Plastry z Kubusia
__________________________
Na szczęście to było jedynie delikatne draśnięcie, więc wystarczyło to przemyć i zakleić plastrem. Specjalnie dla niego, zakleiłem mu palec plastrem z Kubusia Puchatka.
- Poważnie?
- Nie marudź tylko zdejmuj koszulkę.
- Już każesz mi się rozbierać? Nie ładnie, nawet się tak dobrze nie znamy.
- To znaczy, że chcesz chodzić z tą plamą na koszulce?
- No okej, ale zrobię to w łazience.
- Czemu?
- Ty mi nie mówisz wszystkiego, to i ja nie muszę.
- Dobra, nie będę naciskał.
Wszedł do łazienki i zakluczył się w środku. Długo to nie trwało, żeby znów mnie zawołał.
- Gabriel!
- Co jest?
- Emm... mogę wziąć prysznic?
- Zgaduję, że sos przesiąknął przez koszulkę i jesteś cały w nim ubabrany?
- Ta.
- Ręczniki masz w szafce koło umywalki.
Kiedy on brał prysznic, ja zmieniałem poszewkę od kołdry, którą również zaplamił sosem. Ponownie ułożyłem kołdrę tak jak była na początku i tym razem zarzuciłem na nią koc. Słyszałem jak wychodzi z pod prysznica, więc podniosłem zwiniętą, brudną poszewkę z ziemi i stanąłem w korytarzu, obok łazienki. Słyszałem jak nakłada spodnie i po minucie odklucza drzwi, otwierając je powoli.
- Skończyłeś?
Na mój głos podskoczył z wrzaskiem i upuścił ręcznik, którym się zasłaniał. Zanim zdążył go podnieść i się zasłonić, pomimo tego, że miał na sobie spodnie i był jedynie bez koszulki, to zdążyłem zobaczyć około dziesięciocentymetrową bliznę. Ciągnęła się ona od prawej strony klatki piersiowej i w dół, po żebrach.
- Czy już mogę wejść, bo chciałbym dać to do prania?
- A ja chciałem spytać, czy masz jakiś podkoszulek, czy coś do pożyczenia, bo jakby nie mam nic na zmianę?
- Nie wydaje mi się, ale zawsze mogę zajrzeć do szafy, jednak mówię, wątpię, żeby cokolwiek mojego było dobre na ciebie.
Wyminąłem go i wrzuciłem poszewkę do pralki, przy okazji biorąc jego koszulkę leżącą na koszu do prania. Nalałem płynu i wsypałem proszku do prania, po czym nastawiłem pralkę i wyszedłem z łazienki.
- A nie wiem, nie masz jakieś koszulki swojego taty do pożyczenia?
Cały się spiąłem na jego słowa. Spuściłem lekko głowę, żeby się na niego nie patrzeć i odpowiedziałem cichym głosem.
- Nie mam, a nawet gdybym miał to jego bluzka byłaby za mała, bo jesteśmy tego samego wzrostu.
Wszedłem do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. W ciszy zacząłem grzebać w szafce w poszukiwaniu jakieś większej bluzki, która by pasowała na Serafina. Wolałem nie mówić mu, że nie mam ojca, bo zostawił nas po raz drugi. To nie jest coś, czym można się chwalić, a jeszcze przez to mógłby uznać mnie za jakiegoś biedaka, dziwaka czy patologię. Mógłby wtedy patrzeć na mnie ze współczuciem, a nie zależy mi na tym, więc zwyczajnie wolałbym tego uniknąć.
CZYTASZ
Live... For me
Teen FictionGłówny bohater ma problemy z pewnością siebie i nie widzi swojej wartości. Obiecał, że nigdy się nie zakocha, ponieważ nie chce krzywdzić innych ludzi tym, że nie potrafi odczuwać emocji... a może tylko mu się tak wydaje? Z pewnością jego plany pokr...