#12#

3 0 0
                                    

Burza?

___________________

Tak jak myślałem, nie mam żadnego podkoszulka, który byłby na niego dobry. A to oznacza, że musi tutaj zostać aż jego koszulka się wypierze i wyschnie. Szlag by to jasny trafił. Chociaż może nie jest tak źle, z tego co mówił wcześniej, zrozumiałem, że jedynie szuka jakiegoś przyjaciela i po prostu uznał, że jestem wystarczająco fajny, żeby nim być. Poza tym to raczej nic się nie stanie, ponieważ mama z bratem i siostrą pojechali do cioci, która mieszka w Gdańsku. Zamierzają tam nocować, więc jakby nie było, mam cały dom dla siebie po tym jak powiedziałem im, że idę na noc do kolegi, a tak naprawdę to 20 minut po ich wyjeździe wróciłem do domu.

Tylko czy ja chcę, żeby on zostawał tutaj na noc? Nie znam go zbytnio i co jeśli coś ukradnie w nocy lub mnie zabije albo jeszcze gorzej, zgwałci? Zaśmiałem się pod nosem na moje irracjonalne pomysły. Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi od pokoju i po chwili do środka wszedł Serafin owinięty małym szlafrokiem, sięgającym mu jedynie do bioder.

- Pralka już skończyła prać.

- Okej.

Wstałem i poszedłem do łazienki. Wyjąłem jego podkoszulek i moją poszewkę.

- Chcesz o tym porozmawiać?

- Nie.

- A tak w ogóle, to ile zajmie dla mojej koszulki, żeby wyschnąć?

- Nie wiem. Przez to, że później ma być burza, to nie mogę jej wywiesić na zewnątrz.

- Jaka burza?

- Nie dostałeś wiadomości z ostrzeżeniem o silnej burzy, która ma dzisiaj być?

- Nie?

- Dziwne. Będziesz musiał zostać trochę dłużej, bo nie wypuszczę cię w taką pogodę.

- No dobra.

Rozłożyłem niewielką suszarkę do prania i powiesiłem rzeczy wyjęte z pralki. Kiedy to było już zrobione, usiadłem na łóżku brata i ułożyłem się wygodnie. Rozmyślałem nad tym, co się wczoraj działo. Nad tym jak brat był zły na mamę za to, że nie powiedziała mu, że mamy zadłużenie rachunku na telewizję i internet. Oczywiście nie obyło się bez krzyków ze strony brata, który nic o tym nie wiedział. Nie mogłem siedzieć w domu, ponieważ w głębi duszy obwiniam o to siebie. Nienawidzę siebie przez moją bezradność, że nie mogę pomóc mamie w żaden sposób.

Próbowałem znaleźć pracę, ale nigdzie nie chcą mnie przyjąć. Nie mogłem siedzieć w domu, bo nie chciałem słuchać jak brat narzeka, a mama płacze, ponieważ jest dla niej naprawdę ciężko. Wyszedłem z domu i podłączyłem słuchawki do telefonu, ustawiłem głośność na trzy powyżej zalecanej głośności. Chodziłem po mieście kilka godzin, dopóki nie uznałem, że pora wracać do domu, bo byłem trochę głodny.

- Gabriel?

Znowu, ktoś przerwał mi rozmyślanie, ale tym razem jestem wdzięczny, bo nie lubię myśleć o takich rzeczach.

- Tak?

- Dzięki, że mnie nie wygoniłeś z domu?

- Czemu miałbym?

- No bo wiesz, słabo się znamy dodatkowo jakby nie patrzeć, to wybrudziłem ci poszewkę od kołdry, zaciąłem się w palec, wymazałem sosem, a ty się wszystkim zająłeś.

- A jak inaczej miałem postąpić?

- Sam nie wiem, ale myślę, że bardzo troszczysz się o innych, choć starasz się na takiego nie wyglądać.

- Szybko mnie rozgryzłeś jak na kogoś, kto, licząc cały ten czas kiedy się spotykaliśmy gdzieś, zna mnie jedynie ledwie dzień.

- To nie było wcale aż takie trudne.

- W takim razie jesteś jedyną osobą, która tego kiedykolwiek dokonała. Brawo ty.

- Brawo ja.

Live... For meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz