24

23.9K 1.1K 136
                                    

Następnego ranka cudem udało jej się wygonić Jace'a z łazienki i zachęcić go do pójścia do Dziupli. Potrzebowała czasu dla siebie na kobiece sprawy, bez rozpraszanie jej.

Wzięła długą kąpiel, wydepilowała wszystkie potrzebujące tego miejsca na ciele i zadbała o włosy, dokładnie je myjąc, nakładając odżywkę i susząc na końcu, po wyjściu z wanny. Po wszystkim od razu poczuła się lepiej.

Zorientowała się, że jest już dość późno, więc w pośpiechu ubrała dżinsy, czarny zwykły t-shirt i tenisówki w takim samym kolorze. W salonie chwyciła w zęby słodką bułeczkę, drugą wzięła w rękę i wyszła, a drzwi za nią zamknęły się i wydały charakterystyczny odgłos kliknięcia.'

Przeżuwała w pośpiechu, nie chcąc, by Maia zbyt długo na nią czekała. Było już po dziesiątej, więc pewnie dzieci były już w komplecie.

Weszła do żłobka i połykała właśnie ostatni kawałek bułki, gdy natknęła się na wzburzoną Maię, rozmawiającą z Lex.

A ta czego tu chce?

Podeszła do nich i usłyszała końcówkę wypowiedzi opiekunki.

– ...nie moja sprawa. Poza tym nie wierzę, żeby... o, Serena, jesteś! – zawołała Maia, jakby z ulgą.

Lex obróciła się do niej, przeszyła ją wrogim spojrzeniem i wydęła wargi z pogardą.

– Wiem, skąd cię przywiózł – zrobiła pauzę dla lepszego efektu – dziwko.

Serenie stanęło na moment serce. Zatkało ją i nie wiedziała, co powiedzieć. Widziała mściwość i nienawiść w oczach kobiety. Lex chciała ją zniszczyć. Jej nowe życie. Ciężko zdobyty szacunek i sympatię niektórych członków Rasy. Wszystko właśnie przepadło.

Brunetka uśmiechnęła się triumfalnie, unosząc wyżej podbródek.

– Prześledziłam historię trasy autoshotu Jace'a z jego systemu namierzającego z dnia, kiedy się tu zjawiłaś – mówiła dumna z siebie. – Wiedziałam, że coś jest z tobą nie tak. Nie zasługujesz na niego. Jesteś nikim. Mniej niż niczym. Mała kurewka z Trzeciej Strefy.

Serena rzuciła spojrzeniem na zaskoczoną Maię, a następnie przeniosła wzrok na bawiące się dzieci i oprzytomniała.

Szok i strach zastąpiła wściekłość.

– Nie przy dzieciach – powiedziała cicho przez zęby do Lex.

– W ogóle nie powinnaś z nimi przebywać, dziwko! Powiem wszystkim, skąd jesteś i...

– Dość tego. Nic nie wiesz. Nie używaj takich słów przy dzieciach. Jak masz coś do mnie, załatwmy to gdzie indziej.

– Co on w ogóle w tobie widzi? Jesteś z najgorszego rynsztoku. Biedny Jace musiał się związać ze zwykłą kurwą.

– Nigdy nią nie byłam. – Serena zagryzła zęby i zacisnęła dłonie w pięści. Czy do tej kobiety nic nie docierało? – Mam ciebie dość. Czy to nie na Arenie wyjaśniacie sobie różne sprawy? Chętnie tam z tobą podyskutuję.

Lex roześmiała się.

– Czy ty mnie wyzywasz? Poważnie? Takie małe nic, jak ty? Mnie? – Wydęła usta.

– Jak wygram, odczepisz się ode mnie. Zostawisz sprawy, o których nic nie wiesz i zapomnisz. Tego chcę. Tak to działa?

– Czy ty naprawdę wierzysz, że możesz mnie pokonać? – Kobieta posłała jej wzgardliwe, niedowierzające spojrzenie.

Serena założyła ręce na piersi.

– Skoro jesteś taka pewna siebie, przyjmiesz moje wyzwanie.

WojowniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz