Burza?
___________________
Tak jak myślałem, nie mam żadnego podkoszulka, który byłby na niego dobry. A to oznacza, że musi tutaj zostać aż jego koszulka się wypierze i wyschnie. Szlag by to jasny trafił. Chociaż może nie jest tak źle, z tego co mówił wcześniej, zrozumiałem, że jedynie szuka jakiegoś przyjaciela i po prostu uznał, że jestem wystarczająco fajny, żeby nim być. Poza tym to raczej nic się nie stanie, ponieważ mama z bratem i siostrą pojechali do cioci, która mieszka w Gdańsku. Zamierzają tam nocować, więc jakby nie było, mam cały dom dla siebie po tym jak powiedziałem im, że idę na noc do kolegi, a tak naprawdę to 20 minut po ich wyjeździe wróciłem do domu.
Tylko czy ja chcę, żeby on zostawał tutaj na noc? Nie znam go zbytnio i co jeśli coś ukradnie w nocy lub mnie zabije albo jeszcze gorzej, zgwałci? Zaśmiałem się pod nosem na moje irracjonalne pomysły. Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi od pokoju i po chwili do środka wszedł Serafin owinięty małym szlafrokiem, sięgającym mu jedynie do bioder.
- Pralka już skończyła prać.
- Okej.
Wstałem i poszedłem do łazienki. Wyjąłem jego podkoszulek i moją poszewkę.
- Chcesz o tym porozmawiać?
- Nie.
- A tak w ogóle, to ile zajmie dla mojej koszulki, żeby wyschnąć?
- Nie wiem. Przez to, że później ma być burza, to nie mogę jej wywiesić na zewnątrz.
- Jaka burza?
- Nie dostałeś wiadomości z ostrzeżeniem o silnej burzy, która ma dzisiaj być?
- Nie?
- Dziwne. Będziesz musiał zostać trochę dłużej, bo nie wypuszczę cię w taką pogodę.
- No dobra.
Rozłożyłem niewielką suszarkę do prania i powiesiłem rzeczy wyjęte z pralki. Kiedy to było już zrobione, usiadłem na łóżku brata i ułożyłem się wygodnie. Rozmyślałem nad tym, co się wczoraj działo. Nad tym jak brat był zły na mamę za to, że nie powiedziała mu, że mamy zadłużenie rachunku na telewizję i internet. Oczywiście nie obyło się bez krzyków ze strony brata, który nic o tym nie wiedział. Nie mogłem siedzieć w domu, ponieważ w głębi duszy obwiniam o to siebie. Nienawidzę siebie przez moją bezradność, że nie mogę pomóc mamie w żaden sposób.
Próbowałem znaleźć pracę, ale nigdzie nie chcą mnie przyjąć. Nie mogłem siedzieć w domu, bo nie chciałem słuchać jak brat narzeka, a mama płacze, ponieważ jest dla niej naprawdę ciężko. Wyszedłem z domu i podłączyłem słuchawki do telefonu, ustawiłem głośność na trzy powyżej zalecanej głośności. Chodziłem po mieście kilka godzin, dopóki nie uznałem, że pora wracać do domu, bo byłem trochę głodny.
- Gabriel?
Znowu, ktoś przerwał mi rozmyślanie, ale tym razem jestem wdzięczny, bo nie lubię myśleć o takich rzeczach.
- Tak?
- Dzięki, że mnie nie wygoniłeś z domu?
- Czemu miałbym?
- No bo wiesz, słabo się znamy dodatkowo jakby nie patrzeć, to wybrudziłem ci poszewkę od kołdry, zaciąłem się w palec, wymazałem sosem, a ty się wszystkim zająłeś.
- A jak inaczej miałem postąpić?
- Sam nie wiem, ale myślę, że bardzo troszczysz się o innych, choć starasz się na takiego nie wyglądać.
- Szybko mnie rozgryzłeś jak na kogoś, kto, licząc cały ten czas kiedy się spotykaliśmy gdzieś, zna mnie jedynie ledwie dzień.
- To nie było wcale aż takie trudne.
- W takim razie jesteś jedyną osobą, która tego kiedykolwiek dokonała. Brawo ty.
- Brawo ja.
CZYTASZ
Live... For me
Teen FictionGłówny bohater ma problemy z pewnością siebie i nie widzi swojej wartości. Obiecał, że nigdy się nie zakocha, ponieważ nie chce krzywdzić innych ludzi tym, że nie potrafi odczuwać emocji... a może tylko mu się tak wydaje? Z pewnością jego plany pokr...