25

30.1K 1K 83
                                    

Jace warknął i ruszył w stronę pokonanej, ale Serena natychmiast złapała go za rękę, powstrzymując go. Patrzyła ze wzgardą na siedzącą na ziemi Lex, która trzymała się za zranioną nogę, niezdolna, by wstać o własnych siłach, ale na jej twarzy widoczny był złośliwy grymas chorej satysfakcji.

– Nie jesteś zbyt honorowa, co Lex? Miałaś zostawić ten temat raz na zawsze, kiedy przegrasz. Przegrałaś, ale nie możesz odpuścić, co? Jesteś mściwą, zazdrosną suką. Powinnaś się wstydzić.

Z sercem w gardle przeniosła wzrok na ludzi Rasy. Wszyscy wpatrywali się w nią cicho. Mieli zaciekawione lub nieufne wyrazy twarzy. No, może z wyjątkiem Kirsten – ta wyglądała, jakby mogła ją zabić, przez to, jak urządziła jej przyjaciółkę.

– Tak, pochodzę z Trzeciej Strefy. Ale nie jestem dziwką, ani nie popełniłam żadnej zbrodni. Urodziłam się tam. – Uniosła podbródek w zadziornym wyrazie, szykując się na negatywną reakcją Rasy. – Moja mama, niech nikt nigdy nie śmie nic złego na nią powiedzieć – ostrzegła – została skazana za zabójstwo mężczyzny, który ją bardzo skrzywdził. Jace mnie uratował, kiedy to naczelnik chciał mnie zmusić, bym została jedną z jego panienek na usługi.

Jace zbliżył się do niej i poczuła, jak ochronnie obejmuje ją ramieniem. Zapominając na chwilę o tym, jak ją wcześniej zranił, pozwoliła sobie bezpiecznie się przy nim schronić. Potrzebowała tego, zwłaszcza teraz, gdy wszystko zaczęło się walić, a jej nadzieje na ułożenie sobie życia wśród Rasy, zostały pogrzebane.

– Już po przedstawieniu, możecie się rozejść. Niech ktoś zabierze Lex do Achai, żeby ją poskładała – Jace zwrócił się do tłumu, po czym spojrzał czule na Serenę. – Dobra robota, kochanie.

– Jace, co teraz? – Zadarła głowę i popatrzyła na niego zrozpaczona.

– Ja kto?

– Wszyscy myślą, że byłam... – Nie była zdolna dokończyć tego zdania.

– Nikt tak nie myśli. Przecież powiedziałaś im to.

– Kto mi uwierzy? Jestem dla nich obca...

Jace złapał ją za ramiona i uwięził jej spojrzenie.

– Związaliśmy się. Jesteś jedną z nas – powiedział stanowczo.

– Wiesz, o co mi chodzi.

Westchnął.

– Oni wiedzą, że mówisz prawdę.

– Jak to?

– Nie mówiłem ci tego, ale nie tylko węch mamy wysoko rozwinięty. Do kompletu dochodzi jeszcze słuch i wzrok. Dzięki temu Rasa bardzo łatwo może poznać, gdy ktoś kłamie. Zmienia się tętno, można wychwycić różnicę w głosie i zapachu.

Patrzyła się na niego z szeroko otworzonymi ustami.

– Poważnie? Czyli zawsze będziesz wiedział, kiedy ja...?

Zaśmiał się i pokiwał głową.

– No, pięknie – wymamrotała. – Cóż, są tego i dobre strony. Przynajmniej nikt nie ma mnie za... Sam wiesz kogo. Powinnam się chyba cieszyć.

– Mają cię za bezlitosną wojowniczkę, z którą lepiej nie zadzierać. Byłem w szoku, kiedy zobaczyłem, jak dajesz sobie radę. W jaki sposób Lex dowiedziała się, skąd jesteś?

– Mówiła coś o przejrzeniu historii trasy twojego autoshotu.

Jace warknął wściekle, a jego oczy rozbłysły.

– Lex! – zagrzmiał.

Serena patrzyła, jak ludzie Rasy rozstępują się, by pokazać Jace'owi kobietę. Lex opierała się na ramionach Kirsten i jakiejś innej brunetki.

WojowniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz