przypomnienie

181 9 16
                                    

Król siedział na tronie i kalkulował wszystko co się stało w odległości kilku dni.
Nagle pamięcią zaszedł zbyt daleko...

Jechałem na koniu obok pięknej elfki lecz nie byłem szczęśliwy, za nami ciągneły się wojska a owa piękność była moją żoną. Mirel nie posłuchała mnie i mimo mego zakazu pojechała że mną na wojnę zostawiając naszego synka Legolasa razem z inną elfką. Tą elfką była mama Tauriel, mojej przebranie córeczki o, której losie nie wiedzieli nawet jej rodzice. W pewnym momęcie zerwała się straszna burza a piasek wpadł nam do oczu. Na polu bitwy nie zauważyłem jak jeden z orków podnosi broń. Zauważyłem jedynie jak moja żona pada na ziemię. Na ziemi pojawiła się kałurza krwi. Krzyczałem wręcz jęczałem, poczułem smutek i ból. Wszystko przestaóo mieć sens. Wojna czy ją wygramy czy nie nie zrobi mi to różnicy i tak orkowie zaatakują za jakiś czas a ja tak jak teraz będę stać bezsilnie pogrążony w smutku a po głowie będzie mi chodzić jedno pytanie - Dlaczego? Dlaczego jej pozwoliłem? dlaczego go nie powstrzymałem? Nawet gdybym zginął to dla mojej ukochanej żony.
- Thranduil! - Nagle poczułem, że coś mnie uderza. Opanowałem się i szybko zapobiegłem upadkowi utrzymując równowage.
Erlond walczył z orkiem który prawdopodobnie chciał mnie zaatakować.
- Nie myśl teraz o niej, Śródziemne cię potrzebuje. - Powiedział mój przyjaciel.
- Ale ja potrzebuje Mirel. - Szepnąłem.
- A Legolas? - Gdy usłyszałem to imię coś we mnie pękło. - On potrzebuje ojca. - Chwyciłem miecz i zacząłem walczyć.
Kocham mojego syna i nie chce żeby był smutny chociaż to go nie ominie.

Legolas i Tauriel Niespełniona miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz