18

28.5K 1.1K 74
                                    

Serena czuła się trochę niepewnie, obserwując reakcję Rasy. Jakaś kobieta wydała z siebie zdziwiony dźwięk, parę osób sapnęło. Jedni kiwali głowami z ostrożnym wyrazem twarzy, dając Jace'owi znać, że go usłyszeli, inni mruczeli coś miedzy sobą, wyraźnie zagniewani. Ale tylko jeden z nich – wielki, ciemnowłosy mężczyzna – wyszedł przed szereg i zmierzył ją pogardliwym spojrzeniem.

Oho, niemal mogła dostrzec wyraz „kłopoty" namalowany na jego czole jaskrawym flamastrem.

Facet był postury Jace'a, ale zdawało jej się, że miał parę centymetrów wzrostu więcej i była pewna, że mógłby być całkiem przystojny, gdyby rys jego twarzy nie szpeciła wściekłość. Machnął ręką w jej kierunku i warknął gniewnie:

– Co, do kurwy, Jace?! Ona jest człowiekiem!

– Zauważyłem – odpowiedział spokojnie Jace, zrobił krok do przodu, ustawiając się przed Sereną i wydał z siebie groźne warknięcie. – Uważaj na to, co mówisz i robisz, Lesco. To moja partnerka.

Drugi mężczyzna pogardliwie wygiął wargi.

– Jak mogłeś się z nią związać? Ludziom nie można ufać. Zapomniałeś już...

– Nic nie zapomniałem, ale nie oceniam ogółu po jednostkach – przerwał mu Jace zimnym, nieznoszącym sprzeciwu głosem.

– To nie jest bezpieczne, ona...

– Boisz się jej? – zapytał Jace kpiąco.

– Co? Oczywiście, że nie! Ale ludzie to podstępne plugastwo. – Splunął na ziemię. – A ty jesteś z jednym z nich. Nie myślisz rozsądnie. Omotała cię. Ona może nas zdradzić... – urwał, gdy Jace warknął wściekle i ruszył na niego.

Serena patrzyła w szoku, jak jej partner łapie mężczyznę za gardło i z łatwością dociska do ściany skalnej.

– Jeszcze jedno złe słowo na moją partnerkę, a z chęcią cię wyzwę. Tego chcesz? Już się kiedyś w to bawiliśmy i nie wyszło ci to na dobre, pamiętasz?

Mężczyzna odwrócił wzrok, zacisnął gniewnie usta i uniósł ręce.

– Nie lubię ludzi i martwię się o naszych – powiedział sztywno, z nutą pokory.

– Martw się ciszej i myśl, zanim coś powiesz. Serenie należy się szacunek, jako mojej partnerce. Jest moja, a więc jest jedną z nas. – Jace puścił Lesco i odsunął się od niego, wracając do Sereny.

Ponownie złapał ją za dłoń i zmierzył wzrokiem resztę swoich ludzi.

– Ktoś jeszcze ma coś do powiedzenia? – niemal ryknął.

– Jace? – zaczęła Serena niepewnie.

– Szsz, kochanie. Porozmawiamy później – mruknął i ścisnął uspokajająco jej dłoń.

Serena zastygła, gdy z tłumu cichych osób wyszedł mężczyzna, ale odetchnęła z ulgą, gdy dostrzegła jego szeroki uśmiech. Podszedł do nich i klepnął Jace'a w plecy. Ona pewnie padłaby na ziemię od siły tego ciosu, ale jej partner nawet nie drgnął.

Nieznajomy był niemal tak wysoki i muskularny jak Jace, ale na tym podobieństwa się kończyły. Miał włosy o podobnym odcieniu jak ona, trochę tylko jaśniejsze, krótko przyciętą brodę i pełne humoru szaro-niebieskie oczy.

– No, Jace. Co to ja widzę, gdzie znalazłeś to słodkie maleństwo?

Serena wstrzymała oddech. Wiedziała, że Jace nic nie powie, ale ten lęk, że wszystko się wyda, wciąż w niej był.

WojowniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz