... 69...

399 25 7
                                    

Zdarzyło wam się kiedyś obudzić z jakiegoś pięknego snu, mając nadzieję, że ten był prawdą?

Szukamy wówczas punktów zaczepienia które mogłyby nas utwierdzić w tym, że to co piękne wcale nie było wytworem naszej wyobraźni.

Niestety rzeczywistość czasami płata nam figle i niszczy marzenia. Nie jesteśmy z tym w stanie nic zrobić, bo świat rządzi się swoimi prawami...

Jeon przetarł zaspane oczy i uśmiechnął chcąc objąć ramieniem swoją dziewczynę. Zamiast poczuć jej delikatną skórę i ten zgrabny jego zdaniem brzuszek, poczuł zimną pościel. Zdezorientowany otworzył szeroko oczy i starał się znaleźć wzrokiem jej poduszkę, ale tej też nie było.

-Co do cholery... - mruknął wstając do szafy po świeże ubrania.

Tam czekała go kolejna niespodzianka. Wszystkie ubrania Kiry zniknęły, a zawartość pułek i wieszaków wyglądała jakby jej tam wcale nie było.

-To jakiś żart...?

Nim podjął pochopne wnioski zaczął przeszukiwać cały pokój, szukając jakichkolwiek śladów po dziewczynie.
Nie było w nim ich zdjęć, które jeszcze wczoraj zdobiły komodę.
Nie było wianków, które powiesili na jednej ze ścian.
Nie było jej stanika, który od ponad tygodnia leżał pod łóżkiem, bo tylko on o nim wiedział, a nic z tym nie robił...

I dopiero gdy usiadł na swoim łóżku zaczął myśleć, że może ta znowu uciekła, tym razem od niego? Ale czy byłaby do tego zdolna? Przecież go kochała, nosiła jego dziecko pod sercem. Nie mogła teraz uciec, nie gdy była w piątym miesiącu ciąży i zaraz mieli dowiedzieć się jaka to płeć. Zwlekali z tym, by być w stu procentach pewnymi, nie chcieli by lekarz zbyt wcześnie popełnił błąd. Lepiej było dać dziecku urosnąć...

Ale co teraz? Gdzie Kira i jego maluszek?

Z zaciśniętymi pięściami wyszedł z pokoju, szukając wzrokiem któregoś z chłopaków. W pokojach nie było nikogo, ale z kuchni słychać było czyjeś rozmowy, więc to tam się udał. Widząc Chima i YoonGiego-Hyunga od razu do nich podszedł, przerywając ich rozmowę.

-Gdzie Kira? - zapytał prosto z mostu, zaraz patrząc po ich zaskoczonych twarzach.

-Kto? Kookie dobrze się czujesz? - zapytał starszy, przykładając mu dłoń do czoła by sprawdzić czy ten nie jest chory.

-No Kira! Jeszcze wczoraj siedzieliśmy tu razem na kolacji. - wytłumaczył i spojrzał na blondyna. - Chim, gdzie twoja siostra?

-Jungkook, ja nie mam siostry... - mruknął chłopak i spojrzał nieco zmieszany na maknae. - Mam tylko młodszego brata, nie wiem skąd wytrzasnąłeś mi siostrę, nie znam też rzadnej Kiry...

-Nie żartuj sobie ze mnie Hyung. Gdzie jest Kira? Pojechała poznać płeć dziecka? Wyszła gdzieś z Sophie? - zaczął zadawać pytania i zaraz spojrzał na HoSeoka wchodzącego do pomieszczenia.
-Hyung! Widziałeś Kirę albo Sophie?

Gdy zadawał to pytanie, miał nadzieję zobaczyć uśmiech i pokiwanie głową. Naprawdę zaczynał coraz bardziej się w tym wszystkim gubić. Widząc jednak pytający wzrok starszego spuścił głowę w dół, zaraz wplatając palce w włosy. Zaczął nerwowo za nie pociągać, widząc po woli do czego doprowadziły go wszystkie pytania.

Kiry nie było...
Nie było ich dziecka...

Wszystko sobie wymyślił? Wyśnił dziewczynę, wszystkie szczęśliwe momenty i ciążę? Aż tak bardzo potrzebował drugiej osoby, że umysł płatał mu takie figle?

Za co..? Był dobrym człowiekiem, uczył się i rozwijał, a tu nagle wszystko zaczyna się walić na głowę.

-Kira... Nie mogłaś być tylko myślą... Nadal czuję twój dotyk... - szepnął i zaraz zdarzyło się coś zupełnie nowego dla oglądających go facetów.

Kook wpadł w szał...

Na ścianie na początek wylądowała lampa, którą cisnął z całej siły. Nie mógł się z tym pogodzić, po prostu nie mógł. Potrzebował swojej ukochanej Kiry Park. Potrzebował ich maluszka i całego szczęścia, jakie oboje mu dawali. - W stronę salonu poleciał wazon z kwiatami. - Potrzebował jej dotyku na swoim ciele, jej pocałunków i czułych przytulasków. Chciał usłyszeć jej głos, tak subtelny i delikatny, a za razem mocny i władczy. - Złapał przypadkowy talerz, nim też ciskając ale w okno. - Mogłaby na niego nawet nakrzyczeć a i tak byłby szczęśliwy, mogąc raczyć swe uszy jej pieszczotliwym tonem, którego używała nawet wtedy.

A teraz jej nie było!!

-Oddajcie mi ją!! - krzyknął zaraz zrzucając z blatu słoiczki z przyprawami i spojrzał na cały zespół, którego członkowie zaniepokojeni postanowili zareagować.
-Oddajcie mi do cholery moją dziewczynę i dziecko!!

-JungKook-ah ty nie masz dziewczyny! - zawołał lider i w ostatniej chwili uchylił się przed lecącym w niego kieliszkiem do wina, który rozsypał się na dziesiątki kawałków na ścianie.

-Kookie do cholery ogarnij się!! - starał się do niego dotrzeć i Tae, nawet podchodząc bliżej.

-Gdzie jest Kira...!? Powiedz mi kurwa gdzie ona jest!?

-Nigdy nie było żadnej Kiry. Jungkookie, nie wiem co się dzieje, ale pomożemy Ci. Pójdziemy do lekarza i wszystko będzie dobrze... - nim powiedział kolejne słowo w jego stronę poleciała butelka wina.

Nim szkło spotkało się z nosem wokalisty, Kook nagle poderwał się do siadu, ciężko oddychając. Po policzkach spływały mu łzy ale nie to się dla niego liczyło.

Spojrzał na drugą stronę łóżka i wtulił w plecy swojej dziewczyny, zaciągając jej zapachem. Objął delikatnie jej talię w pasie, nie chcąc zrobić jej krzywdy i pozwolił sobie tak po prostu płakać, co jakiś czas składając pojedynczego buziaka na karku Koreanki.

-Nie znikaj więcej... - szepnął nim oczy znowu się zamknęły.

Tym razem jednak żaden koszmar go nie nawiedził. Na nowo przeżył dzień ich wylotu z Londynu, uśmiechając przez sen na samo wspomnienie chwili, gdy chyba pierwszy raz powierzył komuś swoje życie w takim stopniu.

Nie żałował ani sekundy spędzonej z Kirą i miał nadzieję, że działało to w dwie strony.

But... She's my sister!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz