Rozdział XV

268 22 2
                                    

Horacy wpadł do komnaty Halta i Pauline jak poparzony. Ciężko dyszał, zupełnie jakby był ciężko chory. Był tak zdenerwowany, za nawet nie zauważył jak małżeństwo patrzy na niego z zaskoczeniem.

- A jednak, Halt. Zrobił to - mówił rycerz, ciężko sapiąc. Stał w drzwiach na szeroko rozstawionych nogach i wskazywał palcem na korytarz.

Co było dziwne to to, że starszy zwiadowca nie zareagował od razu. Odstawił na stół kubek i spuścił wzrok. Horacy wiedział, że intensywnie nad czymś myśli. W końcu Halt podniósł głowę i spojrzał na rycerza. Tak naprawdę oboje byli wytrąceni z równowagi.

- Will wyjechał? Uspokój się, Horacy. Wygląda na to, za twój niepokój przechodzi na mnie. Ja też próbuje zrozumieć. Will to zwiadowca. Nie jest całkowicie bezbronny, ale nie podoba mi się, że zrobił to będąc rannym. Nie powinien tak się narażać.

- Powinniśmy za nim jechać?

- Zrobił to, czego się po nim spodziewano - odpowiedziała Pauline z całkowitą powagą.

Horacy zacisnął zęby.

- Will, Malcolm... Żałuję, że nie mogę do nich dołączyć.

- Może znaleźli w komnacie coś, co naprowadziło ich na ślad Alyss. Może przeszukiwanie jej rzeczy nie okazało się bezskuteczne?

- George - powiedział do siebie Horacy gorączkowo. - Muszę znaleźć George'a.

***

- Risto - powiedział łagodnie Will, skradając się.

Risto drgnął. Był nie tylko skąpany w cieniu, ale również przestraszony. Niebezpieczeństwo było tak blisko, a Will jeszcze śmiał go straszyć.

- Willu - jęknął z kwaśną miną. - Co za niespodzianka. Co się stało?

- W drodze do ciebie zostałem sprytnie zaskoczony. Przykro mi, że cię zostawiłem bez uprzedzenia. Ale widzę, że wszystko masz pod kontrolą. Dobra robota.

Risto wyglądał jakby się wahał. Nie spodziewał się takiej pochwały. Od razu poczuł się silniejszy, a energia do działania wypełniła go od środka.

- Spodziewam się, że podzielisz się ze mną szczegółami? - spytał Will i uśmiechnął się blado, choć zważając na to, że gdy obserwował wiedźmy, wcale nie miał ochoty się uśmiechać.
Młodszy zwiadowca spojrzał na niego spod boku. Do jego umysłu wkradała się myśl, że Will może tylko sprawdzać towarzysza. Risto wzruszył ramionami niemal niezauważalnie.

- Na pewno wiesz tyle, co ja.

- Może - odpowiedział tajemniczo Will. - Domyślam się, że skoro tu jesteś, to znaczy, że od wykonania misji dzieli cię już naprawdę niewiele. Świetnie sobie poradziłeś. Te wiedźmy są naprawdę tajemnicze.

Risto pokiwał potakująco głową. Właściwie chciał powiedzieć to samo.

- Powinieneś jeszcze powiedzieć, że są niebezpieczne - powiedział Malcolm, kucając pomiędzy mężczyznami. Właśnie dołączył do dwóch zwiadowców. Zdawało się, że Will kompletnie nie mógł się skupić.

- I kto jeszcze? Kto jeszcze kryje się pod tymi płaszczami? - zapytał Will.

- Wiem, że wśród nich obecna jest zaginiona córka barona.

- W takim razie ja tu jestem tylko dlatego, że zarówno córkę barona i Alyss, znaczy, moją żonę, łączy nagłe zaginięcie. Jak się okazuje, mają ze sobą więcej wspólnego niż nam się wydaje.

Zrozumieć Zwiadowcę (tom I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz