Serena czuła się trochę niepewnie, obserwując reakcję Rasy. Jakaś kobieta wydała z siebie zdziwiony dźwięk, parę osób sapnęło. Jedni kiwali głowami z ostrożnym wyrazem twarzy, dając Jace'owi znać, że go usłyszeli, inni mruczeli coś miedzy sobą, wyraźnie zagniewani. Ale tylko jeden z nich – wielki, ciemnowłosy mężczyzna – wyszedł przed szereg i zmierzył ją pogardliwym spojrzeniem.
Oho, niemal mogła dostrzec wyraz „kłopoty" namalowany na jego czole jaskrawym flamastrem.
Facet był postury Jace'a, ale zdawało jej się, że miał parę centymetrów wzrostu więcej i była pewna, że mógłby być całkiem przystojny, gdyby rys jego twarzy nie szpeciła wściekłość. Machnął ręką w jej kierunku i warknął gniewnie:
– Co, do kurwy, Jace?! Ona jest człowiekiem!
– Zauważyłem – odpowiedział spokojnie Jace, zrobił krok do przodu, ustawiając się przed Sereną i wydał z siebie groźne warknięcie. – Uważaj na to, co mówisz i robisz, Lesco. To moja partnerka.
Drugi mężczyzna pogardliwie wygiął wargi.
– Jak mogłeś się z nią związać? Ludziom nie można ufać. Zapomniałeś już...
– Nic nie zapomniałem, ale nie oceniam ogółu po jednostkach – przerwał mu Jace zimnym, nieznoszącym sprzeciwu głosem.
– To nie jest bezpieczne, ona...
– Boisz się jej? – zapytał Jace kpiąco.
– Co? Oczywiście, że nie! Ale ludzie to podstępne plugastwo. – Splunął na ziemię. – A ty jesteś z jednym z nich. Nie myślisz rozsądnie. Omotała cię. Ona może nas zdradzić... – urwał, gdy Jace warknął wściekle i ruszył na niego.
Serena patrzyła w szoku, jak jej partner łapie mężczyznę za gardło i z łatwością dociska do ściany skalnej.
– Jeszcze jedno złe słowo na moją partnerkę, a z chęcią cię wyzwę. Tego chcesz? Już się kiedyś w to bawiliśmy i nie wyszło ci to na dobre, pamiętasz?
Mężczyzna odwrócił wzrok, zacisnął gniewnie usta i uniósł ręce.
– Nie lubię ludzi i martwię się o naszych – powiedział sztywno, z nutą pokory.
– Martw się ciszej i myśl, zanim coś powiesz. Serenie należy się szacunek, jako mojej partnerce. Jest moja, a więc jest jedną z nas. – Jace puścił Lesco i odsunął się od niego, wracając do Sereny.
Ponownie złapał ją za dłoń i zmierzył wzrokiem resztę swoich ludzi.
– Ktoś jeszcze ma coś do powiedzenia? – niemal ryknął.
– Jace? – zaczęła Serena niepewnie.
– Szsz, kochanie. Porozmawiamy później – mruknął i ścisnął uspokajająco jej dłoń.
Serena zastygła, gdy z tłumu cichych osób wyszedł mężczyzna, ale odetchnęła z ulgą, gdy dostrzegła jego szeroki uśmiech. Podszedł do nich i klepnął Jace'a w plecy. Ona pewnie padłaby na ziemię od siły tego ciosu, ale jej partner nawet nie drgnął.
Nieznajomy był niemal tak wysoki i muskularny jak Jace, ale na tym podobieństwa się kończyły. Miał włosy o podobnym odcieniu jak ona, trochę tylko jaśniejsze, krótko przyciętą brodę i pełne humoru szaro-niebieskie oczy.
– No, Jace. Co to ja widzę, gdzie znalazłeś to słodkie maleństwo?
Serena wstrzymała oddech. Wiedziała, że Jace nic nie powie, ale ten lęk, że wszystko się wyda, wciąż w niej był.
CZYTASZ
Wojowniczka
ParanormalSerena urodziła się i wychowała w zakładzie karnym dla najbardziej niebezpiecznych i agresywnych kobiet na Nowej Ziemi. Jej życie nie należy do niej, a teraz, po śmierci matki, łajdacki naczelnik więzienia zamierza wystawić dziewczynę na sprzedaż. S...