#9

87 11 0
                                    

Makoto

Stałem pod szkołą czekając na... w sumie na nikogo specjalnego. Chciałem z kimś porozmawiać. Wygadać się komukolwiek.
- Eh... Oby mnie nie zabił... - mruknąłem i sięgnąłem po telefon. Wysłałem SMS-a i udałem pod znajdujące się kilka przecznic dalej prywatne liceum. Przed budynkiem czekał na mnie Rin. Chłopak wyglądał z lekka groźnie. Jego bluza, spodnie, glany. Wszystko było czarne tak samo jak plecak. Mojej uwadze nie umknęło to, że końcówki jego włosów dostały koloru. Rzecz jasna czarnego. Chłopak miał w ustach papierosa. Widząc mnie uniósł dłoń do góry. Jego typowy gest powitania. Podszedłem bliżej i przywitałem się.
- Dzień dobry Rin - stanąłem przed chłopakiem. Uprzejmy, jak zawsze, wypuścił dym z ust prosto na mnie. Zakaszlałem kilka razy. Jego nałóg to coś czego naprawdę nie lubiłem. Zamachałem dłonią, aby odpędzić szarą chmurkę i dostać się do tlenu.
- Jak mecz? - rzucił chłopak poprawiając plecak na ramieniu. Patrzył na drzwi szkoły jakby na kogoś czekał.
- Dobrze. Znowu wygraliśmy. Tylko Haru uciekł... - dodałem co było równoznaczne ze zdziwionym spojrzeniem kolorowowłosego.
- Że kto? Ten nowy z grupy? Jesteście w jednej budzie? - wystrzelił z pytaniami jak z pistoletu. Skinąłem głową twierdząco. Rin przyglądał mi się chwilę podejrzliwie, po czym przeniósł wzrok na zegarek.
- Chodź. Pogadamy przy czymś do picia - pociągnął mnie za pasek torby i podążył ulicą do jakiegoś sklepiku. Wraz z dźwiękiem dzwoneczka otworzyliśmy drzwi. Mój towarzysz wziął jakiś napój energetyczny. Mój wzrok powędrował z początku w stronę ice tea ale szukając ulubionego smaku natknąłem się na truskawkowe mleko. W mojej głowie odtworzyło się wspomnienie z Haru. Bez zastanowienia wziąłem sobie jeden kartonik.
- Dzieciak - prychnął Rin kiedy razem szliśmy ulicami miasteczka. - To jaki był twój cel zabrania mi popołudnia?
- I tak byś nic nie robił. - odparowałem pod nosem, po czym dodałem nieco głośniej. - Mam chyba problem...
- No dawaj - chłopak przeglądał coś w telefonie. Wiedziałem jednak, że to jego sposób. Nie lubił patrzeć na rozmówcę. Co swoją drogą było 
- Chyba kogoś lubię... - zacząłem, na co Rin wypluł to co miał w ustach. Patrzył na mnie wielkimi oczami, z których wyczytałem złość mieszaną z zaskoczeniem.
- Jeśli mówisz o mojej siostrze to twoja rodzina już może fundować ci pogrzeb - warknął, chowając telefon do kieszeni.
- Nie. Nie chodzi o Gou. - wiedząc jego przenikliwe spojrzenie przełknąłem nerwowo ślinę. - To znaczy jest ładna i w ogóle chętnie bym się z nią umówił ale nie chodzi o nią...
- Więc o kogo? - przechylił puszkę, a ja patrzyłem jak pije resztki energetyka. Sam pociągnąłem łyk mleka. Słodkie. Nawet bardzo.
- Ej, Ziemia do Makoto! - Rin uderzył mnie w ramię przez co prawie upuściłem swój kartonik. Popatrzyłem na niego chwilę. Lewa ręką zgniótł czerwoną puszkę i rzucił ją do kosza.
- A teraz gadaj. I pamiętaj, jak Ayano się dowie nie da ci spokoju. Więc co to za jedna? - pociągnął mnie abym  usiadł obok niego na murku.

Czy naprawdę istniejesz? [HaruMako]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz