Serena była nieco skrępowana wybuchem swoich emocji. Z drugiej zaś strony czuła się dziwnie lżej na duszy, zupełnie jakby podzielenie się z Jace'em swoim bólem, odebrało go jej trochę. W gruncie rzeczy była mu wdzięczna, za to że pociągnął ją za język i za zrozumienie, jakie jej okazał.
Dodatkowo dał jej trochę prywatności, gdy poprawiała się w łazience i szykowała do wyjścia. Gdy wychodzili z kwatery, splótł razem palce ich rąk i posłał jej pokrzepiający uśmiech. Przez całą drogę do żłobka panowała między nimi pełna zrozumienia i akceptacji cisza. Serena podjęła solidne postanowienie, że żadne więcej złe wspomnienie nie zepsuje jej tego dnia, w którym miała po raz pierwszy zobaczyć dzieci. Gdy tylko znaleźli się przed żłobkiem wszystko, co złe wyparowało i mogła swobodnie cieszyć się spotkaniem.
Maluchy były rozkoszne. Wszystkie, co do jednego.
Obserwowała je przez szybę, która pokrywała górną połowę ściany. Sala dla dzieci była duża i bogato wyposażona, dając im mnóstwo możliwości do zabawy. Chłopcy i dziewczynki w różnym wieku, którego nie potrafiła bliżej określić, biegali w wesołej i niezwykle głośnej plątaninie wrzasków i śmiechu.
Oderwała wzrok od szyby i spojrzała na Jace'a.
– Mogę do nich wejść?
Mężczyzna przechylił głowę na bok, obserwując ją zafascynowany, jakby widział Serenę po raz pierwszy.
– Oczywiście.
Pędem otworzyła drzwi i weszła do żłobka, a Jace za nią. Oparła się o ścianę i patrzyła zachwycona na roześmiane maluchy. Parę starszych dzieci przerwało zabawę i spojrzało na nich, pociągając nosami. Zamrugała zaskoczona, widząc u nich te zachowanie. Domyśliła się, że tak jak ich rodzice, mieli rozwinięty zmysł węchu.
Coś puknęło ją w stopę. Spojrzała w dół i przekonała się, że uderzyła ją piłka. Schyliła się i sięgnęła po nią, wzrokiem szukając tego, kto stracił tą zabawkę. Malutka dziewczynka z uroczymi blond warkoczykami i mnóstwem piegów na zarumienionej twarzy patrzyła niezdecydowanie to na nią, to na piłkę, zagryzając dolną wargę.
Serena przyklękła na jedno kolano i wyciągnęła do małej zgubę, starając się uśmiechem dodać dziewczynce odwagi.
– To chyba należy do ciebie? Proszę.
Dziewczynka pokiwała główką, podeszła bliżej i wyciągnęła rączki po piłkę.
– Jak masz na imię?
– Kisha – powiedziała cieniutkim, lekko sepleniącym głosikiem.
– To śliczne imię. W sam raz dla takiej ładnej dziewczynki, jak ty.
– Nie jestem ładna – odpowiedziała mała smutno, wypuszczając piłkę.
Serena udała oburzenie.
– A kto tak powiedział?
– Maury. Mówi, że mam brzydkie plamki na całej twarzy.
– Pewnie ci zazdrości, kochanie. – Uścisnęła małej rączkę. – Każdy wie, że dziewczyna bez piegów jest jak niebo bez gwiazd. Lubisz gwiazdy?
Kisha uśmiechnęła się szeroko, pokazując szparkę po brakującej dwójce. Serena zauważyła, że kły dziewczynki były tylko odrobinę dłuższe od reszty zębów.
– Bardzo! Są piękne!
– Dokładnie. Tak samo jak ty, Kisha.
Dziewczynka przytaknęła blond główką i dotknęła swoich policzków.
CZYTASZ
Wojowniczka
ParanormalSerena urodziła się i wychowała w zakładzie karnym dla najbardziej niebezpiecznych i agresywnych kobiet na Nowej Ziemi. Jej życie nie należy do niej, a teraz, po śmierci matki, łajdacki naczelnik więzienia zamierza wystawić dziewczynę na sprzedaż. S...