Klapki spadły Jace'owi z oczu. Pozwolił, żeby słowa naczelnika zatruły mu umysł. A przecież pamiętał, jak było miedzy nimi: jej rozkoszne jęki, oszałamiający zapach podniecenia Sereny i półprzytomne, zaskoczone, ale i szczęśliwe spojrzenie zaspokojonej kobiety. Nie kłamała. Może nie kierowały nią czysto zwierzęce pobudki, jak nim, ale uwierzył w wymienione przez nią powody, dla których go wybrała. I rzeczywiście – bała się, że Kurt mógł dostrzec jej nieobecność na sali, kiedy opuszczała schowek. A więc naprawdę zamierzała ukryć to, z kim straciła swoje dziewictwo.
Wyciągnął ramiona, chwycił ją i z warknięciem rzucił się jak wygłodniały na jej usta. Natychmiast oddała mu pocałunek, całą sobą przylegając do niego.
O tak, działał na nią. Była jego.
Z ociąganiem oderwał się od niej.
– To nie czas i nie miejsce, kochanie. Gdzie trzymasz swoje rzeczy?
Szybko ją spakują i czas spadać z tego miejsca.
– Nie mam nic, co warto by było ze sobą zabrać.
– Załóż chociaż ciepłą kurtkę na siebie.
– To byłoby naprawdę fajne, gdybym posiadała coś takiego. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam na zewnątrz.
Oczy Jace'a zabłysły błękitem.
– Skurwiel.
Serena kiwnęła głową, zgadzając się z nim. Zdjął z siebie kurtkę i włożył ją na dziewczynę.
– A co z tobą?
– Nie martw się o mnie – powiedział i trzymając ją za rękę, poprowadził korytarzem do wyjścia.
Tuż przed drzwiami drogę zastąpił im mężczyzna, który niemal dorównywał mu wzrostem i sądząc po jego ubiorze i broni przy pasie, musiał być strażnikiem. Jace'owi nie podobało się spojrzenie, którym mierzył Serenę i ich złączone dłonie.
– A ty gdzie się wybierasz, Ruda? – zapytał, zwracając się do Sereny.
Jace warknął groźnie, odsłaniając przy tym swoje ostre kły.
– Odsuń się, wychodzimy.
Oczy strażnika rozszerzyły się w szoku, ale już po chwili na jego twarz powrócił krzywy uśmieszek.
– Nie wydaje mi się. – Poklepał broń, tkwiącą przy jego pasie. Z tego, co Jace się orientował, wyglądała na taser paraliżujący układ nerwowy. – Zostaw Rudą, a pozwolę ci opuścić klub.
– Odsuń się i daj nam wyjść, a pozwolę ci żyć – warknął Jace, pozwalając by jego oczy zabłysły.
Mężczyzna pobladł lekko, zaśmiał się nerwowo i cofnął, wyciągając szybko broń.
– Nie wydaje mi się. Widzisz, Ruda i ja mamy niedokończone sprawy.
– Czy on cię skrzywdził, kochanie? – zapytał Sereny, mocniej ściskając jej lekko drżącą dłoń.
– Nie.
Jace słyszał, jak oddech Sereny delikatnie przyśpieszył. Ewidentnie bała się strażnika. Czy to z powodu tej zabawki, którą trzymał w dłoni? Tak mało pokładała w nim wiary, by nie wiedzieć, że facet nie stanowił dla nich żadnego zagrożenia?
– Myślisz, że pozwolę ci wyjść z tym dzikusem, Ruda?
– Nie nazywaj go tak, Gino!
– Ja pierdolę! Bronisz tego zwierzęcia!
CZYTASZ
Wojowniczka
ParanormalSerena urodziła się i wychowała w zakładzie karnym dla najbardziej niebezpiecznych i agresywnych kobiet na Nowej Ziemi. Jej życie nie należy do niej, a teraz, po śmierci matki, łajdacki naczelnik więzienia zamierza wystawić dziewczynę na sprzedaż. S...