Will już odbył rozmowę z Horace'm, Alyss i telepetyczne połączenie myśli z Gilanem. W takim razie pora na... Crowleya! Halta zostawimy sobie na koniec, jako że wszyscy wiemy, że Halt to mistrz rozmowy sam na sam, to wręcz uwodziciel!
Rozmowa z Horace'm i Alyss podniosła Willa trochę na duchu, ale w ciągu następnych kilku godzin zaczęła mu towarzyszyć pewna nerwowość.
Chodził w obrębie zamku szukając miejsca, gdzie mógłby spokojnie zniknąć, nie strasząc nikogo swoją depresyjną aurą. Jednak z każdym kolejnym krokiem uświadamiał sobie, że idzie wprost do ludzi. Byli wszędzie. Gdzie tylko się zatrzymywał, żeby sobie spokojnie zniknąć, tam byli ludzie. Zwiadowca zaczął się martwić, że nie uda mu się zniknąć, nawet mając na sobie maskujący płaszcz zwiadowcy.
Zatrzymał się i zaczął rozglądać za jakimś odpowiednim miejscem. I wtedy naprawdę uświadomił sobie, co mu ciążyło.
Przecież był zwiadowcą. Przez całe swoje krótkie życie jako zwiadowca, wykonywał przydzielone mu zadania. Stał na straży jednego lenna. Zgodził się na to, bo to stanowiło cząstkę istoty zwiadowcy.
Will wiedział, że czasem stawał przed różnymi wyzwaniami, ponieważ w ten sposób się uczył. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, ani nie zagwarantował, że wszystko będzie zawsze przychodziło bez wysiłku.
Być może młody zwiadowca zaczął rozumieć jaki stopień zaangażowania jest potrzebny, by przekroczyć granice rzeczywistości. Zbliżając się do owych granic czuł jak to jest, gdy ma się stopę w jednym świecie, palce w innym, a nos i palce nóg w jeszcze innym. To naprawdę niezwykłe uczucie, kiedy energie wielu światów spotykają się w jednym fizycznym ciele.
Radość, bezpieczeństwo, harmonia i jasność to bardzo piękne słowa. Czasami, by w pełni zrozumieć jakieś pojęcie, trzeba zagłębić się w jego przeciwieństwo, ponieważ na tym świecie światła i ciemności, cień definiuje światło.
Will usiadł naprzeciwko Crowleya. Komendant miał wiele pracy, ale postanowił, że przy kawie chętnie wysłucha młodego zwiadowcę. Nawet jeśli problem nie dotyczył bezpośrednio korpusu. Zresztą kawa zawsze smakowała lepiej, gdy ją spożywał w miłym towarzystwie człowieka, który nie był papierkową robotą.
- Ah, Willu. Co ja mam ci na to powiedzieć? Przebudzenie wspomnień związane jest z uwolnieniem się od wszystkich ,,powinności", jakie wokół siebie człowiek gromadzi przez pewien okres czasu.
- Czy biegnąc donikąd, naprawdę pędze życie pełne znaczenia?
- Powinieneś sobie raczej odpowiedzieć na inne pytanie, choć bardzo podobne. Czy spychasz promienie swojej prawdy w cień, oczekując aprobaty innych? Odpowiedz sobie. I nie ukrywaj niczego przed sobą.
- Tak. Wydaje mi się, że szukałem aprobaty innych. Próbowałem zadowolić wszystkich wokół siebie. Tak i dlatego zdecydowałem się na przeniesienie. Nie chcę być dłużej Szarym Zwiadowcą. Na początku myślałem, że to najlepszy sposób niesienia pomocy i walki z wrogami królestwa. Już się dużo zmieniło. Nie jestem taki jak wtedy, kiedy opuszczałem Redmont. Chcę ponownie być tym, kim byłem. Bo będąc tutaj, bardziej czuję się samotny. Bycie Szarym Zwiadowcą nie przyniosło mi niczego dobrego. Aż w końcu myślałem dotrzeć tutaj, aby zrobić porządek ze swoją działalnością.
- Ale taki ciężar w połowie nałożyłeś sam na siebie.
- Tak. I nie sądzę, aby to był przypadek. Skutkiem tej wiedzy była głęboka zmiana w moim życiu.
- I bolesna z tego, co wiem. Nie chcę siać w tobie wątpliwości. Ale jesteś pewny, że wybrałeś właściwie?
- Jestem pewny. Mam wrażenie, że tym razem idę dobrą drogą. Całe to służenie jako Szary Zwiadowca, warte jest mojego cierpienia?
- Tak, rozumiem. Co za strata! Teraz, Willu, rób to, co musisz. Decyzja należy wyłącznie do ciebie. Nie chcę wywierać na ciebie żadnego wpływu.
- Nie wywierasz. To nie może się wydarzyć. Już zrozumiałem, że cierpiałem, bo jestem niekompletny.
- Masz na myśli powrót?
- Tak, właśnie to.
Popędzany cudowną potrzebą zamknięcia wszystkiego, rozpoczął powrót. Doznał szybkiego przebłysku wspomnień i znalazł się w stworzenej przez umysł niefizycznej chatce pośród drzew. Zatrzymał się na ganku. Wszystko sprawiało wrażenie absolutnie normalnego.
Stojąc tam, Will jeszcze pamiętał słowa mistrza, wypowiedziane na głos, gdy znalazł go nieprzytomnego po konfrontacji z zabójcami.
,,Musisz dojść do siebie".Will nie doszedł do siebie w pełni i nigdy już nie dojdzie. Zmina jaka w nim zaszła poprzez zbieranie doświadczeń, była stała. Will nie chciał dłużej pozostać Szarym Zwiadowcą. Nie był w stanie dłużej się w to angażować.
Jakaś część jego istoty z przeszłości powróciła ze snu i Will wycofał się z tego życia, które nie dawało już satysfakcji. Pamiętał przeszłość bardzo dobrze oraz to, co musi zrobić. Nie miał większego wyboru, bo był niekompletny.Tak, teraz wiedział, kim jest, kim był od samego początku, kim zawsze będzie... częścią elitarnej jednostki, członkiem korpusu zwiadowców i niespokojnym zwiadowcą, który zawsze będzie pragnął życia jako zwiadowca, który żyje, aby szukać wyrazu w czynie, w tworzeniu, budowaniu, dawaniu, rozwoju, zostawieniu więcej niż braniu i który pragnie ponad wszystko wnieść z powrotem do życia samotność.
Tak. Witaj Redmont. Wasz zwiadowca powrócił.
CZYTASZ
Zrozumieć Zwiadowcę (tom I)
FanfictionTo była noc wiosennego ekwinokcjum dnia z nocą. Zimna, z wyjącym wiatrem, przenikającym grube mury zamku, tak że gobeliny na ścianach trzepotały w jego porywach. Wokół zamku rozpościerała się gruba zasłona mgły. Odpoczynku nie było już w zamku od...