Młody zwiadowca wzruszył ramionami. Był wyraźnie zawstydzony. Odczuwał głęboką potrzebę opuszczenia komnaty oraz potrzebę snu, by zapomnieć o tym wszystkim, co się ostatnimi czasy działo w jego życiu.
Will z trudem podążył do drzwi, otworzył je i zatrzymał dłoń na klamce.
- Idziesz z nami, George? - rzucił przez ramię.
- Oczywiście - przytaknął obojętnie. Później nie mówił zbyt wiele.
Kiedy wyszli z komnaty, Will odetchnął z ulgą. Pozbył się ze swojej osoby tych wszystkich spojrzeń. Teraz przynajmniej już nikt nie będzie go obwiniał.
- Chciałbym ją w końcu znaleźć. Nie lubię czekania.
- Cierpliwości - rzekł niewzruszenie George, patrząc na Willa. - Przecież jesteś zwiadowcą.
- Bzdura - obruszył się. - Tak naprawdę wciąż nie znoszę czekania.
***
Cała trójka znalazła się w końcu w komnacie Willa, którą dzielił z Alyss.
Malcolm od razu podszedł do niewielkiego stoliczka, na którym stał kubek z miksturą i powąchał jej słabą woń. A George skierował się prosto do stołu i chwycił leżący na nim plik papierów. Na szczęście lub nieszczęście nie było to coś osobistego.
- Herbata lipowa? - zagadnął Malcolm smakując koniuszkiem palca wywar. Miał zamiar oskarżyć młodego zwiadowco o milczenie w tak ważnej sprawie. - Z pewnością na gorączkę. Nic mi nie mówiłeś, że wyszły jakieś powikłania.
Will skrzywił się z bólu i zobaczył, że na skrzyni leży pierścionek kurierki. Zapewne musiała go ściągnąć po tym jak się pokłócili. A może jeszcze zanim wyszła z komnaty? Uklęknął i nie mógł uwierzyć.
- Nie mówiłem - odezwał się pewny siebie - ale przeżyłem tą gorączkę. Pamiętam, że wieczorem, zanim wyszła, bardzo źle się poczułem i Alyss dała mi coś do picia. Nic wielkiego się nie stało.
- Ona naprawdę musi mnie nienawidzić - powiedział cicho Will, przerywając chwilowe milczenie pozostałej dwójki.
Malcolm i George na chwilę zaprzestali swojego wielkiego poszukiwania, ponieważ zaniepokoiły ich słowa zwiadowcy.
- Nie mów tak - odezwał się niepewnie George.
- Mówię prawdę - upierał się Will, obracając w dłoniach znalezisko. - Ściągnęła nawet swoją obrączkę.
- O co się pokłóciliście? - zapytał podejrzliwie Malcolm. Wydawało mu się, że zna odpowiedź.
Will odwrócił się przez ramię i znów powrócił spojrzeniem na pierścionek.
- O to, czego nawet ja sam nie jestem pewny. Nawet nie wie, że jestem ranny. Nie chcę o tym mówić. -
Młody zwiadowca wpatrywała się w lśniącą obrączkę i zastanawiał się, co ma teraz zrobić.Otworzył skrzynie, ale w środku znalazł tylko trochę ubrań. Wykładał je wszystkie, nie dbając o nic. Na samym dnie odnalazł tajemnicze przedmioty. Sztylet o falowanych przegach ostrza i księgę, na której widniał pochyłymi literami staranny napis: ,, Księga Cieni".
Will uniósł zagadkowe ostrze i powiedział:
- Co to jest, Malcolmie? Nie wydaje mi się, żeby kurierzy takich używali.
Uzdrowiciel natychmiast podbiegł do zwiadowcy i zerknął mu ostrożnie przez ramię.
- To sztylet Athame. Używany jest między innymi do zakreślania i otwierania magicznych kręgów, błogosławienia i rysowania pentagramów w celu ochrony. Posiadam taki sam.
CZYTASZ
Zrozumieć Zwiadowcę (tom I)
FanfictionTo była noc wiosennego ekwinokcjum dnia z nocą. Zimna, z wyjącym wiatrem, przenikającym grube mury zamku, tak że gobeliny na ścianach trzepotały w jego porywach. Wokół zamku rozpościerała się gruba zasłona mgły. Odpoczynku nie było już w zamku od...