— To z powodu Jungkooka. – powiedziała Minjoo i przez chwilę poczułam, że moje serce zamiera. Bo skądś już to wiedziałam.
Tylko skąd?
Może przez fakt, że wtargnął do mojego pokoju i zachowywał się jak bardzo bliski znajomy...
A może powiedział im wszystko?
— C-co masz na myśli? – skrzeczałam, gdy mój mózg smażył się z nadmiaru myśli.
Delikatnie pociągnęła bandaż i uśmiechnęła się.
— Zanim przyszłaś, był tu. – spojrzała na mnie, a potem sięgnęła po świeży opatrunek. Następnie rozrywając go i nakładając na kolejny siniak, kontynuowała. – Powiedział nam, że zemdlałaś z przepracowania i to z naszego powodu.
Wiedziałam, że nie oddycham, ale kogo to obchodzi?
— Był naprawdę zły, y/n. Zapytał nas, dlaczego źle cię traktujemy. Żadna z nas nie była w stanie mu odpowiedzieć. Więc on zrobił to za nas; nie umawia się z tobą i nigdy nie umawiał.
To jakoś mnie uspokoiło, a całe wstrzymane powietrze wydostało się w moich ust.
— Powiedział nam, że po pierwsze, nie spotykał się z tobą, a po drugie, nawet jeśli, to i tak nie nasz interes. – zachichotała, próbując go naśladować. – Jest zupełnie sama, wszyscy podejrzewają ją, że się ze mną umawia i rzucają na nią cień. To jest czas, kiedy ludzie wokół niej, którzy wiedzą, że to nieprawda, powinni ją wspierać. Zamiast tego wyrządzacie jej więcej szkody niż ci nieznajomi.
Nie wiedziałam dlaczego, ale w moich oczach znów zebrały się łzy.
Mimo że byłam zszokowana tym, że Jungkook wykonał tak odważny ruch, nie mogłam powstrzymać się od odrobiny wdzięczności.
— Naprawdę tak powiedział? – zapytałam, przecierając oczy.
Skinęła głową.
— A kto nie posłuchałby Jungkooka? Stąd zmiana. – uśmiechnęła się smutno. Może poczucie winy... – Chociaż – znów zaczęła. Spojrzałam ponownie na nią. – Cały ten jego ruch podsycił pomysł, że jest coś między wami.
Zachłysnęłam się śliną.
Zaśmiała się z mojej miny, a kiedy zdała sobie sprawę, że mi nie jest do śmiechu spróbowała się powstrzymać. W końcu jej się udało. Po pięciu minutach.
— Nie martw się. Już tak nie myślą po tym, jak Jungkook tak stanowczo i gniewnie dał do zrozumienia, że jesteś niesłusznie oskarżana. – poklepała mnie po ramieniu.
Chciałam przewrócić oczami na fakt, że tak łatwo je przekonał, że między nami nic nie było.
Więc Juancock przyzwyczaja się do kłamstwa?
Jednak byłam raniona za każdym razem, gdy zaprzeczał, że jesteśmy w związku, więc chyba powinnam się do tego przyzwyczaić.
Byłam daleko myślami o uduszeniu Jungkooka za kłamstwo, gdy coś mnie uderzyło.
Minjoo powiedziała 'one'.
Moje oczy się otworzyły.
— One? Co masz na myśli mówiąc one?
Uśmiechnęła się.
— Chodzi mi o to, że dziewczyny już nie myślą, że się z nim umawiałaś.
Tak bardzo bałam się pytać dalej, że aż poczułam dreszcz w kręgosłupie.
— A co z tobą?
Próbowałam wymyślić odpowiednie kłamstwo, historię lub cokolwiek, co pozwoliłoby jej uwierzyć, że to nieprawda, kiedy powiedziała:
— Wiem, że to nieprawda.
Natychmiast zaprzeczyłam.
— Nie. To prawda. Nigdy się nie spotykaliśmy.
Położyła dłoń na mojej drżącej ręce. Dopiero to zauważyłam.
— Uspokój się. I nie kłam. To nie tak, że myślę, że coś było między wami. Po prostu to wiem.
Nie wiedziałam, że moje serce może spaść jeszcze niżej, ale jak widać może.
— C-c-co? – sapnęłam.
Jungkook jej powiedział? A może tylko kłamie, żebym się przyznała?
Mój umysł zaczął szaleć, a moje oczy zaczęły tracić koncentrację, kiedy rozglądałam się, mając nadzieję, na ucieczkę.
— Spójrz na mnie. – rozkazała i złapała moją twarz w dłonie. – Przestań wariować.
Nie wiedziałam dlaczego, ale coś w jej głosie mnie uspokoiło.
Westchnęła, widocznie próbując znaleźć odpowiednie słowa. Po kilku chwilach pełnej napięcia ciszy przemówiła.
— Chyba nie powinnam ci tego mówić, ale nie będę czuć się swobodnie, jeśli tego nie zrobię. Pamiętasz dzień, kiedy poszłyśmy do studia nagrywać Butterfly?
Skinęłam powoli głową, zbyt niespokojna, by mówić.
— Wyszłaś wcześniej, żeby ćwiczyć, a my wróciłyśmy do dormu.
Kiedy długo nie wracałaś, zmartwiłam się i wróciłam, że sprawdzić, czy wszystko w porządku...
I zobaczyłam was, gdy uwięził cię przy ścianie. – powiedziała zawstydzona. Moje usta opadły do kolan, a ja zamarłam. – Przysięgam, że nie chciałam i od razu wyszłam. Nie podsłuchiwałam ani nic. – szybko dodała i uniosła ręce, jakby spowiadała się zgodnie z prawdą.Nie wiedziałam, co powiedzieć... ani zrobić.
Słyszałam szum w mózgu.
Dała mi czas na powrót do siebie po uderzeniu tej informacji.
Czułam się oszukana i wyczerpana.
A przede wszystkim zawstydzona. Skłamałam jej prosto w twarz, a ona wiedziała o tym cały czas.
Jak głupio musiałam wyglądać?
Mniej niż wtedy, kiedy Jungkook zaniósł cię do twojego pokoju, suko.
Aha. Oto ona, moja podświadomość. Nie było cię.
— Inni wiedzą? – zapytałam, chociaż wiedziałam, że powiedziała, że nie.
— Nie.
— Powiesz im?
Wyglądała na zranioną.
— Nie, y/n. Nie powiem im. Gdybym chciała, poszłabym po nie z powrotem i przyprowadziłabym je tego dnia, by same zobaczyły. Ale nie zrobiłam tego. Nie chciałam, żebyś czuła się niekomfortowo. Rozumiałam twoje powody.
Czułam się źle, pytając ją.
— Dlaczego? – zapytałam jednak, bo naprawdę chciałam wiedzieć, dlaczego traktowała mnie lepiej niż reszta.
— Ponieważ jesteś moją maknae, głupku. I mam cię chronić. – powiedziała z niedowierzaniem, jakby nie mogła uwierzyć, że zadałam takie pytanie.
Przewróciłam oczami.
— Tak, jasne.
Zaśmiała się.
— Nie wiem, naprawdę. Nigdy nie nienawidziłam cię za ten skandal. To znaczy, nie obchodziło mnie, czy to prawda, czy nie. Może myślałam, że wszyscy wybrali ciebie, bo jesteś najmłodsza. Może twoja wytrwałość mnie przekonała. – mrugnęła do mnie.
I bez słów padłam na kolana i przytuliłam ją.
Gdy myślałam, że nie może być lepiej, ona także mnie przytuliła.

CZYTASZ
you're still not my bias
Fiksi Penggemarjjkxreader •|tłumaczenie|• - Wiesz, nadal nie jesteś moim biasem. - Wiem. Jestem twoją miłością. Sequel you're not my bias Żeby książka miała sens, należy przeczytać pierwszą część. Oryginał należy do @TaespoonOfSugaaa