...10...

1.2K 63 8
                                    

Nerwowo przestępowała z nogi na nogę, czekając aż kobieta sprawdzi dla niej, kiedy jest kolejny lot do Seulu. Jak na złość, najbliższy i jedyny był dopiero rano, co nie ratowało ich wcale a wcale. Sprawdziła nawet czy nie ma połączenia z Busan, ale okazał się być to Kolejny nie-traf.

-Kira, oni mnie zabiją... - stwierdził załamany Jungkook, gdy oboje siedli w poczekalni, zastanawiając się co teraz mają zrobić.

-Gdybyś się mną tak nie przejął, nie miałbyś problemu - jej zdaniem to, czyją winą było całe zajście, było wiadome. Czuła się okropnie, bo tylko z jej powodu Kook teraz mógł mieć straszne kłopoty.

-Nie gadaj głupot - uderzył ją po przyjacielsku w ramię - Nie miałem pewności, że zdążymy ale widziałem, że bez Ciebie w Seulu czułbym się dziwnie... Mimo iż jesteś siostrą Jimina, to czuję jakbym i ja był z Tobą spokrewniony. To takie miłe uczucie, takie ciepło od środka... - spojrzał na nią niepewnie - To tak jakby całe szczęście świata nagle spłynęło na jedną osobę... Nie mam młodszego rodzeństwa, a przy Tobie poczułem się trochę jak starszy brat, choć nie wiem nawet czy nie jestem młodszy... - zaśmiał się uśmiechając w stronę dziewczyny.

Kira nie wiedziała, że komukolwiek jej obecność może sprawić aż taką przyjemność. Gdyby nie miejsce w jakim byli, pewnie rozpłakałaby się histerycznie, ale przez masę ludzi jedynie mocno wtuliła się w klatkę piersiową chłopaka, delikatnie mocząc łzami jego koszulkę. Czuła się błogo będąc obejmowana przez silne ramiona, słysząc czułe słówka i czując jak Kook składa na jej głowie pojedyncze pocałunki. Nie czuła żadnego zażenowania, czy obrzydzenia. Od bardzo dawna nie czuła się tak bezpieczna, jak z wokalistą na tych dwóch siedzeniach, na przepełnionym lotnisku.

Dopiero po chwili odsunęła się delikatnie, dziękując bogom za fakt, że się nie pomalowała. Oboje zaliczyliby wtedy niezłą wtopę, chociaż nie większą niż spóźnienie na lot...

Właśnie, lot! Nie musieli czekać do rana, musiała tylko zadzwonić do odpowiedniego człowieka!

-Wiem jak dostaniemy się do Seulu! - powiedziała, szybko wyjmując telefon i wybierając numer do swojego szefa, modląc się by nie odebrał on sam, a jego syn, który zawsze zastępuje go w piątki w pracy.

Na jej szczęście tak się stało. Przez chwilę raczyła go czułymi słówkami, pięknym proszeniem i obietnicą odwdzięczenia się gdy tylko się zobaczą. Tyle wystarczyło, by po chwili rzuciła się na szyję czarnowłosego, obserwującego to wszystko. Rozmawiała z synem szefa po angielsku, więc zrozumiał naprawdę niewiele, liczył jednak, że jej szczęście nie jest bezpodstawne.

-Ruszamy się! Dennis zaraz przyjedzie by pilotować firmowy odrzutowiec szefa! Będziemy w Seulu jeszcze przed resztą!!

Powiedziała na jednym wdechu, ciesząc się jak małe dziecko. Mogła naprawić swój błąd! W końcu to przez fakt, że nie mogła znaleźć paszportu tyle im zeszło. Tak zdążyliby i jeszcze mieli czas na zaskoczenie chłopaków na odprawie, ale zmarnowane pół godziny było tym czasem, który to ona straciła. Gdyby wiedziała wcześniej, wszystko miałaby przygotowane. Niestety dowiedziała się w ostatniej chwili, tylko dlatego że rozemocjonowany artysta wpadł do jej sypialni, zabierając jej pościel by ją obudzić i powiadomić o planach. Cóż, przynajmniej miał ładny widok, bo ten jeden raz usunęła w samej bieliźnie, zamiast w męskiej koszuli. Podczas gdy ona szukała wszystkich dokumentów, chłopak konsekwentnie pakował jej walizki, starając się by niczego ważnego nie zapomnieć. Nie miała przez to bladego pojęcia czy zabrał jej bieliznę, marynarkę... Ta myśl, że chłopak grzebał w jej stanikach i majtkach nieco ją peszyła. Ale mógł też jej nie spakować... To już lepiej, że grzebał...

-Dobrze dobrze - zaśmiał się cicho i zabrał jej dwie walizki, jej zostawiając swój plecak i jej bagaż podręczny. Jeszcze w mieszkaniu, gdy powiedział, że to on zajmie się jej bagażem, ta naskoczyła na niego, mówiąc że ona w takim razie weźmie potem chociaż jego plecak. Czułaby się podle, gdyby on tachał jej rzeczy, pilnując dodatkowo własnych. Była na tyle odpowiedzialna by zająć się ich paszportami i wszelkimi dokumentami, nie chcieli przecież by te się zgubiły, bo dla Koreańczyka byłaby to po prostu porażka...

Wyszli do wcześniej wskazanego przez Dennisa miejsca, które okazało się wyjściem na płytę lotniska. Tam czekał już czarny samolot, z którego wyszedł uradowany "właściciel". Wysoki blondyn podszedł do dwójki młodszych, racząc ich swoim uśmiechem. Przywitał miło chłopaka po angielsku, co oczywiście Kira przetłumaczyła idolowi.

Zaproszeni zajęli miejsca, zapinając pasy. Dla dziewczyny liczył się teraz czas. Musieli być w Seulu przed północą, bo wtedy mieli wylądować pozostali. Zastanowiła się ile będą lecieć, bo w końcu i tak są ponad godzinę w plecy...

-Cały lot potrwa z dziesięć godzin, może mniej - powiedział pilot, wchodząc na chwilę na pokład.  Zupełnie jakby czytał dziewczynie w myślach! Jak to dobrze, że jeszcze zostanie im czas. Będą mogli w spokoju zjeść coś na lotnisku w fast foodzie, nie martwiąc się, że menadżer ochrzani chłopaka za nieprzestrzeganie diety.

-Dzięki Dennis, jestem twoją dłużniczką. - uśmiechnęła się serdecznie. Nie wiedziała jak wyrazić w słowach, jak bardzo wdzięczna jest swojemu "pół pracodawcy".

-Nie jesteś... Dla naszej gwiazdy, która ostatnią pracą zarobiła dla firmy krocie, wszystko. - ucałował ją w głowę i podał dwa koce, kiwając głową na przysypiającego Kookiego.

-Jeszcze raz dziękuję...

But... She's my sister!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz