26| Met expectations

1.9K 192 49
                                    

Przekroczyliśmy próg mojego rodzinnego domu, a dziewczyny rozejrzały się wokół zafascynowane. Były tutaj pierwszy raz, ponieważ nigdy wcześniej moi rodziciele nie wykazywali chęci do zaproszenia nas tutaj, dlatego teraz, gdy to się wreszcie wydarzyło byłem zaniepokojony, bo nie wiedziałem czego się spodziewać. 

Mój mąż w przeciwieństwie do mnie wydawał się wyluzowany i spokojny. Czy on nie przejmował się, że moja chora rodzinka zaraz znów zacznie nam wszystko wytykać? On w przeciwieństwie do Seungwan i Sooyoung był tu drugi raz, ponieważ wcześniej miał już okazję, gdy zapraszaliśmy moich najbliższych na nasz ślub. Pamiętam ostrą wymianę zdań, która miała wtedy miejsce między Jiminem, a Joohyun, która najbardziej nie mogła uwierzyć w moją głupotę. Ojciec pozostawał z kamienną miną, chociaż wiedziałem, że w środku stara się nie wybuchnąć. Moja mama była wtedy gdzieś w Europie, więc poznać moją rodzinkę miała okazję dopiero na samym ślubie.

- Oto pańskie miejsca - przewróciłem oczami, gdy służący moich rodziców zaczęli odsuwać dla nas krzesła. 

Seungwan za to zafascynowana zaczęła prawie na swoim siedzeniu skakać i nim starszy pan odszedł podziękowała mu i posłała mu swój najszerszy uśmiech, przez który pokazały się jej dziąsła. Mężczyzna chyba uznał to za urocze i odwzajemnił jej gest. 

Po chwili usłyszałem chrząknięcie, więc odwróciłem głowę w tym kierunku i dostrzegłem ojca, wraz z trzema innymi osobami, siedzącymi obok niego.

- Miło cię widzieć, synu - zaczął z uśmiechem, na co uniosłem do góry jedną brew.

- Dlaczego mieliśmy się tu zjawić? - nie chciałem przedłużać, więc z góry zadałem najważniejsze pytanie i oparłem się wygodniej o krzesło, zakładając ręce na piersi.

- Ależ bez pośpiechu, Yoongi. Zjedzmy najpierw obiad - uniósł rękę w górę, wskazując na ludzi, który właśnie przynieśli kilka tacek jedzenia i ustawili wszystko sprawnie na dużym stole, przy którym siedzieliśmy.

Zmrużyłem oczy i odpuszczając sobie kolejny komentarz nałożyłem na talerz główne danie. Cisza między nami była uwłaszczająca, przynajmniej dla mnie. Chciałem, aby ten gbur, zwany moim ojcem nareszcie wydusił z siebie to czego chce i zaspokoił moje szalejące myśli. Znałem go i wiedziałem, że na pewno nie jest to nic dobrego, więc już szykowałem się do kłótni i w skrajnym wypadku szybkiego wyciągania mojej rodzinki od tych chorych psychicznie ludzi.

Uniosłem spojrzenie w górę i zmarszczyłem brwi, gdy dostrzegłem, że wszyscy siedzący naprzeciwko wbijają wzrok w Jimina. Nie rozumiałem o co chodzi, więc sam odwróciłem spojrzenie w jego stronę, a moje oczy rozszerzyły się lekko.

Truskawkowy shake z ogórkiem był dziwny? Jimin przebił ten poziom, właśnie zajadając się kurczakiem w czekoladzie, którą swoją drogą nawet nie wiem skąd wziął! 

- Skarbie... - szepnąłem zdezorientowany, a on podniósł na mnie swój wzrok ze zmarszczonymi brwiami. Wtedy też dojrzał, że nie tylko ja się nim zainteresowałem, przez co speszył się, zakrywając twarz dłońmi.

- No co? - burknął, patrząc na nas spod palców. 

- Wiecie, chyba już nie ma tematu - mój ojciec westchnął i wciąż nie spuszczając z nas wzroku odchylił się do tyłu na krześle.

Co to ma znaczyć? Czy on obrzydził się tą mieszanką na tyle, że aż chce nas wygonić i nie poruszyć nawet tematu, dla którego jechałem tu tyle godzin?

- Co pro...

- Chciałem wam wcześniej przekazać, że uważam, iż mimo, że macie już dwie córki - w ostatniej części zdania zrobił cudzysłów, dając mi do zrozumienia dodatkowo swoim spojrzeniem, że one wcale nie są moje - To powinniście postarać się o kolejne dziecko, które będzie wasze w pełni - uśmiech pojawił się na jego twarzy, co wybiło wszystkich z rytmu - Ale widzę, że już sami się za to zabraliście. Gratuluję.

Gdybym coś teraz pił to bym się opluł. Jimin za to pił i jego kawa obecnie jest na dużej części obrusu, jak i w jego talerzu.

- Dlaczego jesteście tacy zdziwieni? - wtrąciła się moja matka - Te rewolucje jedzeniowe mówią same za siebie. Sama miałam jeszcze gorzej, gdy byłam w ciąży z Lu - uśmiechnęła się, wskazując na mojego brata, który jedynie warknął coś pod nosem i znów skupił się na swoim telefonie - Nie chcieliście nam mówić? - zapytała zasmucona, a ja myślałem, że oczy wyskoczą mi z orbit, jednak nie zdążyłem nawet nic powiedzieć, bo wyprzedził mnie mój mąż.

- MIN YOONGI! - krzyknął na tyle głośno, że aż telefon Luhana spadł na podłogę i on sam zwrócił na nas swoją uwagę - Powiedz mi, czy ktoś ci kiedyś przywalił? - wysyczał ze sztucznym uśmiechem i wskazał na swoją pięść, a ja zaśmiałem się niezręcznie, kątem oka, patrząc się na resztę, która była nieźle zaskoczona zachowaniem młodszego - Wyspy Kanaryjskie? Dzika noc? A gdzie do cholery resztki twojego rozumu?! - krzyknął, uderzając pięścią o stół.

- To nie jest tylko moja wina! 

- Ja wtedy miałem umysł osiemnastolatka, a ty co?! Też postanowiłeś stać się lekkomyślną dwudziestką?!

Przekrzykiwaliśmy siebie nawzajem i nie zwracaliśmy nawet najmniejszej uwagi na pozostałych ludzi w pomieszczeniu, którzy próbowali jakoś nas uspokoić, aż do momentu, gdy dla pana tego domu udało się nas przekrzyczeć.

- ZAMKNIJCIE SIĘ! - gdy na niego spojrzałem stał i opierał ręce o stół, jednak gdy zdobył w końcu naszą uwagę to usiadł z impetem i pomasował się po czole - Nie mam bladego pojęcia o jakich osiemnastkach wy tu prawicie, ale zachowujcie się jak na swój wiek przystało - westchnął, a jeden z jego pracowników przyłożył mu do twarzy zimny okład - Zaraz przez was nie dożyję nawet wnuka.

Spojrzeliśmy się na siebie z Jiminem, który swoim morderczym spojrzeniem przekazał mi jasno, że jeszcze do tego wrócimy.

Najchętniej naprawdę cofnąłbym się teraz do czasu, gdy miałem dwadzieścia lat...

as part of penalty • yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz