#18

76 9 7
                                    

Haruka
Wróciliśmy do klas w grobowych nastrojach. Serce bolało mnie kiedy zostawiałem Makoto, bo widać było jak mocno przeżywa śmierć przyjaciela. Bałem się co powie Mamoru na grupie. Czy w ogóle będzie coś mówił. Usiadłem do ławki i położyłem głowę na ławce.
- Czyli tak to będzie? - szepnąłem do siebie. Dyskretnie wyjąłem telefon.

Haruka
Czy jeśli ktoś odchodzi... serce może w dalszym ciągu być szczęśliwe?

Wysłałem wiadomość do Mamoru. Liczyłem, że psycholog poruszy ten temat na grupie. Może to pomoże Makoto. Jego oczy były smutne. Bardzo smutne. Z zamyślenia wyrwał mnie odgłos uderzenia drewna o tablicę. Gwałtownie podniosłem głowę.
- No proszę, teraz kiedy udało mi się uzyskać uwagę całej klasy, pan Nanase - nauczyciel wskazał końcem długiej, drewnianej linijki na mnie. - Rozwiąże zapisane na tablicy zadanie. No już raz, dwa! - uderzył linijką w biurko. Niechętnie wstałem i przeszedłem przez klasę. Uniosłem wzrok na zadanie i wziąłem do ręki kredę. Analizowałem zbitek literek i cyferek, które miały układać się w jakiś wzór.
- Aish... Było się uczyć... - szepnąłem i zacząłem coś pisać. Niespełna pięć minut potem zapisałem jakieś równanie. Nie wiem skąd je wziąłem.
- Idiota
- Każdy by to zrobił
- Oferma
Zacisnąłem powieki, nie chciałem tego słyszeć. Dlaczego moja klasa to mówi? Przecież chyba mnie lubią. A co jak nie?
- Dobrze Nanase. Siadaj. - mruknął nauczyciel i z pierwszą nutą dzwonka wyszedł z sali. Wracając na miejsce patrzyłem na każdego z klasy. Yuki, Sakura, Chise, Itachi. Kto to mówił? Usiadłem na swoim miejscu i spojrzałem za okno. Ocean. Chciałbym znowu w nim pływać. Woda. Jej przyjemny chłód ponownie dotknie mojego ciała, a ja znowu go zobaczę? Nie chce go wiedzieć. On mnie zabije.
- Ej, Haruka - obok mnie pojawił się Yuki. Spojrzałem na niego pytająco. Byłem zbyt zmęczony aby użyć słów.
- Jakiś chłopak pyta o ciebie. Stoi pod drzwiami.
Szybko wstałem i udałem się we wskazane miejsce. W duchu modliłem, się aby to był Makoto. Na przeciwko drzwi, pod oknem siedział rozczochrany brunet. W dłoniach ściskał jakiś papierek, co chwila obracał go w palcach. Poniósł głowę i spojrzał na mnie zaczerwienionymi, szklącymi się oczami.
- Haruka - szepnął moje imię, ledwo ruszając ustami. Podszedłem do niego i stanąłem kilka kroków od chłopaka.
- Wszystko w porządku? - spytałem wymowie patrząc na jego mokre policzki. Ten pokiwał głową i wyciągnął w moją stronę to co wcześniej miał w rękach. Wziąłem posłusznie. Była to fotografia. Śmiał się do mnie z niej niski blondyn.
- Nagisa... Zrobiłem to zdjęcie kiedy byłem z nim na spacerze... Dwa lata temu... - pociągnął nosem.
- Gdzie poszliście? - spytałem cicho dalej mając w dłoni zdjęcie.
- Byliśmy nad rzeką... - miał coś dodać ale mu nie pozwoliłem. Chwyciłem jego dłoń i zacząłem biec przed siebie. Mijaliśmy klasy, uczniów i nauczycieli. Wydostaliśmy się z budynku liceum. Przecięliśmy szkolne podwórko i po chwili podążaliśmy uliczkami.
- Haru! Haruka co ty wyrabiasz?! Mamy jeszcze lekcje! - nie zważając na protesty Makoto biegałem dalej chodnikiem. Dostatnie się za teren miasteczka nie było trudne. Znalezienie właściwej ścieżki już tak. W rezultacie na miejscu byłem pół godziny później niż planowałem. Jednak w końcu staliśmy razem nad brzegiem rzeki.
- Haru... - szepnął chłopak i zamrugał kilka razy.
- J-ja przepraszam. Wiedziałem, że nie powinienem cię tutaj zabierać... - przygryzłem wargę i odwróciłem się. Chyba go zraniłem. Trwałem w złości na swoją osobę zaledwie kilka sekund, aż poczułem jak ściska moją dłoń.

Czy naprawdę istniejesz? [HaruMako]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz