Makoto
Kiedy Haru wyszedł z pokoju jeszcze raz spojrzałem na puchar stojący na szafce. Kojarzyłem go skądś. Potem mój wzrok przeniósł się na szufladę.
- Zobaczyć... Nie zobaczyć... - mruknąłem do siebie. Przeszukiwanie kogoś prywatnych rzeczy nie jest zbyt miłe ale... moja ciekawość wzięła w górę. Delikatnie pociągnąłem gałkę i ukazało mi się wnętrze szuflady. Kilkanaście kartek z rysunkami. Mimo, że Haru boi się wody umie pięknie rysować morskie zwierzęta. W końcu trafiłem na zdjęcie. Wyjąłem je i przyjrzałem się. Mały Haru był uroczy i tak samo jak teraz stał w odosobnieniu od innych. Mój wzrok padł na chłopców obok.
- Nie, nie, nie, nie, nie. To nie może być... - szepnąłem do siebie. A jednak. Na zdjęciu byłem też ja, Rin i Nagisa. Jakim cudem nie pamiętałem Haruki z najlepszego okresu mojego życia?! Jakim cudem Nagisa go nie pamiętał? Powoli odłożyłem fotografię na miejsce. Wyszedłem z pokoju, aby Haru nie myślał, że go okłamałem i przeszukuję jego pokój. Chociaż prawdą byłoby, że właśnie to robiłem. Zszedłem pod schodach. Czarnowłosy stał odwrócony do mnie tyłem. Z lekkim uśmiechem na twarzy podszedłem do niego. Kiedy położyłem dłonie na jego talii ten odskoczył jakby się przestraszył. Syknął i spojrzał na lewą dłoń. Znajdujący się w prawej czajnik z głuchym odgłosem uderzył o blat
- Boże, Haru! Przepraszam! Pokaż to! - delikatnie chwyciłem jego dłoń, odkręciłem kran nad zlewem i natychmiast włożyłem ją pod zimną wodę. Spuściłem wzrok ale kiedy go uniosłem zobaczyłem łzy w oczach mojego kochanego Haruki.
- Boże Haru ty płaczesz! Teraz z mojej winy przepraszam, przepraszam, przep... - nie dokończyłem. Uciszył mnie delikatnym pocałunkiem. Trzymał długo, aż zaczynałem czuć, że brak mi tchu. Oderwał się ode mnie i popatrzył głęboko w moje oczy.
- Boli ale... Jak mnie pocałujesz to będzie mniej bolało... - szepnął cicho. Z lekkim uśmiechem pochyliłem się i tym razem ja delikatnie złączył nasze usta. Chętnie trwałbym w tej chwili dłużej ale potem mój wzrok skierował się na jego dłoń. Dalej była lekko czerwona.
- Nie wyjmij jej spod wody - powiedziałem i sam schyliłem się do zamrażarki. Nerwowo szukałem, aż udało mi się znaleźć lód. Wyjąłem woreczek i zamknąłem drzwiczki urządzenia. Podniosłem się do pionu i położyłem woreczek na dłoni Haruki. Czułem okropne wyrzuty sumienia, że z mojej winy się popatrzył. Nerwowo zacząłem przeszukiwać szafki. Liczyłem na znalezienie jakiejś maści chłodzącej. W końcu trafiłem na właściwą szafkę. Pierwsze co zobaczyłem to kilka opakowań antydepresantów i środków uspokajających. Niektóre firmy nawet kojarzyłem, a z jednej korzystałem. Wyjąłem poszukiwaną rzecz i bandaż przy okazji postanawiając, że jak już opanujemy sytuację spytam Haru o lekarstwa. Wróciłem do niego. Chłopak zdążył zakręcić kran i patrzył na mnie. Nie zdjął lodu z dłoni, tak jak mu kazałem.
- Hej, uśmiechnij się - rzucił czarnowłosy. Zignorowałem go i wskazałem stolik przy wyspie kuchennej. Zdjąłem woreczek z jego dłoni i zacząłem smarować maścią. Aby dopełnić swojej pracy zacząłem delikatnie obwiązywać jego dłoń bandażem, który położyłem na blacie wyspy.
- Makoto - odezwał się Haru, kiedy kończyłem wiązać bandaż. - No weź spójrz na mnie. - chłopak wyciągnął prawą dłoń i dotknął mojego podbródka. Uniosłem wzrok na niebieskie oczy młodszego, w których tonąłem za każdym razem.
- No, teraz lepiej - lekko się uśmiechnął i wziął moją dłoń. - Dlaczego tak nagle ci smutno? Mi możesz powiedzieć - mówił cichym łagodnym głosem jakbym to ja potrzebował komfortu psychicznego.
- Haru-chan... - szepnąłem, sam nie wiedząc od czego powinienem zacząć. - Przepraszam, nie przewidziałem, że tak się przestraszysz. Przepraszam - zacząłem cicho bawiąc się jego palcami.
- Już ci mówiłem, nie przepraszaj. Jestem niezdarą, pewnie i bez tego coś bym sobie zrobił - pocieszał mnie czarnowłosy i uśmiechnął się widząc jak dotykam jego palców.
-I... Makoto widzę, że jesteś zamyślony - chłopak chciał położyć na moich włosach ranną dłoń ale mu nie pozwoliłem. Delikatnie wziąłem zabandażowaną rękę chłopaka w swoją.
- Jest tak źle? - spytałem cicho.
- Ale co? Przecież mówiłem, że już nie boli - Haru uśmiechnął się, a ja nie umiałem podnieść kącików ust.
- Leki Haru. Masz szafkę pełną leków na depresję lub środków uspokajających. Dlaczego jest ich tak dużo? Nawet ja tyle nie zażywałem. Bierzesz je w ogóle? - odpaliłem i od razu pożałowałem. Nie chciałem aby myślał, że mu nie ufam i robię jakieś przesłuchanie jak na komisariacie.
- Biorę. Ale tylko kiedy czuję się bardzo źle. Lub jak mama mi przypomni. - odparł przymykając lekko oczy. - Nie martw się. Wezmę je dzisiaj - dodał z uśmiechem, który cały czas nie zszedł mu z twarzy.
- Wiesz... Twoja mama nie będzie miała nic przeciwko jeśli zostanę na noc? Nie bardzo widzi mi się wracać do sióstr. Chyba są złe, że odrzucam zaloty ich koleżanki - wymusiłem uśmiech. Chłopak lekko posmutniał.
- Mama wyjechała na tydzień. Zostawiła mnie samego - szepnął i wyswobodził swoją dłoń, po czym zaczął bawić się bandażem.
- Kotek, tak nie wolno - wydąłem wargi patrząc na Harukę. Chłopak spuścił wzrok. Pokręciłem głową i podszedłem do niego, obchodząc wyspę kuchenną, tak aby stać na przeciwko niebieskookiego. Wziąłem go na ręce z przerażeniem czując jaki jest lekki.
- Pewnie jestem ciężki co? - spytał cicho.
- Jesteś strasznie leciutki. To jest aż straszne. - odparłem łapiąc go mocniej aby ten mały worek kości mi się nie wyślizgnął. Podszedłem do kanapy i posadziłem go na niej. Chłopak nie puścił mnie co poskutkowało tym, że upadłem razem z nim na kanapę. W ostatniej chwili złapałem równowagę, aby nie przynieść Haruki. Wtedy też poczułem coś dziwnego. Pożądanie jakiego dawno nie czułem. Koszulka Haru odsłoniła jego obojczyk. Pochyliłem się nad nim i zostawiłem na nim mocny pocałunek. Kusiło mnie aby ugryźć tą porcelanową skórę.
- Makoto? - szepnął ale go zignorowałem. Moje prawa dłoń powędrowała pod jego koszulę. Mógł czuć jego żebra, mięśnie i lodowatą skórę. Podniecał mnie nawet o tym nie wiedząc. Pochyliłem się bliżej i kolejne pytanie, jeszcze zanim padło z jego ust, uciąłem długim, agresywnym pocałunkiem w usta. Zacząłem zdejmować z niego górne odzienie. Chciałem zobaczyć jego całego. Jakie było moje zdziwienie kiedy on zaczął robić to samo. Nie wiedziałem, że mój mały słodki kotek będzie chciał był tygryskiem. Złożyłem na jego szyi malinkę na co on rozkosznie jęknął. Mógłbym tego słuchać wiecznie. Haru nie pozostał mi dłużny. Już miałem przejść do pozbawienia mojego chłopaka spodni kiedy usłyszeliśmy głośne pukanie to drzwi.
- Haruka! Tu pani Nakamura! Matka prosiła abym sprawdziła czy wziąłeś leki czy coś tam!
Iście miły głos dobiegł zza drzwi. Przerażony Haru spojrzał na mnie.
- Przepraszam - szepnął z rumieńcem. - I proszę, idź do mojego pokoju się schować. Ona nie może cię zobaczyć - zaczął się ubierać, a mi polecił zrobić to samo. Popędzony ruchem jego dłoni wybiegłem po schodach. Zrobiło mi się przykro. Jakby ta baba nie mogła przyjść jutro rano? Z westchnięciem patrzyłem na puchar przysłuchując się rozmowie z parteru.
CZYTASZ
Czy naprawdę istniejesz? [HaruMako]
CasualeWidzę coś czego inni nie widzą. Słyszę głosy, których inni nie słyszą. To wszystko po czasie znika. Więc skąd mam wiedzieć czy ty też nie znikniesz? ******* Jest to pierwsze... Coś jakie napisałam (a zaczęłam jako... Nie nazwę się nawet "niedoświadc...