5

34K 1.4K 159
                                    

Mężczyzna siedział sam, kończył swoje piwo, a Serenie powoli kończył się czas.

Za jakieś dwie, najwyżej trzy godziny nastanie świt, a klienci zaczną się rozchodzić i wracać do swoich domów. Nie mówiąc już o tym,że w każdej chwili mógł przyjść po nią Kurt. Stanowczo za długo zbierała się na odwagę, aby do niego podejść.

No, dobra. Trzy, dwa, jeden. Idę.

Wciąż stała w miejscu.

Westchnęła ciężko. Czasami była takim tchórzem...

Idziesz! – powiedziała sobie ostro.

Wzięła głęboki oddech, wyprostowała ramiona i ruszyła.

Pan Niebezpiecznie Gorący podniósł głowę i powąchał powietrze, gdy była, mniej więcej, w połowie drogi do niego. Bez trudu odnalazł ją wzrokiem w tłumie ludzi.

Zachowywał się, jak gdyby mógł ją wyczuć.

Cholercia, mógł?

Zachwiała się na tych niebotycznie wysokich obcasach, ale dzielnie stawiała krok za krokiem w jego kierunku. Była zdeterminowana i może trochę zdesperowana. No dobrze. Może ciut więcej niż trochę.

Mężczyzna nie spuszczał z niej wzroku, obserwował ją do samego końca, aż stanęła tuż przed nim.

– Zostałeś sam – zaczęła, zupełnie bez sensu, stwierdzając oczywisty fakt, prawdopodobnie wychodząc przez to na idiotkę. Pięknie.

– Tak – potwierdził krótko, mierząc ją zaciekawionym spojrzeniem.

Boże, ten jego cudownie niski i szorstki głos oddziaływał na nią w jakiś dziwny sposób.

– Czekasz, aż wróci twój towarzysz?

– Nie - rzucił krótko, zaskakując ją tym, a następnie z naturalną swobodą pana i władcy oparł się wygodnie na siedzisku i wpatrywał się w Serenę w nieodgadniony sposób.

Zmarszczyła brwi. Mężczyzna trochę dezorientował ją swoimi krótkimi odpowiedziami, ale w końcu nie podeszła do niego, by rozmawiać.Miała inny cel.

– Dobrze. Chciałabym, żebyś ze mną gdzieś poszedł. – Nerwowym gestem uniosła dłoń do włosów i zaczęła się bawić jednym z pasm, owijając je na palec. Oczy mężczyzny niemal natychmiast spoczęły na jej drżącej ręce.

Cholera. Panuj nad sobą. Nie bądź mięczakiem. Bądź pewna siebie – dawała sobie rady, szybko chowając za plecami swoją zdradziecką dłoń.

Pan Niebezpiecznie Gorący spojrzał na nią podejrzliwie.

– Dlaczego?

– Chciałabym ci podziękować – zawahała się na chwilę – i poprosić o jeszcze jedną przysługę. Nie mam złych zamiarów. Zaufaj mi, proszę. – Niemal skrzywiła się na swój bliski desperacji ton.

Mężczyzna patrzył na nią w skupieniu przez parę pełnych napięcia sekund, po czym wstał i zawisnął nad nią, wyraźnie górując nad jej marnym metrem sześćdziesiąt trzy. Metrem siedemdziesiąt trzy – poprawiła się – przecież miała na sobie te cholerne buty! A on nadal był ogromny! Boże, co ona sobie myślała? Mógłby zrobić jej krzywdę. Te opowieści, które krążyły o jego gatunku...

Nie. On nie jest taki. Uspokój się.

Ledwie powstrzymała się, by nie kiwnąć sobie głową podczas tego wewnętrznego monologu. Instynktownie wyczuwała, że on jej nie skrzywdzi. Przecież wstawił się za nią. Dwa razy. Będzie z nim bezpieczna. Jeśli się pomyliła, przyjdzie jej za to zapłacić, ale warto było zaryzykować.

WojowniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz