Epilog

39 4 1
                                    

Zimno

Tutaj jest tak zimno

Gdzie ja jestem?

Co to za miejsce?

Ktoś tu jest? Ktokolwiek

- Tak

- K-kim? Kim jesteś? Słyszę Cię ale nie mogę Cię zobaczyć

- Nie otwieraj oczu Haruka

***

- Kim jesteś? Dlaczego nie pozwalasz mi otworzyć oczu?

- Jestem przyjacielem

-Przyjacielem? Nie mam przyjaciół. Właśnie ich straciłem...

- Ale ja jestem twoim przyjacielem Haruka

- Więc dlaczego nie pozwalasz mi otworzyć oczu? Nie mogę zobaczyć...

- Nie otwieraj oczu Haruka

***

Zimno

Tutaj jest tak zimno

- Przytul się Haruka. Będzie ci cieplej jak się do siebie przytulisz

***

Ciemno

Czemu tu musi być tak ciemno?

- Nie otwieraj oczu Haruka

Chcę móc widzieć

Światło

Jest jasno

- Nie otwieraj oczu Haruka!

***

W oczy Haru uderzyło jasne światło. Przez mgłę nie widział wyraźnie. Zamrugał jeszcze raz.

- Haruka! - chłopięcy głos przebił się do głowy nastolatka. Haru podjął kolejną próbę uniesienia powiek. Ukazał mu się biały sufit i dziecięcą twarz pochylającą się nad nim. Zamrugał kilka razy. Znał tą twarz. Pojawiła się już kiedyś. Wziął głęboki oddech.

- Haru-chan? Nie poznajesz mnie? To ja twój braciszek! - słowa chłopczyka wbiły czarnowłosego w poduszkę. Brat? Mama nigdy o nim nie mówiła. Właśnie...

- Eeee bracie? Gdzie jest mama? - spytał, nie chcąc przy tym zabrzmieć jak przestraszone dziecko, co kłóciło się z tym kim był. Bo był dzieckiem i był przerażony. Spojrzał w niebieskie oczy chłopczyka. Na słowo "mama" zalśniły w nich łzy. Jedna powoli spłynęła po policzku chłopca.

- Haru-chan... Nie pamiętasz? Mama nie żyje. Umarła pół roku temu po tacie. Nie mamy rodziców.

- C-co? A-ale ja ją... - zatrzymał się, by wziąć oddech. Co tu się właściwie działo? Przecież jeszcze rano widział mamę, żegnał się z nią. Była tylko jedna osoba, która mogłaby mu wyjaśnić co się tutaj dzieje. - A Makoto? Gdzie jest Makoto? - spytał nerwowo, a kardiomonitor, do którego był podpięty przyspieszył.

- Kto? - spytał chłopczyk. Mały wyglądał jakby naprawdę nie wiedział o kim jest mowa. - Haru-chan, na pewno wszystko dobrze? Nie pamiętasz mamy, a teraz mówisz czyjeś imi... - nie dokończył.

- To on - Haruka wskazał palcem za uchylone drzwi na wózku inwalidzkim siedział on. Makoto. - Zawołaj go. Proszę

Chłopczyk podający się za jego brata podbiegł do miodowowłosego.

- Makoto? - spytał cicho Haruka.

- Tak. Ale kim ty jesteś? Widzę Cię pierwszy raz? - chłopak przeczesał palcami włosy. Kilka jasnych kosmyków zostało mi w dłoni. - Ale nie to, że nie chcę Cię poznać tylko... - urwał. Do pokoju Haruki wbiegła jakaś kobieta.

- Haruka? Jak dobrze, że nic Ci nie jest. Tsukiyomi bardzo się o Ciebie bał. - pogłaskała chłopaka po włosach.

- Kto to Tsukiyomi? I kim pani jest?

- Nie pamiętasz? To twój braciszek. A ja jestem waszą opiekunką z domu dziecka.

- Ale mama... - wyszeptał. Widział ją dzisiaj. Napisała do niego SMS-a zanim pojawiła się ta ściana wody.

- Haru... Wasza mama nie żyje. - spojrzała na młodszego i objęła go widząc w jego oczkach łzy. - Przepraszam skarbie, Haru nic nie pamięta i musi się dowiedzieć. Idź na razie do tej pani. Będzie waszą mamą - wskazała na jakąś kobietę. Kobietę, którą Haru już widział. Opiekunka odprowadziła wzrokiem malca i odwróciła się do Haru.

- Właśnie... Kiedy spałeś tą rodzina zgodziła się was adoptować. Jej syn niedługo umrze. - wskazała za drzwi. Na Makoto. Haru otworzył szeroko usta ze zdziwienia. Ledwo go odzyskał, ten go nie pamięta i jeszcze na umrzeć? Haru spróbował wstać.

- Czekaj! - opiekunka nie zdołała go zatrzymać. Haruka na chwiejnych nogach, nieużywanych od miesięcy, podszedł do siedzącego na wózku chłopaka.

- Tachibana Makoto? - spytał, a kiedy uzyskał uwagę miodowowłosego wziął głęboki oddech i zaczął. -  Może mnie nie znasz ale ja znam Ciebie. Znaliśmy się. W innym... w innym życiu. Ja... My się koch... przyjaźniliśmy, więc - czarnowłosy wyciągnął dłoń do siedzącego na wózku nastolatka, pociągnął nosem i zamrugał starając się ukryć, że zaraz się rozpłacze. To wszystko było snem. - Zostaniesz... Zostaniesz moim przyjacielem? - po policzkach niebieskookiego zaczęły spływać łzy, a usta uformowały się w lekki uśmiech, jakby starały się przeczyć temu co tak naprawdę czuł nastolatek kiedy jego serce było rozrywane na pół, a świat runął w jednej sekundzie kiedy zdecydował się otworzyć oczy. Zamknął oczy i pozwolił łzom płynąć po jego policzkach. Nie zależało mu już czy Makoto to zobaczy. On właśnie się zgubił w swoim życiu. Lub między nimi? Poczuł przyjemne ciepło na prawej dłoni. Niepewnie uniósł powieki. Patrzyła na niego uśmiechnięta twarz Makoto, którą tak dobrze pamiętał.

- Oczywiście, że zostanę twoim przyjacielem. - uśmiechnął się nie puszczając dłoni czarnowłosego.


*

*

*

*

*

*

*

Gratuluję Czytelniku dotarcia aż tutaj ^^

Wiem, że cokolwiek się w tym ff stało nie jest poprawne, pomieszane, pogmatwane i trudne do ogarnięcia. Mimo wszystko i moich okropnych umiejętności pisarskich podobało Ci się i jakieś gwiazdki gdzieś po drodze pozostawiłeś <3 

Liczę, że jeszcze kiedyś zdecydujesz się przeczytać coś spod mojego pióra ( a raczej palców) 


고맙습니다 

Czy naprawdę istniejesz? [HaruMako]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz