#13

85 9 0
                                    

Makoto

Ledwo usłyszałem prośbę Haru, już biegałem ulicą. Nie wiedziałem, że mieszka tak daleko od mojego domu. Dzielnica jakiś drogich bloków, wszystkie wyglądają identycznie. Super, gdyby nie technologia nigdy nie znalazłbym dobrego adresu. W końcu stanąłem przed drzwiami, gdzie rzekomo mieszka Haruka. Albo przynajmniej tam znajduje się jego telefon. Drzwi akurat były otwarte. Wbiegłem na klatkę schodową kilka pięter w górę. Stanąłem przez właściwymi drzwiami. Wahałem się przed naciśnięciem dzwonka ale kiedy w głowie znowu usłyszałem płacz Haru moje czyny stały się jasne. Wiśniowe drzwi otworzyła mi kobieta w średnim wieku. Jej oczy były takie jak oczy Haruki.
- Dzień dobry. Muszę zobaczyć się z Haru. - nie czekając na odpowiedź wyminąłem ją i wbiegłem po schodach na piętro. Teraz tylko znaleźć właściwy pokój. Nie było to szczególnie trudne, bo tylko zza jednych drzwi słychać było szloch. Powoli pchnąłem drzwi, które otworzyły się z lekkim skrzypnięciem. Kiedy zajrzałem do środka ukazał mi się skulony na łóżku chłopiec. W dłoniach ściskał puszysty kocyk, obok niego leżał telefon. W pokoju panował półmrok. Przez żaluzje wypadało bardzo niewiele, a praktycznie nic, ze światła słonecznego. Jednym skokiem znalazłem się przy czarnowłosym i delikatnie objąłem go. Czułem jak ciało chłopaka drży i mocniej przyciągnąłem go do siebie.
- Haru cii... Wszystko jest dobrze. No już... - głaskałem jego ramiona, aż jego szloch zelżał i zaczął się uspokajać. Po chwili praktycznie przestał się ruszać, a ja nie byłem pewny czy w ogóle oddycha. Zamiast tego niebieskooki wyswobodził się z mojego uścisku i odwrócił się do mnie przodem.
- N-nie sądziłem, ż-że przyjdziesz... - wyszeptał i lekko uniósł kąciki ust. Jego czerwone oczy lśniły od łez, które były jeszcze widoczne na policzkach. Przejechałem kciukiem po zaróżowionej skórze aby pozbyć się ich z twarzy Haru.
- Oczywiście. Nie mogłem cię zostawić. Haru nigdy nie myśl, że mógłbym cię opuścić. - powoli, aby nie spłoszyć chłopak, objąłem go ponownie. Poczułem jak kładzie brodę na moim barku. Zatopiłem dłoń w jego miękkich włosach.
- Makoto. Idź już... - rzucił cicho Haruka. - Idź już. - powtórzył głośniej.
- Ale Haru... - zacząłem ale chłopak mnie pchnął. Upadłem na podłogę, pełną książek. Haru zakrył twarz dłońmi. Nie wiedziałem o co chodzi. Bałem się ruszyć. Po paru sekundach ponownie wybuchł płaczem, tym razem zakrywając uszy.
- Haruka?! Co się dzieje? Haru? - spojrzałem na chłopaka, który coś mówił. Jednak jego słowa padały za szybko abym zdołał cokolwiek zrozumieć.
- Odejdź! Ty jesteś taki jak ona! Chcesz abym wiecznie był pod kontrolą! Odejdź! - chłopak wziął do ręki książkę i rzucił w moją stronę. Zrobiłem unik.
- Haru proszę. Uspokój się, to ja Makoto. - uniosłem powoli dłonie do góry w geście poddania się. Chłopak patrzył na mnie pusto.
- Zostawcie mnie wszyscy! - chłopak wypchnął mnie z pokoju i zatrzasnął drzwi. Stałem przed nimi wpatrzony w metalową klamkę. Dotknąłem zimnego drewna. Po drugiej stronie jest Haru. Mój przyjaciel, który nie dopuszcza do siebie nikogo.

Czy naprawdę istniejesz? [HaruMako]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz