XXI

2.1K 133 53
                                    


Pov. ZSRR

Od kilku dni uśmiech nie schodził mi z ust. W końcu udało mi się ośmieszyć tego Amerykańca. Wiem, że do zniszczenia go jeszcze długa droga, ale jak to mówią, wszystko zaczyna się od małych kroków. Niestety pojawił się mały problem, a raczej dwa. Pierwszy nawet niezwiązany z krajami Europy Zachodniej. Otóż od ingerencji w Czechosłowacji Polska stara się mnie unikać na każdy możliwy sposób. Boi się mnie, widzę ten strach w jej oczach. Ten widok łamie mi serce, bo chcę, aby mi ufała.

Przez ostatni czas starałem się wymyślić sposób udobruchania dziewczyny.  Niestety nic nie działało. Przyznam, że trochę mnie poniosło, ale sama powinna wiedzieć, że czasem trzeba zareagować stanowczo.

Drugi problem to sytuacja w Afganistanie. Jakiś czas tamu został zamordowany ówczesny prezydent, niby nic strasznego, takie sytuacje w dzisiejszych czasach zdarzają się dosyć często. Władzę objęła partia komunistów, którzy dość szybko zaczęli zacieśniać ze mną więzi. Początkowo traktowałem ich bardziej na chłodno. Nie ingerowałem w ich sprawy, rządzenie pozostawiłem Afganistanowi. On najlepiej wie, co jego ludziom potrzebne.

Mężczyzna rozpoczął kolektywizację rolnictwa i laicyzację kraju. Niby nic takiego, ale niestety zabrał się do tego od złej strony. Bardzo wyraźnie chciał pokazać, że religia nie jest mile widziana w nowym kraju. Palił publicznie Koran, mordował wyznawców islamu i zakazał wyznawania jakichkolwiek religii. Jakby to powiedzieć delikatnie... ten pieprzony debil myślał, że może się tak zachowywać bezkarnie. Prawie od razu została zawiązana antykomunistyczna partyzantka. Zdołali opanować mały rejon i pozbawić komunistów władzy. Afganistan dopiero wtedy się opamiętał i zwrócił się o pomoc do mnie. 

Wpatrzony w okno słuchałem paplaniny mężczyzny. Starałem się udawać zainteresowanie, ale średnio mi to wychodziło. Nie pierwszy raz słyszałem podobną gadkę. Sam sobie narobił problemów.

Af- To jak będzie ? Wyślesz mi swoje wojska i pomożesz mi ? - zapytał zbyt pewny siebie. Myśli, że skoro wprowadził u siebie system komunistyczny, to  rzucę wszystko i pobiegnę mu z pomocą ? Przykro mi, ale życie tak nie działa.

Z- Nie - powiedziałem po chwili. Udawałem, że się zastanawiam, choć od samego początku wiedziałem, co mu odpowiem. Mężczyźnie zrzedła mina. Zamrugał kilka razy i nerwowo się zaśmiał.

Af- a-ale jak to ? Zostawisz mnie samego ? Myślałem, że...

Z- Myślałeś, że co !? - gwałtownie mu przerwałem - Cała ta sytuacja wydarzyła się przez twoją, własną głupotę. Twoi ludzie są głęboko zakorzenieni w kulturze. Myślałeś, że jak ją zniszczysz to wszyscy spuszczą głowy i będą posłuszni ?... Teraz chcesz, żebym JA sprzątał po TOBIE. Nie ma tak dobrze, musisz radzić sobie sam. Ja mam wystarczająco dużo na głowie...

Afganistan nie wiedział co powiedzieć. Wpatrywał się we mnie, kilka razy otwierając usta.

Z- Wyjdź - powiedziałem stanowczo. Kraj się nie poruszył, jednak widząc mój palący wzrok pośpiesznie wyszedł z pomieszczenia.

Zaśmiałem się pod nosem przypominając sobie tą sytuację. Niestety sytuacja się jeszcze bardziej skomplikowała. Został zamordowany przywódca Afganistanu, a jego miejsce zajął niejaki Amin. Mężczyzna miał poglądy bardziej pro chińskie. Nie dziwne więc, że Afganistan w niedługim czasie zaczął zacieśniać więzy z nimi. CHRL nadal jest na mnie wściekły za wojnę koreańską, dlatego ta przyjaźń stanowi dla mnie dość spore zagrożenie. Postanowiłem jednak zareagować. Wysłałem swoich agentów, którzy usunęli niewygodnego przywódcę. Stosunki między rządem, a partyzantami stały się jeszcze gorsze. Będę musiał przemyśleć, czy nie wysłać tam wojska.

***

Kilka dni temu wybrano nowego papieża. Wiem, że mimo moich starań Kościół nadal jest bardzo ważny dla Polski i Polaków, a nowy biskup Rzymu może być zagrożeniem. Dlatego wpadłem w szał, gdy usłyszałem to zdanie...

?- Carolum Sanctae Romanae Ecclesiae Cardinalem Wojtyla qui sibi nimen imposiut loannis Pauli/Secundi

Jakim cudem na papieża został wybrany akurat Polak ! Zacisnąłem rękę, w której nadal trzymałem szklankę na tyle mocno, że pękła, a odłamki szkła nieprzyjemnie wbiły się w moją skórę. Nie dopuszczę, aby ten klecha zniszczył wszystko, co przez lata budowałem ! Nawet jeśli będę musiał dopuścić się drastycznych środków.

Po jakimś czasie złość w końcu mnie opuściła, a na jej miejsce pojawił się ból. Cała dłoń była w krwi, musiałem w końcu pozbyć się resztek szklanki. Udałem się do łazienki i przemyłem rany wodą. Chwyciłem za pierwszy odłamek i szybko wyciągnąłem. Z resztą poradziłem sobie podobnie. Zostało mi tylko zabandażować rękę. 

W pewnym momencie usłyszałem pewien głos. Spojrzałem na lustro przed sobą. Oprócz mojego odbicia, obok mnie stał ktoś jeszcze. Ktoś kogo nienawidzę z całego swojego serca.

?- No proszę, proszę... Wielkiemu ZSRR zaczyna się sypać grunt pod nogami - powiedział z ironią w głosie i uśmiechnął się kpiąco. Zacisnąłem zęby, a ręce trzęsące się ręce położyłem na umywalce.

Z- Co ty tu robisz ? - zapytałem chłodnym głosem. W moim sercu pojawiła się gorycz.

?- Chciałem zobaczyć jak sobie radzisz. W końcu miałeś być lepszy ode mnie... - zaśmiał się - Niezbyt Ci to wyszło... Nie potrafisz nawet utrzymać Polski przy sobie...

Z- Zamknij się... - przerwałem mu, ale on nadal kontynuował

?- Jak myślisz ile czasu minie zanim ją stracisz ? Rok ? Miesiąc ? Dzień ?

Z- Zamknij się !

?- A może sama Cię zabije, bo nie będzie mogła już na Ciebie patrzeć. Nie zdziwiłbym się... Popatrz na siebie. Jesteś brutalny, jednak za agresją ukrywasz swoją słabość. Chcesz, aby wszyscy widzieli w Tobie zagrożenie, a nie kogoś, kto nie potrafi poradzić sobie z problemami.

Z- ZAMKNIJ SIĘ - czułem narastającą złość

?- To tylko kwestia czasu, aż upadniesz. Będziesz patrzeć jak twoja ukochana odejdzie z tym Amerykańcem. A ty ? Zostaniesz sam... jak palec. Każdy Cię opuści, zapomni o Tobie. Codziennie będziesz umierał po trochu, aż nie zostanie po Tobie nic... Albo nie, mam lepszy pomysł... Polska sama się zabije, bo nie wytrzyma świadomości, że musi żyć z takim potworem.

Z- ZAMKNIJ SIĘ ! - krzyknąłem odwracając się do tyłu. Wymierzyłem pięść prosto w jego zapluty pysk, jednak na nic nie natrafiłem. Jego już nie było. Oddychałem ciężko, czułem jak do moich oczów napływają łzy. Upadłem na kolana i próbowałem się uspokoić.  A co jeśli on miał rację ?

Z- Nie pozwolę na to - powtarzałem w kółko. Po jakimś czasie, w końcu podniosłem się z podłogi i wróciłem do salonu. Na podłodze widoczne były zaschnięte krople krwi. Wpatrywałem się  w nie, gdy nagle do głowy wpadł mi pomysł jak mogę sprawić, by Polska ponownie mi zaufała.

Teraz muszę tylko skontaktować się z moim dobrym przyjacielem...

NIEPODLEGŁAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz