#18#

3 0 0
                                    

Spacer z Herą

_________________________

Obudziłem się o 6 nad ranem, sam nie wiem czemu. A ponieważ nie mogłem już zasnąć, to postanowiłem się ubrać. Założyłem moje spodenki moro, jakże ulubioną koszulkę z gry o tron i na to jasno-niebieską koszulę jeansową. Naszyjnik ze skrzydłem na szyi, telefon, klucze oraz portfel w kieszeniach.

- Mamo, wychodzę na dwór.

Mama oderwała wzrok od ogórków, które kroiła i spojrzała na mnie.

- To wynieś od razu śmieci.

- Okej.

- A będziesz jeszcze wracał potem do domu.

- W jakim sensie?

- Bo chciałam ci powiedzieć coś.

- A czy mogłabyś powiedzieć teraz, bo nie będzie mnie tak dobre parę godzin.

- Chciałam tylko powiedzieć, że jadę z Natalcią na wieś z ciocią Gabrysią, bo trzeba pomóc w ogródku, ponieważ już wilki wyją.

- Co? Jakie wilki? - spytałem z nadzieją.

- Tak się mówi jak ogródek zarasta zielskiem.

- Aha? Nie wiedziałem.

- To teraz wiesz.

- Spoczko, to ja lecę. Pa

- Pa.

Wyszedłem z domu i zakluczyłem za sobą drzwi. W połowie drogi zacząłem dostrzegać, że niebo powoli zachodzi chmurami. Walić to, nie jestem z cukru i się od odrobiny wody nie rozpuszczę. Już byłem niedaleko bloku, kiedy zauważyłem, że zaczyna kropić. Na szczęście deszcz jest jeszcze drobny, ale coś przeczuwam, że nie na długo.
W końcu udało mi się dojść pod jej blok i napisałem szybkiego esa, że już jestem.

Stałem pod klatką i czekałem aż wyjdzie ta mieszanka wedlowska. Dosyć często zmienia kolor włosów, ale ostatnio pofarbowała się w połowie na czerwono, a w połowie na niebiesko. Tak poza tym mamy przy okazji wyjść z jej szczeniaczkiem, który ma już chyba prawie 4 miesiące. Ogółem jest cała czarna, urocza i malutka.

Kiedy już wyszła z klatki, to deszcz zaczynał padać coraz mocniej. W połowie drogi do parku nagle przestało padać i znowu wyszło słońce. Ta pogoda jest jakaś powalona, no przysięgam. Siedzieliśmy w parku i rozmawialiśmy o moich problemach do czasu, aż postanowiliśmy, że lepiej będzie się przejść, bo Hera ciągle biegała za ludźmi na rowerach. Jedna baba, to chyba nawet musiała sobie buta rozwalić tak się zatrzymała, kiedy psinka jej wbiegła przed koło, ponieważ cały czas klęła i kazała szczeniakowi spadać. Jędza jedna. Ale po ciut dłuższym spacerku odprowadziłem Daniell do domu, a sam wróciłem do swojego, jak zwykle słuchając muzyki.

Live... For meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz