21| Sister? Certainly not

1.7K 190 22
                                    

Zasnąłem.

Na godzinę.

Czułem, że moje oczy dopiero się zamknęły, a otwarte zostały jeszcze szybciej, cierpiąc okropnie wraz z bębenkami słuchowymi, które były obecnie atakowane przez osobę, dobijającą się do naszego domu z taką siłą, że czułem iż pobudziłaby nawet umarlaka.

W tym przypadku mnie.

Wstałem, kaszląc i podchodząc do drzwi. Otworzyłem je gwałtownie, tak że osoba niszcząca nasz spokój przewróciła się o próg i wpadła na mnie, omal nie powalając na ziemię.

Mówiłem, że będzie chciała mnie zabić.

- Ta, cześć Sana. Ciebie też miło widzieć - powiedziałem sarkastycznie, pomagając jej postawić się na równe nogi.

- Dobra, dobra, z tobą później sobie pogadam. Gdzie jest ten jełop? - udała, że strzepuje niewidzialny kurz ze spodni i wkroczyła w głąb domu, a w tym samym czasie ze schodów zszedł Jimin z włosami rozwalonymi na wszystkie strony i szlafroku - Mógłbyś mi powiedzieć co ty wyrabiasz?! - krzyknęła, podchodząc do niego, a jego mina początkowo wyglądała na przerażoną, jednak wraz z jej ostatnim krokiem została zmieniona na spokojną.

- A kim ty niby jesteś i czemu na mnie krzyczysz? - założył ręce na piersi, chcąc grać tu tego stanowczego, a jego siostra wyrzuciła ręce w górę, warcząc pod nosem.

- Kim jestem? Kim jestem?! - powtórzyła się, sprawiając, że jej głos był jeszcze bardziej przesiąknięty jadem i wskazała na siebie, nie dowierzając w to co słyszy - Jestem twoją siostrą, pacanie! - obraziła go ponownie, a blondyn słysząc to przewrócił oczami i wyminął ją, idąc do kuchni.

Stanął przy blacie, chcąc zapewne zrobić sobie kawę, jednak nim się za to zabrał odwrócił się jeszcze, opierając się o blat i posyłając tajemnicze spojrzenie młodszej.

- Jeśli to kolejny żart, to nieśmieszny - wypuścił powietrze z płuc, będąc widocznie zirytowanym obecną sytuacją - Kto normalny by uwierzył, że jesteśmy rodziną? Nie jesteśmy w ogóle do siebie podobni. Chyba, że odgrywamy rolę rodzinnej pięknej i bestii. Chociaż w tym przypadku ja jestem tym pięknym, a ty jesteś bestią.

I tak po prostu wzruszył ramionami, zabierając się za swój codzienny napój. W tym samym czasie Sana zaciskała mocno pięści, a jej twarz zaczęła się aż robić czerwona ze złości. Stałem z boku, woląc nie mieszać się w tą rodzinną sprzeczkę, tym bardziej, gdy szatynka nie panowała nad emocjami.

- Bestią to ja mogę być, ale w tym sensie, że wydrapię ci oczy, jak najokrutniejszy potwór! - warknęła, zbliżając się do niego, a ja wtedy postanowiłem zaryzykować swoim życiem i złapałem ją za rękę, przytrzymując. Na szczęście jedyne co dostałem, to jej mordercze spojrzenie - Zostaję u was, dopóki nie wróci ci pamięć, braciszku - ostatnie słowo zaakcentowała i po chwili odetchnęła głośno, uspokajając się.

Puściłem ją, a ona od razu udała się na górę. Szczerze nie obchodziło mnie nawet gdzie zamierza spać, skoro ja zajmuję obecnie kanapę, ani co takiego poszła teraz zrobić. Bardziej skupiłem swój wzrok na Jiminie, który zamarł z łyżeczką w ręku. Jego ciało stało jak na baczność, a postawa sygnalizowała, że decyzja, którą przed chwilą usłyszał od swojej siostry była dla niego ciosem w serce.

- Nie cieszysz się? - spytałem sarkastycznie, zakładając ręce na piersi i opierając się o ścianę.

- Z tego, że do domu wpakowała nam się bestia? - odwrócił się z pustym wyrazem twarzy i łyżeczką w dłoni, na której wciąż znajdywały się ziarna kawy i kilka z nich spadło na podłogę.

Halo, dopiero co tu sprzątałem!

- Ale za to patrz jaki masz fajny wybór - powiedziałem po kilku minutach ciszy, gdy przemyślałem kilka spraw i uświadomiłem sobie istotną rzecz, którą zagwarantowała mi Sana swoim przyjazdem - Spanie z nią, lub ze mną. Ja bym na twoim miejscu wybrał rozsądnie, w końcu to bestia - zacytowałem jego własne słowa, a on westchnął pod nosem, mrużąc oczy i patrząc na mnie znad kubka parującej kawy.

- W porządku, możesz znów zaznać tej przyjemności wtulania się we mnie - wzruszył ramionami, a ja otworzyłem szerzej oczy na jego słowa. W końcu spodziewałem się, że zaraz zacznie wykłócać się jeszcze o strych, a ten nawet oznajmił, że pozwala mi na takie zbliżenia.

Albo postanowił odpuścić, albo moje ramiona są na tyle cudowne, że już nie mógł bez nich wytrzymać i po prostu wykorzystał sytuację.

Dla podwyższenia mojego ego będę sobie wmawiał to drugie.

as part of penalty • yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz