#42

57 6 2
                                    

Haruka

Oddychałem płytko i szybko. Czyjeś ramię w dalszym ciągu obejmowało moją klatkę piersiową. Zostałem odciągnięty jeszcze jakieś pół metra od ulicy. Niepewnie odwróciłem się. Przez pierwsze kilka sekund nie mogłem uwierzyć w to kto mi pomógł.
- Gapisz się jak głupi. Masz amnezję czy coś? - bordowowłosy chłopak prychnął pod nosem, a ja poczułem w jego oddechu woń papierosów. Po tym od razu go rozpoznałem Matsuoka Rin. Pierwsze co chłopak zrobił to uderzył mnie w tył głowy. Nie zrobił tego jakoś specjalnie mocno ale i tak zabolało.
- Ała? - potarłem bolące miejsce. - Z-za co? - wyjąkałem lekko dławiąc się łzami.
- Nie płacz, bo Tachibana płakałby bardziej gdybyś wpadł pod ten samochód i nie daj bóg umarł. Używasz ty czasem mózgu? - Rin prychnął pod nosem, ale chwilę potem pomógł mi dojść do ławki i usiąść. Puściłem emocje i zacząłem płakać. Schowałem twarz w dłoniach i tylko czułem jak łzy spływają mi po policzkach, a ciałem raz po raz wstrząsa szloch. Poczułem dłoń na barkach.
- Dobra, co się stało szczeniaku? - spytał po chwili milczenia Rin. Nie byłem pewny czy mam mu zaufać. W końcu podejrzewałem go, że to on wysyła mi te wiadomości. Ale teraz byłem pewny, że to był Makoto. Co mi szkodzi? Może Rin jakoś mnie pocieszy? Pociągnąłem nosem i bez słowa wyjąłem telefon. Odblokowałem go, włączyłem wiadomości i podałem towarzyszowi. Ja sam odwróciłem wzrok. Nie mogłem patrzeć na te SMS-y. Raz takie miłe i kochane, a później znowu takie okropne. Nagle poczułem jakby ktoś uderzył mnie w policzek.
- Śmieć! Pokazujesz słabość! Nie tak byłeś wychowany! Żałuję, że ten głupi rekin cię wtedy nie pożarł.
Głos taty zaczął odbijać się w mojej głowie. Miał rację. Zniosłem o wiele więcej. Jednak żadna z tych rzeczy nie bolała tak jak złamane właśnie serce. Jednak niepewnie poruszyłem dłonią po czym szybkim ruchem wyrwałem starszemu telefon. Gdzieś w sercu czułem, że to on kazał Makoto bawić się moim kosztem.
- Hej! Właśnie miałem to czytać
- Nie ważne. Idź już. - powiedziałem ostrym, jak na mój, głosem. Rin tylko prychnął. Pod nagłym wpływem obelgi od ojca wstałem, na co bordowowłosy powtórzył mój ruch.
- Jesteś taki słaby... Co ja miałem zamiast syna?!
- Dajcie mi spokój! - krzyknąłem na cały głos. Pchnąłem Rina co poza własną cząstką satysfakcji nic nie dało, bo chłopak był jak jakieś sto razy silniejszy niż ja. Odwróciłem się i zacząłem biec przez park. Coś za mną krzyczał ale intensywnie go ignorowałem. Nie chciałem już nic słyszeć. Chciałem jak najszybciej zamknąć się w pokoju i już nigdy z niego nie wychodzić. Z każdym stawianym na chodniku krokiem docierało do mnie, że to wszystko to wina mojej mamy. Ona zapisała mnie na tą durną terapię! Przez nią poznałem Makoto! Ona zniszczyła wszystko, tak jak ojciec zniszczył mnie. Mijając kolejne budynki w oczach miałem coraz więcej łez. Przez ten moment chciałem zniknąć z tego życia. Nagle stanąłem. Za murkiem po lewej stronie alejki widziałem ocean. Bez namysłu zacząłem iść na plażę. Co Nagisa by teraz powiedział?

Rin

Dzieciak pchnął, a raczej próbował mnie pchnąć i uciekł.
- Haruka! Nanase Haru, wracaj tutaj! - pobiegłem za nim kilka kroków ale skubany mimo postury szkieletu jest szybki. Wkurzony wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów. Wziąłem jednego do ust i zapaliłem. Obracałem w palcach zapalniczkę. Była brudna od farb ale nie byle jakich. Za każdym razem kiedy poznawałem kogoś ważnego robiłem plamę w kolorze, który kojarzy mi się z daną osobą. Smutno spojrzałem na żółtą plamkę. Schowałem skarb i wyjąłem telefon. Z odbicia rozbitego ekranu patrzył na mnie równie rozbity nastolatek. Odblokowałem urządzenie na liniach papilarnych i znalazłem numer Makoto.

Matsuoka Rin
Ej! Masz odpisać!

Matsuoka Rin
Dobrze radzę Ci to zrobić

Czy naprawdę istniejesz? [HaruMako]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz