X

2.6K 175 26
                                    


Pov. USA

Stałem oparty o szybę mojego samochodu. Kanada niespokojnie chodził wte i wewte patrząc na zegarek. Czekaliśmy na Belgię, która miała załatwić coś, co pomoże nam dostać się na drugą stronę żelaznej kurtyny.

K- Cholera, gdzie ona jest !? -  krzyknął zdenerwowany.

USA- Nie denerwuj się, za chwilę się zjawi - powiedziałem próbując go uspokoić. Chłopak rzucił mi tylko zirytowane spojrzenie.

K- To samo mówiłeś 10 minut temu...

Zastanawiałem się co mu odpowiedzieć, gdy nagle zobaczyłem pojazd zbliżający się do nas. Wyprostowałem się i wsadziłem rękę do kieszeni, gdzie trzymałem pistolet. Mimo wszystko nie ufałem Europejczykom. Po chwili auto zatrzymało się i wyszła z niego Belgia.

K- No nareszcie. Ile można było czekać ! - rzucił do niej.

B- Wybaczcie, ale miałam lekkie problemy, ale wszystko już dobrze - odparła bez emocji. Coraz bardziej nie podobała mi się ta sytuacja.

USA- Więc, gdzie jest to coś, co pomoże nam dostać się za żelazną kurtynę ? -  powiedziałem udając spokojnego. Belgia uśmiechnęła się, odwróciła się w stronę auta.

B- Nie coś, tylko ktoś - rzuciła i kiwnęła głową. Drzwi od samochodu otworzyły się i wyszła z niego pewna postać. Ścisnąłem mocniej moją broń, w każdej chwili gotową na wystrzał. Kraj podszedł do nas i zilustrował nas chłodnym spojrzeniem - Myślę, że się znacie.

USA- Jugosławia - warknąłem - myślałem, że nie żyjesz. Nie widziałem Cię od zakończenia I Wojny Światowej.

J- Chciałbyś Amerykańcu - powiedział z głębokim, słowiańskim akcentem - Nie tak łatwo mnie zabić.

Spojrzałem na dziewczynę, która obserwowała całą sytuację z przymrużonymi oczami.

USA- ON ma nas niby przedostać na drugą stronę ? -  zapytałem z lekkim niedowierzaniem

B- Jugosławia ma dług wobec mnie. Tak właśnie go spłaci.

Odwróciłem się w stronę Kanady. Chłopak też patrzył się nieufnie na dwójkę przed nami. Pokręciłem głową i zacząłem się śmiać.

USA- Jak tylko przejdziemy przez granicę, wyda nas Komuniście albo sam zabije - powiedziałem kładąc nacisk na ostanie słowo. Mężczyzna zrobił niespodziewany krok w moją stronę. Błyskawicznie wyciągnąłem broń i wycelowałem w jego głowę. Na jego twarzy przez chwilę malował się szok, który szybko zniknął.

J- Myśl sobie co chcesz, ale uwierz mi -  odepchnął rękę patrząc centralnie w  moje oczy - Jest jedna osoba, którą nienawidzę bardziej od Ciebie. Ten skurwiel ZSRR.

K- Przecież w czasie Wielkiej Wojny byliście razem w sojuszu - powiedział zaskoczony. Jugosławia zacisnął pięści i wysyczał przez zęby

J- Związek radziecki zniszczył mój kraj i zabrał wolność, a teraz nieudolnie próbuje mnie zabić...

Zamyśliłem się przez chwilę. To może być jedyny sposób na dostanie się za żelazną kurtynę.

USA- Jaki jest plan ? - zapytałem

***

Podróż przez Jugosławię przebiegła nam w miarę "przyjemnie". Przedostanie się przez granicę było łatwiejsze niż się wydawało. Kraj zadbał o to, aby na kontroli granicznej spotkać samych jugosłowiańskich żołnierzy, których przekupiliśmy dużą ilością alkoholu i papierosów. Gdy przekroczyliśmy węgierską granicę zaczęły się schody. W całym państwie roi się od rosyjskiego wojska i rosyjskich szpiegów. Jeden nieuważny krok i skończymy na dnie jakiejś rzeki.

Muszę przyznać, że szło nam bardzo dobrze do czasu, gdy napotkaliśmy grupę węgierskich partyzantów, którzy niebyt ucieszyli się z naszego widoku. Tłumaczyłem im kim jesteśmy i co robimy, ale mieli to w dupie.

Klęczeliśmy w lesie związani i czekaliśmy na głównodowodzącego, który zdecyduje o naszym losie.

?- Mogę wiedzieć, co wy do cholery tu robicie i jak się tu dostaliście - usłyszałem przed sobą znajomy głos. Podniosłem wzrok na Węgry. Wyglądał gorzej niż kiedy ostatni raz go widziałem. Był o wiele chudszy, a na jego twarzy widniało kilka blizn.

K- Węgry...

W- Odpowiadać ! - wrzasnął. Kanada skulił się lekko. Nie spodziewał się wybuchu złości.

USA-  Chcemy zabić Bolszewika. Jugosławia nam pomógł się tutaj dostać, przekupiliśmy strażników, którzy przepuścili nas na granicy.

Węgry uśmiechnął się kpiąco.

W- Chcecie zabić Bolszewika ? HA dobre. Już widzę jak wam się to uda... Mogę zapytać, jaki macie plan ?

K- Nie do końca go... mamy - powiedział słabym głosem. Brat Polski wybuchnął śmiechem.

USA- Nie mamy planu, bo żadna informacja co się tutaj dzieje nie dociera na zachód ! Liczyliśmy na pomoc tutejszych krajów ! - krzyknąłem przerywając mu. Węgry uspokoił się i spojrzał na mnie z nienawiścią w oczach.

W- Wybacz, ale nie pomagam zdrajcom - wysyczał przez zęby. Poczułem lekkie ukłucie w sercu.

USA- Zdrajcom ? - zapytałem z niedowierzaniem. Chłopak kucnął, a na jego twarzy zagościł kpiący uśmiech.

W- Potraktowaliście nas jak jakieś rzeczy i sprzedaliście ZSRR - w jego oczach zabłysnęły łzy - Moi obywatele głodują, są zastraszani. Aresztowania i wywózki na Sybir są na porządku dziennym... A wy siedzicie i udajecie, że o niczym nie wiecie. Zgadzacie się na to, aby bezbronna ludność była zabijana !

USA- Węgry, proszę Cię...

W- Nawet nie mogę zobaczyć się z własną siostrą. Polska żyje z tym potworem, a ja nie mam możliwości sprawdzić, czy wszystko u niej w porządku... Zadowoleni jesteście z siebie ?

Węgry zamknął oczy, a pojedyncza łza popłynęła po jego policzku. Między nami zapanowała cisza, nie wiedziałem co powiedzieć. Byłem w szoku, bo rzeczywiście nie zdawałem sobie sprawy, co tutaj się dzieje.

K- Węgry, jeśli masz kogoś oskarżać to tylko mnie. Ameryka nawet nie wiedział, że zawiązaliśmy sojusz z ZSRR. Nie był też obecny przy ustalaniu powojennych granic - przerwał na chwilę - Wiem, że to zabrzmi żałośnie, ale starałem się przeciwstawić się ojcu, niestety nie dałem rady...

USA- Proszę cię, daj nam szansę naprawić błędy - Węgry otworzył oczy i patrzył na nas przez chwilę. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, po jakimś czasie wstał i kiwnął głową do jednego z partyzantów, który rozwiązał nam ręce.

W-  Za kilka dni w Polsce obchodzone jest " święto niepodległości". Można będzie zabić Bolszewika w czasie uroczystości.

NIEPODLEGŁAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz