... 76...

345 23 1
                                    

Kolorowe światła raziły go w oczy, a głośna muzyka zaczynała coraz bardziej rozsadzać głowę, tak bardzo że jak i reszta nie był w stanie stabilnie ustać na nogach... Na pewno nie bez podpierania się o stolik czy ścianę.

-Dzwonię do Kiry... - mruknął nieco niewyraźnie Min, który ze wszystkich trzymał się najlepiej. Wszyscy dobrze wiedzieli, że to zasługa jego zamiłowania do wieczorów filmowych z winem czy whiskey. Gdyby nie one pewnie właśnie tańczyłby na stole razem z Jiminem, który w rozpiętej koszuli dawał pokaz swoich umiejętności na kwadratowym blacie prężąc się niczym rasowy kociak przed swoim Panem.

-Kook do cholery zdejmij go na podłogę... - poprosił Joonie, samemu starając się podnieść z kanapy na której siedział. Nagle zrobiło mu się naprawdę ciężko i nie dość, że wiele trudu kosztowało go stanięcie na w miarę równych nogach, to na domiar złego nagle dostał pijackiej czkawki.

-Jestem zajęty hyung... - mruknął maknae starając dotrzeć jakoś do Tae.

Ten zaś mocno przytulał do siebie otwartą butelkę wina, śpiewając jej kołysankę. Nikt nie miał pojęcia co go tak nagle wzięło, ale cieszyli się, że nie są u siebie w Seulu bo już nagrania i zdjęcia z ich imprezy byłyby w internecie. Tutaj nikt się nimi nie przejmował, dzięki czemu mogli na spokojnie być sobą. Tyczyło się to głównie najmłodszych... A jak widać szczególnie Tae i Jimina.

-Jeżeli zaraz się nie przymknie to sam zamknie oczka! - podniósł głos Min, którego naprawdę denerwować zaczęło fałszowanie w wykonaniu ich wokalisty. On tu rozmawiał z ich kierowcą do cholery. Jedno było pewne... Tae po alkoholu wcale nie śpiewał jak anioł, a raczej przedszkolak z wybityki jedynkami.

-YoonGi, spokojnie... - odezwał się do tej pory głośno śmiejący Jin, którego tak jak i Hobiego kilka kieliszków zamieniło w okropnego śmieszka. Obaj na przemian rzucali 'śmiesznymi' tekstami, z których oczywiście najgłośniej śmiali się oni sami.

-Dwie księżniczki zaraz zabiorą nas w swych powozach do królestwa... Może... - nie dokończył nawet gdy nagle został poderwany do pionu przez lidera.

-Jin... Dość... - powiedział nie chcąc słuchać dalszej części. - Chcemy wrócić do domu i położyć się spać. Nie utrudniaj tego nam wszystkim.

-Jesteś okropny! Nie śmiejesz się z moich żartów, udajesz zadowolonego gdy spędzamy czas razem... a tak naprawdę mnie nie lubisz...- załkał wprawiając lidera w lekkie osłupienie.
-Pewnie nawet nie uważasz mnie za Worldwide Handsom!?

-Do cholery ucisz go... Jeszcze tylko tego brakuje by reszta podłapała od niego focha... - zauważył Min, który jakimś cudem zdjął Jimina ze stołu.

Gdyby jednak Chim był łaskaw nie uwieszać się na nim, nie całować go po szyi i kur... Nie ocierać się kroczem o jego własne... To byłoby naprawdę znośnie!

Nie chodziło tu o to, że raperowi się nie podobało. Bo heloł, wiadomo że było fajnie. Tyle, że Chim był pijany w trzy dupy, a z tego wszystkiego co właśnie robił nazajutrz pamiętać nie będzie nic. Jasne, gdyby Suga był chamem i prostakiem to by to wykorzystał. Ale przecież byli przyjaciółmi, razem śpiewali w zespole i mieli naprawdę świetny kontakt. Miałby to zaprzepaścić tylko dlatego, że Park doprowadzał go na skraj wytrzymałości i samokontroli?

Min YoonGi taki nie był.

-Dziewczyny zaraz będą... Postarajmy się wyjść na zewnątrz. Świeże powietrze dobrze im zrobi... - zaproponował Yoonie i złapał Parka za kołnierz rozpiętej koszuli, ciągnąc go za sobą.

Cieszył się, że nie znajdowali się aż tak daleko wyjścia. Nie wyobrażał sobie teraz przepychać przez masę spoconych i pijanych ludzi, ocierających o siebie nawzajem. Jemu wystarczał potrzebujący czułości Jimin, zachowujący jakby miał cieczkę.

-Hyung, a Hobi? - zapytał najmłodszy przecierając twarz i poprawił sobie opierającego się na nim Tae, który dalej przytulał tą przeklętą butelkę. No, przynajmniej już jej nie śpiewał, bo ta "zasnęła".

-Zajmę się nim, idźcie na parking. - polecił jasnowłosy i westchnął łapiąc za nadgarstek HoSeoka. Całe szczęście ten grzecznie wstał i czkając ruszył zaraz za nim, czasami rozglądając tylko na boki, jakby upewniał się gdzie są.

Raper zdążył wyjść na zewnątrz gdy zobaczył jak jego przyjaciele pakują się do dwóch samochodów. W jego stronę szybko podeszły dziewczyny, pomagając z facetami.

-Co wy macie w głowach do cholery? Tak się upić gdy jest się w klubie?! - oburzyła się Sophie zabierając swojego faceta i pomogła mu usiąść w aucie, które sama miała prowadzić, a którym oni przyjechali wcześniej.

-Skarbie? - mruknął pijany gdy ta zapinała mu pasy. Zamiast odpowiedzieć od razu, posłała mu jednak zimne spojrzenie i zacisnęła pas.

-Nie skarbuj mi tu teraz. Poczekaj tylko jak jutro cię obudzę do robienia śniadania... - westchnęła i musnęła jego czoło, zaraz ze złego wyrazu twarzy zamieniając go na zmartwiony. - Biedny misiaczek...

-Nie rozumiem tego... - mruknęła Kira i gdy pomogła usiąść bratu podeszła do swojego faceta. -Daj, pomogę... - szepnęła i uniosła nogi Tae, by ten siedział w miarę pionowo na swoim fotelu i by drzwi przypadkiem nie zrobiły mu krzywdy przy ich zamykaniu.

-Dziękuję... - odparł Jeon i chciał wsiąść do auta, tyle że to było już pełne. Złapała go za łokieć gdy ten nagle się wyrwał i spojrzał na nią zamglonym i nieobecnym wzrokiem. Wyglądał na oburzonego, jakby co najmniej był dzieckiem  któremu powiedziało się, że nie dostanie deseru po obiedzie.

-Nie dotykaj mnie!! Mam narzeczoną do cholery!! Jest piękna, mądra i najcudowniejsza na świecie... Ciebie bym nawet kijem nie tknął... - powiedział i sam przeszedł do auta kierowanego przez Półkę, nawet nie patrząc znowu na swoją narzeczoną.

A Kira? Jeszcze chwilę stała oniemiała nie wiedząc czy się cieszyć z komplementów i reakcji chłopaka? Czy może iść i przyłożyć mu w twarz za tekst z kijem?

Zdecydowanie ustawi kilka budzików na rano by cierpiał katusze przy ich wyłączaniu. Rano boleśnie przypomni mu jak powinno się zachowywać i ile pić by nie gadać głupot...

But... She's my sister!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz