- Gdzie ona jest? - pytał Will strażnika.
Mężczyzna podrapał się po brodzie w zamyśleniu i uniósł wzrok ku niebu.- Wyjechała - powiedział powoli. - Pytałem, ale inni strażnicy nie zauważyli, aby lady Alyss wróciła. Na pewno byśmy widzieli, gdyby było inaczej, zwiadowco.
- Ktoś musi coś wiedzieć - odparł zrozpaczony zwiadowca.
Odszedł nieco od bramy powolnymi krokami ze spuszczoną głową i spotkał tam Halta i Horace'a. Kiedy rycerz podszedł do przyjaciela, położył mu dłoń na ramieniu ze współczuciem i pokręcił głową ze zrezygnowaniem.
- Myślę, że w tej sytuacji możemy śmiało stwierdzić, że Alyss zaginęła.
Will przełknął głośno ślinę. Nie chciał wierzyć w zapewnienia wartowników.
- Znajdziemy ją - ciągnął rycerz. - Ty ją znajdziesz.
Will zamknął oczy i pokręcił głową.
- Już za dużo zrobiłem za nas oboje. Ona jest kobietą, Horacy. Pewnie grozi jej niebezpieczeństwo.
- Willu - odezwał się w końcu Halt.
Młody zwiadowca uniósł na niego spojrzenie z pewnym podejrzeniem.
- Co masz zamiar zrobić? - spytał niepewnie.
- Pójdę powiadomić o wszystkim Pauline.
- Na pewno chcesz, aby Pauline wiedziała?
Halt nie zdążył zareagować, bowiem Horacy postanowił się wtrącić.
- Ma prawo wiedzieć, że jej protegowana zaginęła. - Horacy trzymał przyjaciela w objęciach, dopóki nie odsunął się delikatnie od jego piersi. Na jego twarzy Willa było widać ślady cierpienia, które ściskało go za serce.
- Ona zaginęła przeze mnie - wydusił z siebie z ogromnym bólem.
- Nie miała powodu, aby odejść - odparł Halt. - Bez względu na to, co się stało, powinna wrócić, jeśli uciekła z własnej, nieprzymuszonej woli. Najwyraźniej ktoś jej pomaga trzymać się z dala od zamku.
- Była ze mną - upierał się Will. Był całkowicie zdeterminowany. Przycisnął dłoń do swej piersi i powiedział - Ja jestem powodem jej zniknięcia. Ostatnio byłem dla niej naprawdę okropny.
Will ostatecznie zachował powagę, jednakże ciągle obwiniał się za zaginięcie kurierki. Zaginęła przez niego. Wierzył, że to prawda.
- Nie jestem przekonany. Nie zrobiłaby chyby tego - oznajmił Horacy, krzyżując ręce na piersi i przyjmując surową pozę.
***
Will tak naprawdę nie słuchał o czym rozmawiali Halt, Horacy i Pauline. Zastanawiał się przez chwilę nad słowami, które wypowiadał do Alyss tamtej nocy, gdy wyszła i już do niego nie wróciła. Jednakże, gdy stwierdził, że czuje się z tym coraz gorzej, udało mu się zebrać myśli i powrócić na ziemię.
- Dziękuję, że chcecie pomóc mi ją znaleźć - powiedział ze spuszczoną głową, siedząc w fotelu. Czuł ucisk w żołądku.
Horacy szybko zaprotestował.
- Willu, ty nie możesz wyjechać. Umawialiśmy się. Twoja rana... Może będzie lepiej jak zostaniesz.
Młody zwiadowca nie wiedział jeszcze, co skłoniło go do uniesienia wzroku. Zrobił to jednak, aby wygłosić monolog.
- Jadę jej szukać - powiedział, wciąż niepewny siebie. Mówił powoli i z rozmysłem. - Nie rozumiem, dlaczego chcecie mi to zabronić. Alyss jest dla mnie o wiele ważniejsza. Mam za złe sobie i jej, że to zrobiła, ale, do diabła, jest dla mnie najważniejsza. Ona choć ten jeden raz musi zobaczyć, że może na mnie liczyć. Nie zostaną w zamku. Nie wolno mi tego zrobić. Już wystarczająco nabrałem sił.
CZYTASZ
Zrozumieć Zwiadowcę (tom I)
FanfictionTo była noc wiosennego ekwinokcjum dnia z nocą. Zimna, z wyjącym wiatrem, przenikającym grube mury zamku, tak że gobeliny na ścianach trzepotały w jego porywach. Wokół zamku rozpościerała się gruba zasłona mgły. Odpoczynku nie było już w zamku od...