapytać, choć nie wiem, czy nie powinnam się obawiać odpowiedzi, którą za chwilę usłyszę.

– Bo Ingrid jest dobra w innych rzeczach – odpowiada po prostu.

– Och. I uważasz, że tylko dlatego, że tak jest, to masz prawo łamać mi serce? – parafrazuję słowa, które niedawno od niego usłyszałam.

– Słucham? – Patrzy na mnie zdziwiony.

– Wróciliście do siebie?

– Co? Nie. Powiedziałem jej, że na razie koniec z tym, co między nami było.

Trochę mnie niepokoją słowa „na razie". „Na razie" czyli do kiedy?

– To, dlaczego ostatnio się nie spotykaliśmy?

– Alice. – Śmieje się. – Przepraszam – tym razem to on kładzie mi dłoń na kolanie – miałem tyle na głowie. Musiałem ogarnąć mnóstwo spraw dla The Shrimp. W domu byłem tylko po to, żeby spać. – Odczuwam ulgę. Myślałam, że nie miał dla mnie czasu z innych powodów, a on tymczasem załatwiał wszystko, bym mogła spełnić swoje marzenia. – Aniołku, czy ty jesteś o mnie zazdrosna?

Dream Big #1 ✔ 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz