10

32.5K 1.4K 64
                                    

Jace obserwował Serenę kątem oka. Nie odezwała się odkąd wsiadła do jego Tx-piątki. Najpierw rozglądała się zaciekawiona po wnętrzu pojazdu, a kiedy powiedział jej, żeby usiadła prosto i zapięła pasy, dziewczyna kiwnęła potakująco głową i po omacku wyciągnęła dłoń za siebie, szukając czegoś na ścianie pojazdu.

O co tu chodziło?

– Mogę wiedzieć, co robisz?

Spojrzała na niego zmieszana.

– Szukam pasów?

Jace zmarszczył brwi w wyrazie zdziwienia. Szukała pasów koło drzwi pojazdu? I dlaczego pasów, a nie włącznika? Czy ona kiedykolwiek siedziała w autoshocie, bo nie wyglądało na to? Wydawało mu się, że to dość powszechny pojazd w Pierwszej Strefie. W zasadzie, swój sprowadził właśnie stamtąd.

Uśmiechnął się, pochylając się nad Sereną i dociskając lekko jej ramiona do oparcia, po czym nacisnął guzik przy jej podłokietniku. Pasy automatycznie wysunęły się z oparcia fotela, objęły jej korpus na krzyż i schowały się w zapięciach przy siedzeniu.

Serena zamrugała szybko, zupełnie zaskoczona, spojrzała po sobie, a następnie posłała mu lekki uśmiech.

– Dzięki.

– Nie ma za co. Pierwszy raz w autoshocie?

Przytaknęła jednym, krótkim ruchem głowy i obróciła twarz w stronę okna, zaciskając usta. Wciągnęła gwałtownie oddech i wcisnęła plecy w oparcie, kiedy poderwał Tx-piątkę do lotu i ruszył.

– Łoł, łoł – wysapała, wbijając swoje palce w fotel. – Jak wysoko jesteśmy?

Jace spojrzał na nią zdziwiony, ale twarz Sereny skierowana była ku oknu, przez co nie widział czy była bardziej zafascynowana, czy przestraszona jazdą. Na wszelki wypadek zwolnił prędkość, włączył autopilota i ustawił kurs na Siedlisko. Wolał całą swoją uwagę skupić na swojej partnerce, niż na jeździe, zwłaszcza, że jak okiem sięgnąć, kilometrami ciągnął się tylko śnieg i skały.

– Nie więcej, jak dwa metry nad ziemią. Czujniki w komputerze nieustannie monitorują teren i dostosowują odległość pojazdu od ziemi. Nie masz się czego obawiać.

– Fascynujące... – mruknęła cicho sama do siebie, nie odrywając wzroku od krajobrazu za oknem, który stawał się coraz lepiej widoczny w nadchodzącym świcie.

A Jace nie odrywał wzroku od Sereny. Widział, jak z rozszerzonymi oczami pochłaniała widoki, zupełnie jak gdyby nigdy nie miała okazji robić tego wcześniej. Zupełnie tego nie rozumiał.

– Kiedy zostałaś skazana? – Nie wiedział jak to ująć delikatniej, więc zapytał wprost.

– Nie zostałam – odpowiedziała bezwiednie i natychmiast zesztywniała, zupełnie jakby powiedziała coś, czego nie miała zamiaru mu mówić.

– Nie rozumiem?

Długo milczała, zanim zebrała się na odpowiedź.

– Urodziłam się tam – powiedziała cicho, niemal szeptem, nie odrywając oczu od okna. – Kurt dobrze wiedział, że mogłam z tobą odejść. Nie musisz się martwić, że ktoś mnie będzie ścigał, gdyż nigdy nie popełniłam żadnej zbrodni. To moją mamę skazali. Nikt, nawet ona sama, nie wiedział, że była wtedy w ciąży. Jak się tego domyśliła, to milczała i ukrywała brzuch tak długo, aż było już za późno, by przerwać ciążę.

Teraz rozumiał sens słów, które wykrzyczała Kurtowi. Gnój faktycznie nie miał prawa jej u siebie trzymać. Przez chwilę rozważał, czy nie powinien jednak tam wrócić i nie zrobić tego, czym groził skurwielowi. Strasznie go kusiło.

WojowniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz