VI

2.9K 169 68
                                    


Pov. USA

Mimo że minęło sporo czasu od mojej ostatniej wizyty, miasto niewiele się zmieniło. Choć skażone śladami po wojnie, nadal zachowało swój urok. Był jednak jeden element, który nie pasował do całości.

Stałem wpatrzony w mur rozpościerający się przede mną. Grube, betonowe ściany, nad którymi rozwinięty był drut kolczasty skutecznie odgradzał sowiecką część Berlina.  Kawałek dalej ustawiona była wieża strażnicza, a żołnierze stojący na niej patrzyli w moją stronę podejrzliwie. Nerwowo przechadzali się po metalowym podeście w rekach dzierżąc naładowaną broń. Domyślam się, że dostali stosowne rozkazy co zrobić z moją osobą, gdybym chciał nielegalnie przedostać się na drugą stronę.

F- Co się tak zamyśliłeś ? - usłyszałem głos, który nie opuszczał mnie odkąd dotarliśmy do Berlina. Francja opierała się o pobliską latarnię. Nie cieszyłem się z jej towarzystwa. Kobieta uparła się, że pokaże mi miasto, a ja, nie mając sił aby się z nią kłócić, zgodziłem się.

USA- Jak mogliście dopuścić, aby ZSRR wybudował coś takiego ? - zapytałem zgryźliwie.

F- Nie mogliśmy nic zrobić - powiedziała, na co ja przewróciłem oczami. Zawsze ta sama, durna odpowiedź - W nocy Policja Ludowa zablokowała ulicę i potajemnie rozpoczęła budowę. Na reakcję było już za późno.

USA- Wysłałaś Sowietowi mój list ? -  zmieniłem temat spoglądając w jej stronę.

F- Oczywiście, ale nie licz na jakąkolwiek odpowiedź z jego strony. Związek Radziecki wiele razy pokazywał, że ma nas w le cul.

USA- Was może i tak, ale ja nie pozwolę, aby tak mnie traktował. Skontaktuję się z nim nawet jeśli będę musiał rozwalić ten cholerny beton -  mruknąłem przejeżdżając ręką chropowatej powierzchni.

F- Ty nigdy nie myślałeś racjonalnie -  zaśmiała się - Ta  dziecinna naiwność... Nie doceniasz Bolszewika. Jest podejrzliwy, przebiegły, a przede wszystkim silny. Sam nie wygrasz tego starcia, a z tego co się orientuję, nikt za bardzo nie jest chętny do wojny z nim. Na razie bawi się swoimi zabaweczkami i panuje względny spokój. Módl się, aby Polska go nie rozgniewała. A do tego czasu rób jak większość krajów - siedź cicho, a może nie stanie Ci się krzywda.

USA- To samo powiedział Ci Rzesza, gdy zrobił z Ciebie swoją  dziwkę ? - palnąłem, zanim ugryzłem się w język. Między nami zapanowała cisza przerwana przyśpieszonym oddechem Francji. Kobieta zbliżyła się do mnie i zanim  zdążyłem zareagować poczułem piekący ból na swoim prawym policzku. Złapałem się za niego.

F- Jesteś tak samo bezczelny ta cholerna słowianka, États-Unis d'Amérique! - krzyknęła w moją stronę, po czym zaczęła odchodzić szybkim krokiem. W pewnym momencie odwróciła się ponownie.

F- Wiesz, czasem żałuję, że Nazista nie zwyciężył tej wojny. Przynajmniej panował by jakiś ład -  syknęła. Poczułem lekkie wyrzuty sumienia. Mimo wszystko Francja także ucierpiała podczas II Wojny.

"Jak wrócę, to kupię kwiaty i ją przeproszę" pomyślałem, po czym ruszyłem wzdłuż muru. Przez cały czas towarzyszyło mi przenikliwe spojrzenie strażników. Miałem ogromną chęć, by im coś powiedzieć, ale nie chciałem robić sobie więcej problemów.

Zanim się obejrzałem, słońce chyliło się ku zachodowi. Ulice powoli pustoszały, postanowiłem wrócić już do domu, przy okazji zahaczając o kwiaciarnię.

***

Stanąłem przed naszym tymczasowym mieszkaniem, w ręku dzierżyłem bukiet jakiś ładnych kwiatków. Niech się cieszy.

Wyciągnąłem rękę, by zapukać, ale w tym samym momencie drzwi otworzyły się i stanęła w nich Francja. Otrząsnąłem się z zaskoczenia i zacząłem mówić.

USA- Ja chciałem przeprosić Cię za wcześniejsze słowa. Poniosło mnie...

F- Nareszcie się przyplątałeś... Ktoś chce z tobą porozmawiać - powiedziała chłodno wyrywając mi kwiaty. Posłusznie podążyłem za nią. W pewnym momencie usłyszałem czyjś głos.

?- Ameryko, miło nareszcie Cię poznać -  Przede mną stanął wysoki, nieznany mi mężczyzna. Ubrany był w nieskazitelnie biały mundur, a na głowie nosił złoty wieniec laurowy. To co mnie zaszokowało najbardziej, to wielkie puchate skrzydła wychodzące zza jego pleców.  Po otrząśnięciu się, swój wzrok skierowałem na jego twarzy - mapa świata otoczona wieńcem laurowym na niebieskim tle.

USA- Zaraz... kim on jest ? -  zapytałem Francję zdezorientowany, ale ona zdążyła już wyjść z pokoju.

?- Wybacz, nie przedstawiłem się. Mam na imię Organizacja Narodów Zjednoczonych, ale mów mi ONZ - Mężczyzna uśmiechnął się przyjaźnie - Nie kojarzysz mnie, bo powstałem zaraz po II Wojnie Światowej. Moim głównym zadaniem jest utrzymywanie pokoju na świecie oraz pomoc krajom zagrożonych konfliktem.

USA- Czyli jesteś drugą Ligą Narodów - stwierdziłem. ONZ pokiwał głową i zbliżył się do mnie.

ONZ- Można tak to ująć. Druga, LEPSZA Liga Narodów -  przerwał na chwilę - Właśnie dlatego tu jestem. Korea Północna napadł na Koreę Południową, ponieważ, jak to powiedział, pragnie zjednoczenia obu krajów. Nie mogę do tego dopuścić, dlatego proszę o twoją pomoc.

USA- Kto wspiera Koreę Północną ?

ONZ -  Chiny i ZSRR...

NIEPODLEGŁAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz