...77...

352 24 0
                                    

Kira jako zadość uczynienie za to, jak chłopaki się upili odpłacić chciała im z Sophie pierwszorzędnie.  Nie bawiła się w ustawianie budzików jak miała to na początku w zamiarze. Skłonna była zmusić ich do robienia śniadania na kacu, ale wpadła na o wiele lepszą karę.

Była w końcu kobietą w ciąży, która aż do piątej nad ranem pilnowała dwóch mężczyzn. Jej Kookie co rusz biegał do łazienki po wypiciu zbyt dużych ilości alkoholu, którego pozbywał się w wiadomy sposób. To ona odprowadzała go jednak do łóżka, ona podawała szklankę wody i przykrywała raz jeszcze kołdrą. Nie ważne, że po pół godziny miała powtórkę z rozrywki. Nie zmrużyła nawet oka starając zbić temperaturę Tae, który spał razem z Kookiem w jej sypialni. Całe szczęście Namjoon i Jin spali spokojnie w pokoju obik. Nie wiedziała co dzieje się u reszty do czasu gdy nie zobaczyła rano Sophie ze strasznymi worami pod oczami i wyrazem twarzy mówiącym jedno... Uciekaj!

Wspólnie z przyjaciółką zeszły do kuchni dopiero o siódmej, zjadły na spokojnie śniadanie rozmawiając sennie o ich planie i dopiero gdy po sobie sprzątnęły przystąpiły do zabawy. Nie liczyło się już nawet to jak zmęczone były. Chciały zemsty... Zemsty za to, jak obie musiały się starać, by każdy z artystów dożył następnego dnia.

-Jebaniutki obrzygał mnie dwa razy... - powiedziała Sophie wylewając kolejne z drogich win YoonGiego do zlewu. Butelki odstawiała do lodówki, mając zamiar powiedzieć raperowi, że sam wypił trunki gdy wrócili do domu.

-Kook porwał moją ulubioną bluzkę i stanik bo nagle w drodze do pokoju znowu poczuł się niedobrze a musiał się złapać akurat materiału na moim ramieniu... - powiedziała tym razem Kira i bez skrupułów pocięła kolejny biały podkoszulek swojego faceta. Ten sam los spotkał kilka koszulek Hobiego, który w nocy dosłownie wmawiał swojej ukochanej, że to nie on wycierał podłogę jej sukienką, w trakcie gdy to robił. W końcu wylaną wodę ze szklanki zamiast mopem, powinno się traktować w cholerę drogą kiecką! Po jego akcie dobroci, jakim było sprzątnięcie, materiał z koronkową spódnicą nadawał się do śmietnika.

-Daj spokój. Ale powiem Ci, że Twój brat uwieszał się na mnie i powtarzał, że musi dla mnie zatańczyć, bo nie widziałam go w barze... Z tego wszystkiego co mnie spotkało w nocy to było najmilsze. - stwierdziła z cichym  westchnieniem i odłożyła ostatnią butelkę do lodówki.

-Wiesz, na początku miałam cichą nadzieję, że będziesz z Jiminem... - przyznała Koreanka odkładając na chwilę nożyczki.
-Nasze pierwsze spotkanie było dziwne a to, jak szybko złapałaś kontakt z moim bratem wydawało mi się być naprawdę... Idealną sytuacją. Przez sławę rezygnował z posiadania dziewczyny i kiedy już jakaś pojawiła się w zasięgu. Nagle doszło do tej akcji na imprezie i do ciąży...

-Kira... Jimin nie zachowywał się jakbym mu się podobała... Przynajmniej nie gdy zwracałam na to uwagę. - zauważyła i dopiero po chwili przypomniała sobie o tym, jak ten odebrał ją po imprezie, jak pozwolił zostać u siebie mimo iż mógł po prostu się nią nie przejąć. On naprawdę dbał o jej dobro a ona przez to, że patrzyła na niego jak przyjaciela, zwyczajnie tego nie zauważyła.

-Jak nie? A sytuacja gdy spałaś razem z nim? - dopytała młodsza i zauważyła jak po twarzy jej przyjaciółki zaczynają płynąć łzy.
-Matko Sophie!?

-Byłam okropna Kira ... Nie zauważyłam jego uczuć... Pierdolę, ja olałam Jimina i poleciałam do innego. Jak ja musiałam go skrzywdzić tym że przespałam się z YoonGim, albo tym że jestem z Hobim. - załkała zakrywając twarz dłońmi. Normalnie by tak nie zareagowała, ale hormony w niej aż wrzały bo starała się wcześniej nie wybuchać. Tyle nerwów ile ona miała przy tej zgrai, to nie doświadczyła przez całe swoje życie.

Posyłając przepraszające spojrzenie przyjaciółce pognała na górę, gdzie w jednej z sypialni spał sam Chim. Chciała się nim teraz zająć tak dobrze, jak on nią gdy to ona była schlana w trupa.

Kira uśmiechnęła się jedynie. Wiedziała, że w obecnej sytuacji sama nic nie zrobi. Sophie była dorosła i sama decydowała o swoim życiu. I Kira tak samo. To dzięki takim dorosłym decyzjom wróciła do swojego kraju, dzięki nim pokochała swojego zwariowanego królika na sterydach i to dzięki nim teraz pod sercem nosiła swoje i JungKooka dziecko. Nawet jeśli nie było łatwo, a droga rzekomo usłana różami posiadała masę kłód rzucanych pod nogi... to i tak było cudownie.

Ułożyła dłoń na brzuchu i uśmiechnęła gdy maluszek zaczął kopać. Mimo iż trochę bolało, to uczucie... To było po prostu fantastyczne. Nie raz razem z Jeonem układali dłonie na jej brzuchu tylko po to, by czekać na ten piękny moment. Rozmawiali, opowiadali bajki chcąc już teraz przyzwyczajać dziecko do ich głosów. Brunet chciał nawet by przykładać słuchawki z muzyką do brzucha... oczywiście jego muzyką.

Uśmiech na jej twarzy nie zniknął gdy wstawała i kierowała do swojej sypialni. Po cichu otworzyła drzwi i weszła do ciemnego pomieszczenia. Ucieszyła się widząc, że Tae śpi przy rogu łóżka, tym samym sprawiając, że jej facet obok siebie miał naprawdę dużo miejsca.

Na paluszkach kroczyła po panelach, zaraz wchodząc na materac. Niezrażona zapachem alkoholu, który aż bił od wokalisty, położyła się obok niego i na tyle na ile pozwalał brzuch wtuliła się w mężczyznę.

W jego obecności czuła się bezpiecznie, jakby nic poza nimi nie miało znaczenia. Bo nie miało. Był Gguk, Kira i ich maluszek. No i Tae na skraju łóżka... Ale to szczegół.

-Wybacz za te koszulki... - szepnęła w klatkę piersiową artysty i przymknęła oczy. Jeden wieczór wystarczył by zatęskniła za jego ciepłem, za teraz słabym zapachem chłopaka, który miał problem z przebiciem przez smród alkoholu. Ale to nadal był to jej królik na sterydach. Ten sam, nie zastąpiony JungGuk.

°°°°°

-Nie gniewam się. - powiedział chyba piąty raz do Kiry, zerkając na jej twarz. Lekko zarumieniona wyglądała jego zdaniem uroczo.

-I tak jest mi głupio... - powiedziała poprawiając ręcznik,  w który zawinięte miała włosy, by te szybciej wyschły. Siedziała sobie właśnie na rogu wanny, nogi mając w wodzie. Jako kobieta musiała o siebie dbać nawet w ciąży, a że sama nie poradziłaby sobie ze wszystkim, pomagał jej Kook.

-To nam powinno być głupio. Musiałyście się nami zajmować, mimo iż obiecaliśmy że nie będziemy przesadzać... - powiedział i pociągnął maszynką do golenia wzdłuż łydki swojej narzeczonej, pozbywając kolejnej warstwy białej pianki.

-Same zaoferowałyśmy, że was odbierzemy. Nawet namawiałyśmy was do... - zaczęła, jednak usta bruneta szybko ją uciszyły. Nie żeby nie podobało jej się takie uciszanie, ale lubiła dokańczać swoje wypowiedzi.

-Koniec tematu. Pomogłyście nam, teraz my zadbamy o was. - uśmiechnął się do niej i raz jeszcze musnął jej różowe wargi swoimi, nim wrócił do golenia jej nóg.

Dla niego ta sytuacja była dosyć jasna. Skoro oni narobili kłopotów dziewczynom to teraz wypadało się odwdzięczyć za ich pomoc. Mogły w końcu wcale ich nie odbierać z tego klubu, iść spać i mieć w głębokim poważaniu co się z nimi stanie. Zamiast tego siedziały czekając na telefon i przyjechały by bezpiecznie dowieźć ich do domu. Potem pilnowały by żaden się nie udusił czy zwyczajnie nie zrobił nic głupiego. Dlaczego więc teraz mieliby się złościć, że te w przypływie złości pozbyły się kilku ich rzeczy? Kilka koszulek było niczym w porównaniu z ich wysiłkiem. W końcu ciężarne nie powinny dźwigać, a jakoś musiały dociągnąć siedmiu facetów do łóżek...

-No dobrze. - mruknęła i uśmiechnęła gdy Jeon skończył z jej nogami. Teraz mogła śmiało założyć sukienkę bez obawy o to, że jej "kaktuski" będą przeszkadzać swoją obecnością.
-Dziękuję Kochanie...

-Należy się buziak i partyjka w jakąś strzelankę na konsoli. - zaśmiał się i pomógł jęk stanąć na dywaniku. Tam odebrał pierwszą część swojej nagrody, ciesząc jak mały szczeniak z czułego buziaka.

-I tak przegrasz... - powiedziała przekonana co do swojej racji i poklepała go po ramieniu kierując się do wyjścia z łazienki i do salonu na kanapę.

Trzeba pokazać facetowi kto tu wymiata z karabinem maszynowym w dłoniach...

But... She's my sister!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz