głos

108 6 3
                                    

Król jechał najszybciej jak mógł. Nie wiedział co go czeka ani czy wróci ale miał przeczucie.
***
Gdy brama została otwarta Thranduil wsunął się do środka. powoli i pocichu przeszedł tunelem w głąb siedziby orków. Nagle poczuł coś dziwnego, jakby serce mu stanęło.

- A Elbereth Gilthoniel
silivren penna míriel
o menel aglar elenath! - Thranduil zasłuchany w piękną elficką pieśń zamknął oczy. - Na-chaered palan-díriel
o galadhremmin ennorath,
Fanuilos, le linnathon
nef aear, sí nef aearon! - Ten głos był tak czysty, taki delikatny. On sam mógł dać sobie głowe uciąć, że gdzieś go już słyszał.
Głos się wyciszył i pojawiły się inne.
- Ta znowu się drze?
- Nie nazwałbym tego darciem się, raczej skrzeczy. - Zaśmiał sie drugi. Byli to orkowie, król był zły ponieważ pomału przypominał sobie do kogo należy ten głos.
- Pan nas wzywa. - Król po głosie wywnioskował, że to trzeci ork, który dopiero przyszedł.
- Wszystkich? - Powiedział, któryś z niezadowoleniem. Odpowiedź była chyba jasna. Podczas kłótni orków Thranduilowi udało się dostrzec tunel pędzący w dół.
Był pewien, że to tam rozgrywała się cała ta scena ponieważ zobaczył powoli zanikające światło.
Śpiew został wznowiony a Król elfów leśnych zaczął schodzić niżej aż do jak się później okazało do lochów. Upewnił się, że nie jest sam po czym poszedł w stronę z, której przed chwilą zniknęło świato. Głos był coraz głiśniejszy a to oznaczało, że król był coraz bliżej...


Legolas i Tauriel Niespełniona miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz