XIII

2.3K 143 28
                                    

Pov. Litwa

W rękach trzymałem list od Polski. Dziewczyna zaprosiła mnie na obchody z okazji odzyskania niepodległości. Domyśliłem się jednak, że to nie ona go wysłała,  zrobił to sam ZSRR, a najpewniej ktoś z jego ludzi. Znam jej charakter pisma, lata temu byliśmy bardzo blisko. Co ja mówię... nasze kraje stanowiły jedność. Między nami powstała specyficzna więź, która nigdy nie przerodziła się w nic więcej. Są chwilę, gdy tego żałuję.

Osoby, które nie znają dobrze historii myślą, że Rzeczypospolita Obojga Narodów i Wielkie Księstwo Litewskie byli parą. To nieprawda. Ojciec Polski kochał Królestwo Węgierskie i nawet wspólna unia tego nie zmieniła. RON i mój ojciec byli najlepszymi przyjaciółmi. Poznali się, o ironio, przez Krzyżaków, którzy nękali oba państwa. Jak to mówią - nienawiść do tej samej osoby zbliża najbardziej.

Od 1385 r. przez ponad 400 lat byliśmy w zasadzie nierozłączni. Węgry wielokrotnie wracał z matką do ojczyzny, dlatego większość czasu spędzałem z Polską. W końcu doszło do tych pieprzonych rozbiorów. RON został zabity praktycznie od razu, mój ojciec i ja trafiliśmy do niewoli do Rosji. Tylko do Rosji. Z tego co się dowiedziałem Polska przebywała u wszystkich, trzech zaborców. Węgry wraz z matką trafili do Austrii.

Po I Wojnie Światowej w końcu wywalczyliśmy niepodległość. Niestety nie udało nam się odbudować wspólnych relacji. Polska chciała odzyskać ukochane Wilno, ale ja nie mogłem na to pozwolić. Wiedziałem, że ranię dziewczynę, ale robiłem co mogłem, by nie utracić miasta. Przez całe dwudziestolecie międzywojenne panowały nieprzyjemne stosunki. Pod koniec lat 30 ZSRR zaczął interesować się mną i innymi krajami bałtyckimi. Domyśliłem się jednak, że mężczyźnie najbardziej zależy na Polsce, więc starałem się ją ostrzec. Niestety było już za późno. Wybuchła II Wojna Światowa, a ja trafiłem pod skrzydła Bolszewików.

ZSRR wiedział jak blisko byliśmy, dlatego -mówiąc łagodnie- nie traktował mnie zbyt dobrze. Nawet teraz po wojnie nie odzyskałem własnego państwa, a jestem jedynie kolejną, nic nieznaczącą republiką. Idąc ulicą niejednokrotnie zostawałem pobity, obrażony, obdarty z honoru przez żołnierzy sowieckich. Kilka razy się zdarzyło, że ledwie uszedłem z życiem. Komuniści bardzo dosadnie pokazują, że każda niesubordynacja skończy się nieciekawie.

Pamiętam jak Związek Radziecki odwiedził mnie zaraz po wojnie. W moim kraju nadal stacjonowały rosyjskie oddziały, ale miałem wielką nadzieję, że po konferencji w Jałcie znikną. Przechadzałem się wtedy po Kownie, gdy nagle poczułem ciężką rękę na barku.

Z- Witaj towarzyszu - usłyszałem za sobą. Poczułem jak moje ciało obiega chłodny dreszcz, ale przecież mężczyzna nie może mi nic zrobić w biały dzień, prawda ?

L- ZSRR - powiedziałem - jest jakiś dokładny powód dlaczego tutaj jesteś ?

Mężczyzna uśmiechnął się i ręką wskazał na budynki dookoła nas.

Z- Chciałem sprawdzić jak bardzo ucierpiało jedno z moich miast.

L-  Twoich miast ?- zapytałem zaskoczony. ZSRR wyciągnął z kieszeni kawałek kartki i podał mi go bez słowa. Wszystko tam zapisane przeczytałem bardzo dokładnie - A-ale...

Z-  Jesteś mój. Tak samo jak inne kraje bałtyckie - wyrwał mi papier z rąk i złapał mnie na gardło lekko podnosząc - Posłuchaj mnie uważnie, bo dwa razy powtarzać nie będę. Od teraz bezwzględnie wykonujesz każde moje polecenie. Jeśli będziesz się stawiać,  skończy się to nieprzyjemnie dla twoich obywateli, a jeszcze gorzej dla Ciebie. Są rzeczy gorsze od śmierci... Zrozumiałeś ?

Próbowałem mu odpowiedzieć, ale nie mogłem oddychać.

Z- Zrozumiałeś !?

L- T-tak-k - powiedziałem słabym głosem. ZSRR puścił mnie i zadowolony odszedł. Od tamtego momentu nie byłoby dnia, gdyby mi o tym nie przypominał.

Teraz znajduje się w Warszawie. Słyszałem o tym, jak bardzo była zniszczona po II Wojnie Światowej, dlatego nie mogłem wyjść z podziwu, że Polakom jednak udało się ją odbudować.Wszystkie kraje bloku wschodniego zostały zaproszone na uroczystości. Czekamy na oficjalne przemówienie i przywitanie gości.

?- No, no, no a kogo ja tu widzę ? - usłyszałem czyjś głos. Niedaleko mnie stał  Węgry z szerokim uśmiechem na twarzy.

L- Dobrze Cię widzieć - powiedziałem, po czym podszedłem do niego. Cieszę się, że przynajmniej z nim udało mi się zachować dobre relacje. Zaczęliśmy rozmawiać, starannie dobierając słowa. Po jakimś czasie rozległ się hymn ZSRR, a dopiero po nim Polski. Wzrok skierowałem w stronę mównicy, na której pojawiła się doskonale znana nam osoba. Związek Radziecki zabrał głos, ale nie słuchałem go. Całą moją uwagę zwróciła drobna kobieta stojąca tuż obok niego. Wzrok Polski przez cały czas utkwiony był na mężczyźnie, nie ośmieliła się spojrzeć w naszą stronę. Zauważyłem jak Węgry napina mięśnie i zaciska dłonie w pięści. Chłopak nienawidzi bolszewika z całego serca.

Sowiet nawet nie przywitał nas osobiście. Po przemówieniach od razu ruszyliśmy w stronę Pałacu Kultury i Nauki. Węgry, który szedł obok mnie cały czas był uśmiechnięty i co jakiś czas rzucał zdenerwowane spojrzenia w stronę Komunisty. Chciałem się zapytać o co chodzi, ale w tym momencie rozległ się wystrzał. Rozglądnąłem się przerażony. Dwie postacie leżały na drodze z czego jedna trzymała się za brzuch. Nie zdążyłem się dokładnie przyjrzeć kto to jest, gdyż zostałem odciągnięty przez milicjantów. Wraz z innymi krajami zostałem wpakowany do jednej z furgonetek, po czym odjechaliśmy z piskiem opon. Lekko się zdziwiłem, gdyż odwieziono nas do naszego tymczasowego hotelu. Wiem jednak, że opuścimy go dopiero, gdy będzie wiadomo, że ataku nie przeprowadził żaden z nas. Będąc już samemu w pokoju, z którego miałem zakaz wychodzenia, zacząłem się zastanawiać, czy w sprawę nie jest zamieszany Węgry. To mogłoby wyjaśniać jego dziwne zachowanie, ale... przecież chłopak nie mógł być tak głupi. Wie jakby się to skończyło. ZSRR najprawdopodobniej wpadł w szał i zrobi wszystko, by jak najboleśniej ukarać strzelca.

Leżałem w łóżku nie mogąc zasnąć. Po mojej głowie krążyły myśli na temat dzisiejszego dnia. Przewracałem się z boku na bok, w końcu nie wytrzymałem i wstałem z łóżka. Zapaliłem lampkę i podszedłem do mojej walizki, w której w specjalnym schowku miałem ukryty tomik poezji. Może to i śmieszne, ale Mickiewicz, czy Kazys Binkis  zawsze pomagali mi zebrać myśli do kupy.

Spojrzałem na okładkę, na której złotymi literami widniał napis Adam Mickiewicz - Utwory Dramatyczne. Uśmiechnąłem się pod nosem, mimo starań nie mogę pozbyć się Polski z życia.

***

Hejka,

Nie wiem, czy chodziło wam o coś takiego, ale to jedyne co na razie wpadło mi do głowy. Napiszcie, jakbyście chcieli, aby wyglądały rozdziały poświęcone innym krajom boku wschodniego. Jak coś, to zmienię ten rozdział, bo w tym tygodniu mam w miarę luz. Przy okazji możecie dodać, jakie kraje chcielibyście zobaczyć.

NIEPODLEGŁAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz