Poranek
__________________
Budzę się nad ranem, ponieważ jest tak gorąco, że nie pomaga mi nawet wystawienie nogi spod kołdry. Podpieram się łokciem i biorę telefon, przy okazji odpinając go od ładowania. Patrzę na godzinę i widzę, że jest dopiero 7.20. Czemu muszę wstawać tak wcześnie nawet w wakacje? No cóż, właściwie to została mi już tylko mniej niż połowa wakacji, ale i tak chyba należy mi się porządny sen. Zresztą ja nigdy się nie wysypiam choćbym nie wiem jak długo spał. Szkoda tylko, że nie mam snów, albo ich nie pamiętam, bo już nie wiem jak to z nimi jest. Nieważne.
- Synku już wstałeś?
Westchnąłem cicho i wyciągając się z łóżka otworzyłem drzwi od pokoju.
- Tak, a co jest?
Mama spojrzała na mnie na moment, po czym wróciła do chodzenia po pokoju i szukania bóg wie czego.
- Chciałoby ci się dzisiaj jechać ze mną do banku?
- A o której?
- No tak za niedługo, bo potem muszę jeszcze zajść do sklepu po chleb, jakiś napój, do tego może mleko lub dwa i jeszcze tak z 10 bułeczek, żeby Patryk miał z czego sobie kanapki do pracy zrobić.
- Jasne, tylko daj mi parę minut na umycie włosów i zaraz będę gotowy.
- Tylko szybciutko.
- Okej.
Wszedłem do łazienki, wziąłem jakiś pierwszy lepszy ręcznik i jeszcze szampon z kabiny prysznicowej. Odkręciłem wodę w umywalce i zmoczyłem włosy, następnie biorąc trochę szamponu na rękę wsmarowałem go we włosy. Nie to żeby coś, ale już wolę myć włosy w umywalce niż pod prysznicem, który przy okazji ma brodzik. Dobrze tylko, że nie mam długich włosów, bo wtedy wlatywałyby mi do odpływu.
Dlatego będę pilnował, aby nie zahodować dłuższych. Zmyłem z nich pianę i pochylony z głową w dół tarłem ręcznikiem tak długo aż wyschły. Jeszcze tylko ręką zaczesałem je na bok, ale jak zwykle przez loki na grzywce, zawsze jakiś kosmyk będzie opadał mi na czoło. Poszedłem do pokoju i wziąłem z krzesła spodenki moro, koszulkę z gry o tron i założyłem na siebie. Jeszcze szybko chowając klucze, bez których nigdzie nie wychodzę oraz telefon, z którym nie lubię się rozstawać, wziąłem buty ze stojaka w korytarzu i założyłem je. Mama już czekała na mnie gotowa i gdy zauważyła, że skończyłem wiązać sznurówki to jeszcze ponownie sprawdziła czy wszystko ma ze sobą.
- Okej, to idziemy.
- Mhm.
- Wziąłeś klucze?
- Tak jak zawsze.
- To tylko zaklucz za nami drzwi.
Po wyjściu z klatki schodowej poszliśmy w prawo i przechodząc przez bramę w bloku obok, skierowaliśmy się w stronę przystanku autobusowego.
- Kurcze dopiero będzie za pół godziny, a nie mamy tyle czasu.
- To jedziemy taksówką?
- Tak.
- Okej.
- To ty wsiadaj z przodu.
- Dobra.
Jak zawsze zresztą.
CZYTASZ
Live... For me
Dla nastolatkówGłówny bohater ma problemy z pewnością siebie i nie widzi swojej wartości. Obiecał, że nigdy się nie zakocha, ponieważ nie chce krzywdzić innych ludzi tym, że nie potrafi odczuwać emocji... a może tylko mu się tak wydaje? Z pewnością jego plany pokr...